Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno żyć bez komputerów i internetu

ROZMAWIAŁ KUBA ZAJKOWSKI
ROZMOWA z aktorem Peterem Lucasem

Jak długo zostaniesz w serialu "Samo Zycie"?

- Podpisałem tymczasowy kontrakt, nie więcej niż 40 dni zdjęciowych. Jeśli okaże się, że współpraca będzie owocna, ja znajdę czas, żeby latać do Polski i producent będzie zadowolony, to być może wątek Jacka będzie w serialu kontynuowany. To otwarta sprawa. Wydaje mi się, że takie rozwiązanie jest korzystne dla wszystkich.

Mieszkasz w USA. Planujesz przenieść się do Polski na stałe?
- Przyjechałem tylko na miesiąc. Nie planuję powrotu na stałe, ale ponieważ tęsknię za krajem, byłoby grzechem nie wykorzystać wszystkich możliwości, które pojawiły się w Polsce. Po "Oficerach" i "Tańcu z gwiazdami" dostałem kilka ofert i jedyną kwestią jest teraz wybór, gdzie będę grał i kogo. W ubiegłym roku Michał Kwieciński (producent filmowy, właściciel Akson Studio) zaoferował mi rolę w "Oficerach", dzięki czemu sprawił, że wróciłem do Polski. Teraz gram w innym serialu, który produkuje - "Samo Życie".

Jest szansa na to, że widzowie zobaczą cię w innych produkcjach Michała Kwiecińskiego? Może w "Magdzie M."?
- Tak się składa, że widzowie mieli mnie zobaczyć w "Magdzie M.". Jednak nieoczekiwanie stacja postanowiła zrealizować mniej odcinków serialu niż początkowo planowała i mój wątek się nie zmieścił...

W zeszłym roku pracowałeś na planie filmu "Inland Empire" Davida Lyncha. Kogo w nim zagrałeś?
- Pracowaliśmy nad tym filmem dwa i pół roku. Pierwszy klaps na planie padł trzy lata temu w grudniu, a ostatnie zdjęcia miałem w kwietniu ubiegłego roku. To był bardzo porozrzucany film, w takim sensie, że kolejne sceny pojawiały się czasami po kilku miesiącach. David Lynch po prostu od samego początku nie miał scenariusza i kiedy przychodziły mu do głowy nowe pomysły, dokładał po trochu kolejne fragmenty filmu. Z tego, co wiem, premiera "Inland Empire" w Polsce ma się odbyć w kwietniu.
Można powiedzieć, że gram w tym filmie trzy postacie. Ale nie ma sensu nawet próbować o nich mówić.

Grasz coraz więcej w Polsce. Co z twoją karierą w Stanach?
- W Stanach są dwa ważne dla aktorów okresy, tak zwane pilot seasons. Wtedy powstają pilotowe odcinki do nowych seriali. Pierwszy taki okres zaczyna się w styczniu i trwa do końca kwietnia, a drugi - od końca sierpnia do listopada. W zeszłym roku, ze względu na pobyt w Polsce, ominął mnie okres letni i mój agent nie był z tego zadowolony. Obiecywałem mu, że będę na następny, więc nie ucieszył się, kiedy mu zakomunikowałem, że ponownie wyjeżdżam. Na szczęście przy obecnej technologii, jeśli pojawi się jakaś ciekawa propozycja, mogę zrobić próbne zdjęcia w Polsce, wstawić je na stronę internetową i wysłać link producentowi e-mailem, żeby mógł mnie zobaczyć.

Jak sobie dajesz radę z obsługą komputerów i internetem?
- Jestem pod tym względem trochę zwariowany. Nie mogę żyć bez komputerów i internetu. Pewnie odzywa się we mnie inżynier, którym jestem z wykształcenia.

Jesteś gadżeciarzem?
- Oj, tak. Nie przepadam za robieniem zakupów, ale w sklepie ze sprzętem elektronicznym mogę spędzić wiele godzin.
Pamiętam pierwsze komputery, które złożyłem. Przygotowywałem kilka stanowisk pracy w naszej firmie w Stanach. To były komputery z procesorem 386. Składałem 5 stacji.

Jak ci idą interesy w Stanach?
- Dziękuje, dobrze. W grudniu sprzedaliśmy naszą firmę odzieżową. Stwierdziliśmy, że nadszedł czas, żeby przekazać ją w inne ręce i odpocząć.

Jakim samochodem jeździsz?
- 16 lat jeździłem Hondą Legend, z którą nie mogłem się rozstać. Przejechałem nią 350 tysięcy kilometrów, ale rozwaliłem ją w idiotyczny sposób tuż przed moim zeszłorocznym wyjazdem do Polski. Zagapiłem się, ruszając ze świateł i wpakowałem się pod zderzak półciężarówki. Musiałem rozejrzeć się za nowym autem. Kupiłem Toyotę Prius - samochód, który ma dwa silniki - elektryczny i spalinowy. To niesamowita zabawa, kiedy można obserwować ekran komputera, który pokazuje, jaki silnik pracuje i ile paliwa zużywa.

Czujesz się bardziej Amerykaninem czy Polakiem?
- Z tym mam dylemat. Prawie połowę życia spędziłem w Polsce, ostatnie 18 lat w Stanach, gdzie nauczyłem się wszystkiego, jeśli chodzi o aktorstwo. W Polsce dopiero pod tym względem raczkuję - uczę się zasad pracy, zależności, języka filmowego.
Mój ostatni pobyt w Polsce, a to jednak było 4,5 miesiąca, obudził we mnie ponownie polskość. To było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie, bo po powrocie do Stanów zacząłem dostrzegać, że życie tam naprawdę jest trochę plastikowe. Jednak to, gdzie się człowiek urodził i wychował, zostaje w nim na zawsze. Mam amerykańskie obywatelstwo, ale ostatnio zaczynam odczuwać, że nie przyznaję się już do tego z dumą. Związane jest to z polityką zagraniczną Stanów. Nie czuję się już w tym kraju tak dobrze, jak kiedyś.

Twoja żona była w Polsce?
- Kilkukrotnie - pierwszy raz 17 lat temu. Ostatnio była w zeszłym roku, na zakończenie "Tańca z gwiazdami". Elke jest z pochodzenia Niemką. Przeniosła się do Stanów dawno temu, jeszcze wcześniej niż ja.

Podobasz się kobietom?
- Miałem możliwość odczuć rezultaty mojego ostatniego pobytu w Polsce i sukcesu "Tańca z gwiazdami" i "Oficerów". Ludzie w różnym wieku podchodzili do mnie i uśmiechali się tak, jakby mnie dobrze znali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!