Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trenerzy z regionu: wizja dokończenia tego sezonu jest odległa

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
pixabay.com
Polski Związek Piłki Nożnej zdecydował, że wszystkie rozgrywki zostają wstrzymane do 26 kwietnia. Odwołano również wszelkie zaplanowane w tym terminie wydarzenia, spotkania i kursy organizowane przez ZZPN.

Coraz bardziej prawdopodobny staje się scenariusz, w którym rozgrywek ligowych w naszym kraju (i nie tylko, patrząc na sytuację na świecie) w tym sezonie nie będzie. Ba, nie brakuje głosów, że sport w 2020 roku całkowicie będzie musiał odejść w zapomnienie. Zrezygnowano przecież w planowanym terminie z piłkarskiego Euro, a Międzynarodowy Komitet Olimpijski poważnie zastanawia się nad tym, czy odwołać Igrzyska w Tokio (mają odbyć się w dniach 24 lipca - 9 sierpnia, ale termin może ulec zmianie).

Schodząc na grunt lokalny, te zespoły piłkarskie z regionu, które dobrze weszły w sezon i z nadziejami chciały realizować wyznaczone cele, będą musiały - podobnie jak całą reszta sportowego i nie tylko świata - całkowicie zmodyfikować swoje plany. Pandemia koronawirusa skutecznie zablokowała niemal wszelkie zorganizowane formy aktywności fizycznej. Pozamykane stadiony, hale, siłownie, czy nawet place zabaw, to widok przygnębiający, przerażający i taki, którego nikt nie mógł się spodziewać. Przykładowo trenerzy zespołów IV-ligowych nie wykluczają, że ziścić się może każdy scenariusz, także ten najczarniejszy.

- Gdyby udało się jakimś cudem dograć ten sezon w maju i czerwcu, to dla tych klubów, które mają wąskie kadry, rywalizacja w środku tygodnia byłaby tragedią - przyznał Zbigniew Węglowski, trener MKP Szczecinek. - Na tę chwilę nie pozostało nam nic innego, jak realizować, każdy indywidualnie, swój plan treningowy. Jeśli nic się nie zmieni, rozważamy zawieszenie naszej działalności klubowej do odwołania. Najgorsze jest to, że nikt nie zna terminu, kiedy to się wszystko skończy. Czegokolwiek byśmy nie robili, cokolwiek zaplanowali, wszystko może się zmienić - dodał.

- Sytuacja jest patowa - zgodził się Mateusz Kaźmierczak, trener Darłovii. - Na ile warunki pozwalają, mamy ustalone treningi siłowe w domach, o tego wieczorne bieganie samemu. Zawodnicy profesjonalnie podchodzą do tego co się dzieje, zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, stosują się do zaleceń. Patrząc na to, co się dzieje, chyba nikt nie był przygotowany na taki rozwój wypadków i pozostaje mieć nadzieję, że jak najszybciej uda się opanować rozwój epidemii - dodał.

- Nie pozostało nam nic innego, jak tylko indywidualne treningi - mówił z kolei Dariusz Szperlak, trener Rasela Dygowo. - Wyznaczyliśmy zawodnikom cele do zrealizowania, a każdy we własnym sumieniu ma je realizować i wysyłać raporty. Teraz aplikacji do monitorowania zajęć fizycznych nie brakuje, współczesna technologia bardzo to ułatwia. Zresztą i tak piłkarze robią to dla siebie. Jeśli będą zaległości fizyczne, to szybko wyjdą na jaw przy pierwszym rozegranym meczu. Należy zakładać, że mamy już po sezonie. Ten czas można traktować jako rozpoczęcie nowego okresu przygotowawczego. Ale wiele trudnych rozstrzygnięć dopiero przed nami, i mowa tu m.in. o pieniądzach. Sponsorzy mogą odejść, zawodnicy mogą odejść. Tak naprawdę kształt ligowej piłki dopiero będzie się formował i raczej nie będzie on taki sam, jak przed epidemią - podsumował.

Zobacz także: Mecz sparingowy Gwardia Koszalin - Gryf Słupsk (3:0)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo