Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turnus z przygodami

Archiwum
W sanatorium "Cegielski” w Dąbkach trwa bitwa na argumenty pomiędzy kuracjuszami a dyrekcją.
W sanatorium "Cegielski” w Dąbkach trwa bitwa na argumenty pomiędzy kuracjuszami a dyrekcją. Archiwum
- Pomóżcie! Od dwóch tygodni nasze dzieci padają jak muchy! - apel tak dramatycznej treści dotarł do nas z sanatorium "Cegielski" w Dąbkach. Na leczenie przyjechało tu 60 małych pacjentów z całego kraju. Kilkunastu z nich zachorowało na grypę jelitową, jedno dziecko trafiło odwodnione do szpitala.

5-letniego Kubę przywieziono do szpitala w Koszalinie w ubiegły czwartek. Jak twierdzi ojciec chłopca, pogorszenie stanu zdrowia dziecka to efekt zaniedbań ze strony personelu medycznego zatrudnionego w sanatorium.
- Nikt nie chciał nam pomóc - mówi Sebastian Kosiec z Lublina, tata Kuby. - Mój syn miał wysoką gorączkę, wymioty, biegunkę. Nie chciano nam nawet pozwolić na wezwanie karetki. Dyrektor sanatorium, z którym chciałem w sobotę porozmawiać na temat tego, co się tu dzieje stwierdził, że w sobotę to on ma prywatny czas dla siebie.
Inni rodzice też są zbulwersowani.

Więcej w papierowym wydaniu gazety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!