Kaski
Kaski
- Nie ma formalnego nakazu jazdy na łyżwach w kasku ochronnym. Od niedawna muszą je jednak nosić dzieci do lat 12 zjeżdżające na nartach.
- Ceny nowego kasku na łyżwy lub rower zaczynają się od 60-70 złotych.
Dramat rozegrał się w połowie lutego na tzw. "wapnach", czyli zamarzniętych stawach przy ulicy Narutowicza w Szczecinku. Państwo Sikorscy wybrali się na spacer, aby pojeździć na łyżwach. To była wielka pasja pana Leszka, 56-letniej głowy rodziny.
- Mąż świetnie jeździł, od 40 lat regularnie chodził na łyżwy - mówi żona, Jolanta Sikorska. - Leszek robił właśnie "przeplatankę" jadąc do tyłu, w pewnym momencie łyżwa stanęła mu bokiem i mąż z hukiem upadł uderzając tyłem głowy w lód. To był ułamek sekundy, w żaden sposób nie zdążył zamortyzować siły upadku. Nie pomogła też wielka czapka.
Pan Leszek od razu stracił przytomność i oddech. Pani Jolanta, z zawodu pielęgniarka, z pomocą świadków przystąpiła do reanimacji. Po chwili udało się przywrócić oddech. Po dłuższym oczekiwaniu na miejsce dotarła karetka. Nieprzytomnego łyżwiarza zabrano do szpitala w Szczecinku, gdzie wykonano tomografię głowy. Obrzęk mózgu i krwiak były tak duże, że natychmiast zapadła decyzja o przewiezieniu rannego na nowy oddział ratunkowy koszalińskiego szpitala.
Tu przez tydzień lekarze heroicznie walczyli o życie pana Leszka. Walkę tę przegrali. - Chcieliśmy podziękować doktor Urszuli Dziurowicz i doktorowi Dominikowi Małkiewiczowi oraz wszystkim pielęgniarkom z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii za wysiłki, jakie podjęli, aby uratować życie taty - mówi Marcin Sikorski, syn zmarłego.
Teraz, gdy nieco opadły emocje i rozpacz, państwo Sikorscy odwiedzili naszą redakcję w Szczecinku. Chcą za pośrednictwem "Głosu" zaapelować do wszystkich ślizgających się na łyżwach, jażdżach na nartach, czy rowerze o zakładanie kasków.
- Trudno dziś powiedzieć, czy kask uratowałby życie męża, ale na pewno obrażenia głowy, jakie odniósł, byłyby mniejsze i byłaby większa szansa na przeżycie - mówi Jolanta Sikorska.
W kilku miastach regionu (w Szczecinku, Drawsku Pomorskim, Czaplinku, Kołobrzegu i Koszalinie) działają sztuczne lodowiska.
- Byliśmy kiedyś na lodowisku przy szczecineckim "ekonomiku" i żaden z młodych ludzi jeżdżących na łyżwach nie miał na głowie kasku - mówi Marcin Sikorski. - Prosimy wszystkich zarządzających lodowiskami, a przede wszystkim rodziców, aby dopilnowali, aby chociaż dzieci wyjeżdżały na lód w kaskach. To niewielki wydatek, a może komuś uratować życie.
Dodajmy, że zgodnie z regulaminem szczecineckiej ślizgawki, osoby do 18 lat na lodowisku mają obowiązek założyć kask (chyba, że rodzic wyrazi pisemną zgodę na jazdę bez kasku). Sęk w tym, że wielu tego nie respektuje.
Na lodowiskach są wypożyczalnie łyżew. W Drawsku Pomorskim nie ma w niej jednak kasków. Regulamin korzystania z lodowiska nic nie wspomina o kaskach, szczęśliwie nie było tu do tej pory poważniejszych wypadków. Sporo dzieci zakłada jednak własne kaski.
W Czaplinku jest podobnie - w wypożyczalni brak kasków, a w regulaminie jest zapis, że ślizgający się "powinni" mieć kaski, a jeżeli nie mają, to robią to na własną odpowiedzialność.
Z kolei regulamin kosza-lińskiego lodowiska zaleca jedynie jazdę w rękawiczkach i czapce, choć na miejscu można bezpłatnie pożyczyć kask.
W ubiegłym tygodniu na szczecineckim lodowisku zdarzył się podobny wypadek. Nastolatek - jeździł z kaskiem w ręku, a nie na głowie - upadł na lód i musiał przejść operację krwiaka mózgu.
- Mogę zobowiązać obsługę lodowiska do bezwzględnego egzekwowania nakazu, ale liczy się przede wszystkim rozwaga i rozsądek korzystających z lodowiska - powiedział nam szczecinecki starosta Krzysztof Lis. Po tym zdarzeniu do 20 kasków w wypożyczalni dokupiono kolejnych 25.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?