Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudna droga do opuszczenia PRL-u

Piotr Polechoński [email protected]
Kuter "Dar-34”. To na jego pokładzie dwaj młodzi ludzie próbowali uciec na Bornholm. Ta ucieczka się nie udała.
Kuter "Dar-34”. To na jego pokładzie dwaj młodzi ludzie próbowali uciec na Bornholm. Ta ucieczka się nie udała. Zbiory Centralnego Ośrodka Szkolenia Straży Granic
Od pierwszych, powojennych lat nie brakowało Polaków, którzy chcieli uciec z komunistycznej Polski i takie próby podejmowali. W naszym regionie - z racji nadmorskiego położenia - dominowały ucieczki, w których droga do wolności prowadziła przez Bałtyk. Ale nie tylko. Raz do Belgii uciekał sowiecki samolot.

Z kroniki bałtyckiego WOP-u

To na pewno działało na świadomość i wyobraźnię: fakt, że za horyzontem był brzeg duńskiego Bornholmu albo Szwecji. Tak zwana Błękitna granica była postrzegana jako swoista brama do wolności" Korzystnym dla potencjalnych uciekinierów był też rozwój rybołówstwa, wzrastający ruch statków obcych bander w polskich portach oraz zagraniczne rejsy rodzimej floty. Nie brakowało ucieczek kutrów rybackich. Zdarzenia te często miały dramatyczny przebieg, bo nierzadko uciekinierzy porywali kutry wraz z członkami załogi, co kończyło się starciami na pokładzie. Innym sposobem na morską ucieczkę było przepłynięcie Bałtyku na własnym sprzęcie lub skradzionym: łódkach, kajakach, pontonach. Z kolei ci, co mieli dostęp do samolotów, najczęściej wojskowi, próbowali morze przelecieć. Inny kierunek samolotowych ucieczek biegł na zachód, głównie na lotniska Berlina Zachodniego. Przypominamy dramatyczne próby ucieczek i zdesperowanych ludzi, którzy się ich podejmowali.

Kroniki Bałtyckiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza z lat 1950-1976 odnotowują każdego roku od kilku do kilkunastu prób nielegalnego sforsowania granicy. Uciekinierami byli zazwyczaj ludzie młodzi, a nawet bardzo młodzi. Oto kilka przykładów.

I - Ucieka Lech Cyrek z kolegami - rok 1958

Lech Cyrek był uczniem Technikum Rybołówstwa Morskiego w Darłowie. Pochodził ze Zgierza koło Łodzi. Jego wielką pasją był sport. Po podstawówce rozpoczął naukę w technikum włókienniczym. Jednak praca przy maszynach nigdy nie pozwoliłaby na zrealizowanie marzeń. Oknem na świat miała być Szkoła Rybołówstwa Morskiego w Darłowie, do której się w końcu dostał po zdaniu egzaminów.

I to właśnie Lech Cyrek był inicjatorem głośnej ucieczki, do której doszło w początkach stycznia 1958 roku. Któregoś styczniowego dnia Cyrek wraz ze swoimi kolegami wypłynął na rutynowy połów. Jednak zaraz po wypłynięciu z darłowskiego portu na pokładzie kutra doszło do kłótni pomiędzy załogą a dowództwem. Konflikt przerodził się w otwarty bunt. Ostatecznie szyper - którego uczniowie sterroryzowali pokładową rakietnicą - obrał kurs na północ. Gdy łódź dotarła do brzegów Bornholmu, młodzi ludzie zeszli na ląd. Znaleźli się na obcej ziemi bez bagaży, pieniędzy i znajomości języka. Na najbliższym posterunku policji poprosili o pomoc i polityczny azyl.

Informacja o ucieczce Polaków przez kilka dni nie schodziła z czołówek duńskich gazet. Jedna z nich 24 stycznia 1958 roku opublikowała artykuł "Młodzi Polacy wybrali wolność".

Wkrótce po zuchwałej ucieczce uczniów darłowskiego technikum Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła wielogodzinne przesłuchania rodzin uciekinierów. Stanisława Cyrka, ojca, nieustannie wzywano na posterunek, za każdym razem żądając od niego szczegółowych relacji z ostatnich chwil syna spędzonych w domu. Rodzinom uciekinierów skutecznie utrudniano wyjazd z kraju i odmawiano wydania paszportu. Lech Cyrek swoje rodzinne strony mógł odwiedzić dopiero w roku 1979.

