Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie na wagę pracy. Wyniki naboru do szczecineckich szkół

r
Wywieszenie listy ostatecznie przyjętych do I LO we wtorek wywołało już mniejsze zainteresowanie, większość kandydatów już wiedziała, że miejsca dla nich nie zabraknie.
Wywieszenie listy ostatecznie przyjętych do I LO we wtorek wywołało już mniejsze zainteresowanie, większość kandydatów już wiedziała, że miejsca dla nich nie zabraknie. Rajmund Wełnic
Nie ma dramatu z tegorocznym naborem do szczecineckich szkół średnich, ale też powodów do zadowolenia brakuje. Niż demograficzny nadal pustoszy klasy i pokoje nauczycielskie. Część zagrożonych zwolnieniem zapisała się do nowego związku zawodowego.

"Królem polowania" podczas naboru do klas pierwszych po raz drugi z rzędu okazał się Zespół Szkół nr 6, czyli "rolnik". W tej szkole najpewniej znowu uda się utworzyć 5 oddziałów, o jeden więcej niż planowano. Uczniów przyciąga ogólniak o profilu strażackim. Co ciekawe, "rolnik" miał być jeszcze całkiem niedawno - według planów szczecineckiego starostwa - łączony z "zawodówką". Okazało się, że na rynku oświatowym może sobie dobrze poradzić w pojedynkę.

W pozostałych szkołach już tak różowo nie jest. Tradycyjnie na brak pierwszaków nie narzekają w ZS 1 im. KEN, czyli "ekonomiku". To zgodnie z planem powstanie 8 klas, tak samo jak w "zawodówce" (7 klas), czy Zespole Szkół w Białym Borze (3 klasy). Bodajże po raz pierwszy trzeba było zmniejszyć ilość klas w I LO im. księżnej Elżbiety, gdzie powstanie pięć klas zamiast sześciu. - Ale nie narzekamy, bo nie chcieliśmy, aby trafiła do nas młodzież, która mogłaby sobie u nas nie poradzić - mówi dyrektor dużego ogólniaka Jerzy Kania. W "mechaniku" na razie kandydatów wystarczy na trzy klasy, ale do pierwszego dzwonka powinno udać uzbierać się jeszcze jeden oddział i plan wykonać. Tu czekają jeszcze na gimnazjalistów mających poprawki. Najgorzej sytuacja wygląda w ZS nr 3, czyli "budowlance", gdzie zamiast trzech klas już drugi rok z rzędu powstają tylko dwie.

Przypomnijmy, że starostwo chciało w swoich siedmiu szkołach utworzyć 35 klas, będzie zapewne 33. Może dodatkowe klasy integracyjne powstaną jeszcze w "zawodówce". - Nabór jest zgodny z naszymi oczekiwaniami, wiedzieliśmy, że absolwentów gimnazjów w powiecie jest 870, a na dziś mamy przyjętych 890 pierwszaków - mówi wicestarosta Marek Kotschy. Sporo młodzieży przyjeżdża jednak do Szczecinka z ościennych powiatów, ale pamiętajmy, że są także ogólniaki gminne w Barwicach i Bornem Sulinowie oraz "katolik" i "społeczna". I tam trafia część młodzieży.

Nie obejdzie się bez zwolnień wśród nauczycieli. - Z naszych informacji wynika, że w szkołach wszystkich typów pracę starci od września 13 osób, w tym szóstka ze szkół ponadgimnazjalnych - mówi Ryszard Malinowski, szef szczecineckiego Związku Zawodowego Nauczycieli. - Doliczyć do tego należy grupę 26 nauczycieli, dla których zabraknie godzin do pełnego pensum. Związkowcy chcą m.in. aby tym osobom etaty uzupełniać w innych szkołach lub internatach. I starostwo stara się to robić. - Jeżeli w jednej szkole są nadgodziny to mają one być przeznaczone na uzupełnienie pensum nauczyciela z innej - mówi Marek Kotschy.

Zagrożeni zwolnieniami szukają też wsparcia w związkach zawodowych. Np. w "budowlance" powstała komisja oddziałowa Wolnego Związku Zawodowego Solidarność Oświata, który do tej pory w Szczecinku nie istniał. Kilkoro jego członków dostało wypowiedzenia, ale odwołali się do sądu pracy, który będzie musiał rozstrzygnąć, czy są w związku funkcyjnymi i czy są chronieni przed zwolnieniami.

I związkowcy, i władze samorządowe, przyznają, że najgorszy dla oświaty będzie rok 2014. - Będzie wtedy tylko około 800 absolwentów gimnazjów - przyznaje wicestarosta. I dodaje, że powiat chce mocniej postawić na kształcenie dorosłych po szkołach zawodowych w dwuletnich ogólniakach. Już w tym roku takie klasy będą działać czterech szkołach. - Planujemy również akcję uświadamiającą wśród młodzieży i rodziców, aby zastanowili się, czy nie warto jednak postawić na zdobycie solidnego fachu w szkole zawodowej - Marek Kotschy mówi, że szczecineccy pracodawcy sygnalizują, że załogi im się starzeją, a następców z zawodem brak. I potrzebują fachowców, a nie absolwentów politologii.

Starostwo nie ucieknie jednak przed trudnymi decyzjami. Przypomnijmy, że z planów łączenia szkół ("budowlanki" z "mechanikiem" i "rolnika" z "zawodówką") ze względów formalnych i oporu rady pedagogicznej "rolnika" nic nie wyszło. Marek Kostchy dyplomatycznie mówi teraz, że likwidacja "szkoły, w której będzie najmniej młodzieży" wydaje się nieuchronna. Ale na pewno powiat nie zdecyduje się na to w wyborczym roku 2014, najwcześniej może do tego dojść w roku następnym. - Dla mnie decyzja o wycofaniu się z łączenia "budowlanki" z "mechanikiem" była niezrozumiała, godziła się przecież na to rada pedagogiczna - ubolewa Ryszard Malinowski. - Nawet, gdy okazało się, że szkół tego samego typu nie można łączyć, należało rozpocząć proces likwidacji jednej ze szkół.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!