Była sobota, godz. 21.20, kiedy dwie 14-latki wracały poboczem jezdni do swoich domów w Porażu. Na lekkim łuku drogi zdołały w ostatniej chwili dostrzec mignięcie świateł zbliżającego się pojazdu. Jedna z dziewczynek próbowała uskoczyć przed pędzącym na nie pojazdem, druga nie miała tyle szczęścia, niemal dwie tony audi runęły w dziecko.
Świadkowie wypadku natychmiast zawiadomili policję.
- Pomimo prowadzonej reanimacji jedna z dziewczynek zmarła, drugą - z podejrzeniem obrażeń wewnętrznych i wstrząśnienia mózgu przewieziono do szpitala – potwierdza asp. Izabela Rowińska-Ciępiel, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. – Kierowca porzucił pojazd w miejscu zdarzenia i oddalił się.
Ok. 20 policjantów i policyjnego psa tropiącego z przewodnikiem zaangażowano do poszukiwania domniemanego sprawcy, do akcji włączyli się też mieszkańcy Poraża.
40-latka z powiatu leskiego odnaleziono po 30 minutach poszukiwań nieopodal boiska w Porażu.
- Konsekwentnie zaprzeczał, jakoby to on kierował pojazdem i był sprawcą zdarzenia, podawał, że ktoś inny kierował autem - tłumaczy pani rzecznik. – Jednak świadkowie zdarzenia podali jego rysopis, jako tego, który po zderzeniu wysiadał z samochodu. Wyczuwalna była od niego woń alkoholu, ale nie zgodził się poddać badaniom na stan trzeźwości, więc skierowano go na pobranie krwi do badania.
Nim drugą z dziewczynek odtransportowano do szpitala, zdołała powiedzieć policjantom, że widziała światła zbliżającego się samochodu, po czym straciła przytomność.
Domniemanego sprawcę odwieziono do policyjnej izby zatrzymań.
Zobacz też: Groźny wypadek w Adamówce. Z auta osobowego wypadł silnik. Ranne zostały dwie osoby [FILM Z WIDOREJESTRATORA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