II - Dramat na morzu: tym się nie udało - rok 1958

W tym samym roku, w którym z powodzeniem z kraju uciekli Lech Cyrek i jego koledzy, w podobny sposób Polskę próbowali opuścić dwaj inni uczniowie z Darłowa. Jeden z nich miał praktykę na łodzi rybackiej. Po wyjściu kutra w morze szyper przekazał stery praktykantowi, a sam z resztą załogi poszedł spać.

Gdy rybacy zasnęli, uczeń uwolnił ukrytego w skrzyniach kolegę i razem zamknęli śpiącą załogę. Jednak po przebudzeniu rybacy rozbili drzwi i zdołali się wydostać. Doszło do walki wręcz i strzałów z pistoletu sygnałowego. Niegroźnie ranni zostali dwaj rybacy (jeden w rękę, a drugi w głowę) przez młodych uciekinierów. Ostatecznie chłopaków obezwładniono i oddano w ręce Służby Bezpieczeństwa.
Sąd jednego skazał na 6 lat więzienia, a drugiego - ze względu na jego niepełnoletność - na dom poprawczy do ukończenia 21. roku życia.

III - Ucieczka Romea i Julii: złapani - rok 1958

We wrześniu 1958 roku uciec przez morze spróbowała para zakochanych z województwa koszalińskiego. Przepłynąć Bałtyk chcieli w kajaku wyposażonym w motorek. Zabrali też ze sobą kompas, lornetkę, radio. W końcu wybrali dzień i po wysłuchaniu komunikatu radiowego o pogodzie odbili od brzegu. Cel: wyspa Bornholm. Planowali też, po udanej ucieczce, przedostać się dalej, do Anglii, gdzie mieszkał brat uciekinierki. Jednak na pełnym morzu natknął się na nich kuter rybacki, którego załoga nie posłuchała błagań wycieńczonych uciekinierów i odstawiła ich z powrotem do Polski. Mężczyzna dostał dwa lata więzienia, kobieta skazana została na 1 rok.

IV - Szukał statku z obcą banderą, nie znalazł - rok 1959

W lipcu 1959 roku jeden z mieszkańców Warszawy przyjechał nad koszalińskie morze. Przywiózł ze sobą gumowy ponton. Przez kilka dni pływał nim przy różnej pogodzie, sprawdzając, czy ponton wytrzyma daleką podróż. W końcu zdecydował się na ucieczkę. Jego plan był taki, że wypłynie daleko w morze i spotka zachodni statek, który go zabierze i dowiezie do Szwecji lub na Bornholm.

Podobnie jak w innych przypadkach i on natknął się na kutry rybackie oraz na rybaków, którzy nie wykazali zrozumienia wobec jego planów i odstawili go na polski ląd. Efekt: rok więzienia.

V - Uciekł z żoną i dziećmi - rok 1961

W październiku 1961 roku udała się ucieczka łodzią motorową "MRZ-13".

Jej autorzy także za cel obrali sobie Bornholm. Porywaczami byli dwaj spośród trzech członków załogi.
Na pokładzie wcześniej ukryli żonę jednego z nich oraz dwójkę małych dzieci. Po wyjściu w morze sterroryzowali rakietnicą i siekierą tego trzeciego.

Dla zmylenia pościgu oraz na wypadek przypadkowego spotkania z innym kutrem uciekinierzy przemalowali oznakowanie jednostki na "SB-4".

VI - Porwali motorówkę z zakładnikami - rok 1971

Dwóch młodych mężczyzn w lipcu 1971 roku spróbowało uciec na Bornholm. Pomysł na ucieczkę mieli taki: porwać wopowską motorówkę. Ale wpadli też na jeszcze jeden pomysł, znacznie gorszy - uprowadzili w charakterze zakładników dwóch nieletnich chłopców. Pościg ruszył błyskawicznie, a oprócz jednostek WOP wzięły w nim udział także załogi rybackie oburzone porwaniem nieletnich.

