Problem we wspomnianym bloku stanowi mężczyzna, który - jak mówią oględnie sąsiedzi - nadużywa alkoholu. Ale na tym nie koniec. - Sprowadza do mieszkania meneli. Są tam ciągle balangi. Zalewa nam mieszkania. Żyje, jak na wczasach, za nic nie płaci i śmieje się nam w twarz. Jak mu odcięli gaz, to sam zrobił obejście i podłączenie do instalacji.
Jest agresywny. A ostatnio w swoim mieszkaniu rozpalił ognisko. Boimy się o siebie, swoje dzieci. Siedzimy tu jak na tykającej bombie! - denerwują się lokatorzy bloku i trudno się im dziwić. Nieraz wzywali policję, zwłaszcza ostatnio, gdy wyczuli wydobywający się z mieszkania dym. Na wtorkowym spotkaniu z wiceprezesem Koszalińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Nasz Dom niektórym puściły nerwy: - Panie, zróbcie coś jako spółdzielnia! Tak się nie da żyć. Przecież któregoś dnia on nas wszystkich wysadzi w
powietrze! Mamy czekać, aż wszystko rozp... ?! - padały komentarze i pytania.
- Smród, brud w pobliżu tego mieszkania i w środku jest na porządku dziennym. Teraz jest trochę spokoju, bo zabrano go z powodu picia i awanturowania się do szpitala. Ale przecież w końcu go wypuszczą, on tu wróci. Poza tym jego koledzy mają klucze do tego mieszkania, bo założyli nowe zamki, i przebywa tam kto chce - mówili też mieszkańcy.
Wiceprezes Wiesław Kozieja starał się tonować emocje: - Mieszkanie jest własnością tego lokatora. Z
uwagi na zadłużenie wobec spółdzielni czeka na licytację, wcześniej musi być jeszcze wycenione. To jednak trwa. My też musimy czekać - tłumaczył wiceprezes.
- My nie możemy w nieskończoność czekać. Najlepiej, jakbyście go stąd zabrali - mówili obecni na spotkaniu.
- Nie możemy pozbyć się lokatora z dnia na dzień - mówił znowu wiceprezes. - To jak to jest, że jeden człowiek może terroryzować osiedle? - znowu ktoś się zdenerwował. Mieszkańcy domagali się, aby spółdzielnia skutecznie zaplombowała drzwi do mieszkania. Problem zna dobrze prezes spółdzielni Eugeniusz Redlarski, który wyjaśnia: - Są dwie metody, by poradzić sobie z trudnym lokatorem - mówi.
- To wystąpienie do sądu o eksmisję z powodu zadłużenia albo, gdy ktoś łamie uporczywie zasady regulaminu dotyczącego utrzymania porządku publicznego. Jednak nie znam przypadku, by sąd zasądził eksmisję z tego drugiego powodu. W tej konkretnej sprawie nasi pracownicy robią, co mogą. Naciskamy na wszelkie instytucje, a procedura dotycząca licytacji jest na ukończeniu.
Mieszkanie za długi, razem z jego właścicielem, zostanie przeznaczone na licytację. Gdy nikt się nie zgłosi, wówczas wykupi je spółdzielnia. Następnie wystąpimy o eksmisję. To jednak potrwa i trudno mówić o konkretnych terminach.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?