Monika, od lat uprawiająca lekkoatletykę, halowa mistrzyni Polski juniorów młodszych w skoku w dal z 2008 roku, powinna z dumą opowiadać o sobie, cieszyć się osiąganymi sukcesami. Ale ta 19-letnia dziewczyna z Tychowa, reprezentantka lokalnego klubu sportowego, dziś ukrywa swoje nazwisko. Nie chce współczucia, a wie, że sytuacja, w której się znalazła, jest na tyle absurdalna, że takie emocje wywoła.
W ubiegłym roku na jesieni po raz kolejny z rzędu odebrała z rąk starosty nagrodę na osiągnięcia sportowe. Okrągłe 400 złotych.
We wrześniu, jak tysiące innych osób, pani Grażyna z wielką obawą złożyła wniosek do opieki społecznej o przyznanie zasiłku alimentacyjnego na córkę. Miała tak marne zarobki, że była prawie pewna, że wymaganego dochodu nie przekroczyły. - Poszłam do okienka z córką. I widziałam, jak córka mi gaśnie, łzy w jej oczach, gdy pani z okienka oznajmiła, że zasiłku nie będzie, bo wymagany dochód przekroczyłyśmy o 5 złotych. Przez rok nie dostanie ani grosza. Wszystkiemu winna była nagroda - rozpacza pani Grażyna.
_____________________________________
Jak decyzja urzędników pokrzyżowała plany Monice, co o sprawie mówi jej trener i mama - o tym w sobotę w papierowym wydaniu Głosu lub e-wydaniu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?