Pościg był koordynowany z powietrza przez samolot, co przyczyniło się do tego, że uciekinierom skutecznie zablokowano drogę na północ i ich ujęto. Uprowadzonym chłopcom nic się nie stało, a porywacze trafili do więzienia. Całą tę dramatyczną historię wykorzystano też propagandowo: zorganizowano huczne wręczenie odznaczeń i nagród dla uczestników akcji pościgowej.

VII - Uciekli z Mielna, wpadli na morzu - 1973

Również nieudana okazała się ucieczka z września 1973 roku. Tym razem uciec z PRL-u na Bornholm próbowali dwaj bardzo młodzi ludzie: 18-latek i 16-latek. Wymyśli, że ukradną łódź ratowniczą i nią przepłyną Bałtyk. Łódź skradli z magazynu Zakładu Gospodarki Komunalnej w Mielnie. Wcześniej sumiennie się do swojej ucieczki przygotowali. Między innymi zebrali ze sobą mapę Polski z naniesioną długopisem linią prowadzącą z Mielna na Bornholm, egzemplarze "Rozmówek duńsko-polskich" i "Rozmówek szwedzko-polskich". Wszystko szło zgodnie z planem do połowy trasy: wtedy zostali złapani przez patrol WOP.

MiG-iem na Bornholm

W 1956 roku podporucznik Zygmunt Gościniak wsiada do MiG-a 15 bis na lotnisku w Zegrzu Pomorskim. Ma wykonać lot w ramach ćwiczeń ataków i uników. Robi jednak jeden wielki unik i ląduje na Bornholmie. Podporucznik Gościniak uciekł 25 września. Tego dnia najpierw wykonał dwa loty treningowe na samolocie LIM-2. Po powrocie na lotnisko dostał kolejne zadanie do wykonania: symulację powietrznej walki wspólnie z dowódcą eskadry. Wystartował więc ponownie i wzniósł się na wysokość 6 tysięcy metrów. W tym momencie piloci dostali zgodę na rozpoczęcie ćwiczeń. Dowódca wydał polecenie, aby Gościniak pozostał w tyle i zajął pozycję wyjściową do ataku. W tym momencie pilot zszedł błyskawicznie z 6 tysięcy metrów na 100 metrów i skierował maszynę na Północ. Mimo szwankującej busoli trafił na Bornholm i wylądował bez podwozia. Samolot uległ uszkodzeniom, ale pilot wyszedł cało. Ostatecznie podporucznik Zygmunt Gościniak wyemigrował do USA, gdzie dostał amerykańskie obywatelstwo.

Byle na Bornholm
Głównym celem morskich ucieczek z Polski był Bornholm. Ta duńska wyspa, położona zaledwie około 100 kilometrów od polskiego brzegu, uciekinierom wydawała się, że jest na wyciągnięcie ręki. Istnieje 31 udokumentowanych ucieczek z PRL na Bornholm. Głównie są to ucieczki na kutrach rybackich. Dwukrotnie - w grudniu 1968 oraz w sierpniu 1970 roku - doszło do ucieczek całych rodzin, także kutrami (w obu wypadkach przybyły 10-osobowe grupy). Co ciekawe, tylko w dwóch przypadkach uciekinierzy postanowili na stałe osiedlić się na duńskiej wyspie. Dla reszty Bornholm był tylko przystankiem w drodze do jednego z krajów Europy Zachodniej lub USA.

Podziękowania i zaproszenie do Muzeum Bornholmu

Nasze publikacje o ucieczkach z PRL-u powstały dzięki pomocy i życzliwości Instytutu Pamięci Narodowej, Centralnego Ośrdka Szkolenia Straży Granicznej w Koszalinie oraz Muzeum Bornholmu. Szczególne słowa podziękowania kierujemy do Michała Ruczyńskiego z koszalińskiego oddziału IPN (za udostępnienie materiałów z wystawy "Koszalin 1950-1976") oraz podpułkownika Wojciecha Grobelskiego (za zgodę na skorzystanie ze zbiorów COSSG). Przypominamy też, że warto podczas pobytu na Bornholmie wybrać się do miejscowego muzeum, gdzie jedna z ekspozycji stałych poświęcona jest ucieczkom z PRL na tą właśnie wyspę.

Co ważne istnieje możliwość oprowadzenia po muzeum przez polską przewodniczkę i długoletnią pracownicę muzeum Marią Tuniszewską-Ringby. Kontakt: tel (+45) 56 95 07 35 lub mail: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!