Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga na oszutów! Jak działa "wnuczek"? Przeczytaj koniecznie!

Marzena Sutryk [email protected]
Archiwum
W piątek do policji zgłosiła się kolejna ofiara oszustów, tym razem działających metodą "na siostrzeńca". Nie wszyscy jednak dają się nabrać.

Znowu to samo. Znowu ujawniła się szajka, która wyłudza pieniądze od starszych, naiwnych ludzi. W piątek pisaliśmy o poszkodowanej ze Świdwina. Kilka dni temu - o oszukanej z Koszalina. Teraz są następne ofiary, ponownie z Koszalina. Ale - uwaga - tym razem działają nieco inaczej. Nie przychodzą po gotówkę, ale proszą o przelew na wskazane konto.

- Po raz kolejny apelujemy o czujność, by nikt nie dał się nabrać - mówi Monika Kosiec, rzecznik koszalińskiej komendy policji. - Prosimy, by bez sprawdzenia nie przekazywać nikomu ani złotówki. W pierwszej kolejności należy zadzwonić do prawdziwego krewnego i dopytać, czy faktycznie do nas dzwonił, bo ma problemy finansowe.

W piątek do jednej z mieszkanek Koszalina zadzwonił mężczyzna, który udawał jej siostrzeńca. Opowiadał, że ma problemy i potrzebuje 3 tys. zł - kobieta zrobiła przelew na wskazane konto. Potem jednak zorientowała się, że padła ofiarą oszusta i cofnęła operację. Gorzej było w przypadku innej kobiety, która dostała identyczny telefon, ale dzień wcześniej - ona przelała 3 tys. zł na konto oszusta. Długo po fakcie wyszło na jaw, że została oszukana. Było już za późno.

W jaki sposób oszust owija sobie wokół palca ofiarę? Opowiedziała nam o tym anonimowo mieszkanka Koszalina, która także odebrała podobny telefon, ale nie dała się wyprowadzić w pole.

- Na telefon stacjonarny zadzwonił młody mężczyzna, miał bardzo miły głos, od razu zwróciło moją uwagę to, że jest bardzo uprzejmy - opowiada nasza rozmówczyni.

- Przywitał mnie słowami "dzień dobry ciociu". Ja na to: "kto mówi?". A on: "ciociu, nie poznajesz mnie? Przecież masz rodzinę nie tylko w Koszalinie, ale też we Wrocławiu". Jestem uczulona na takie przypadki, przecież nie raz czytałam o oszustach "na wnuczka", ale dałam się zwieść, bo rzeczywiście mam rodzinę we Wrocławiu. I on do mnie mówi, że "mówi Marek". A we Wrocławiu mieszka moja kuzynka, która ma syna Marka, a więc na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza! Tyle że ostatni raz widziałam Marka w dzieciństwie, a on teraz ma około 30 lat, więc nie kojarzyłam głosu. Zapytałam: dlaczego dzwonisz, a ten mężczyzna odpowiedział, że "spokojnie, nic się nie stało, że wszystko w porządku, co u was słychać?".

I ja zamiast go zapytać o jakiś szczegół, o nazwisko, rodziców, cokolwiek, co by go uwiarygodniło - odpowiedziałam tylko, że u nas też w porządku. I pytam dalej: dlaczego dzwonisz? A on wtedy zaczął, że trafiła się okazja, że jakieś obligacje, że ma 24 godziny na decyzję, że w ogóle to jest wypłacalny, ale teraz potrzeba mu pilnie gotówki i że odda po wypłacie. I wtedy wpadłam na to, że to oszust. Ale nie dałam po sobie poznać, tylko powiedziałam, że nie mam zwyczaju pożyczać pieniędzy rodzinie, bo to się źle kończy. I wówczas bardzo szybko pożegnał się i zakończył rozmowę - mówi Czytelniczka.

Po wszystkim, dla sprawdzenia, sięgnęła po telefon i zadzwoniła do rodziny we Wrocławiu. - Rozmawiałam z nimi i dowiedziałam się, że prawdziwy Marek w ogóle do mnie nie dzwonił i że nie ma zamiaru kupować obligacji, a także nie potrzebuje pieniędzy.

Nie mam pojęcia, jak ten człowiek trafił z imieniem i miastem, gdzie mieszka moja rodzina. Nie wiem, czy to był przypadek, ale wiem, że w takich rozmowach należy zwracać uwagę na wszystko, pytać o jakieś szczegóły, i nie dać się omamić. Bo ja, choć jestem bardzo ostrożna, dałam się na początku wkręcić. I kto wie, czy gdybym nie znała podobnych historii z gazet, bo przecież "Głos" często o tym pisze, czy bym nie dała temu mężczyźnie jakichś pieniędzy.

Mieszkanka Koszalina, która przeszła to wszystko trzy dni temu, opowiedziała swoją historię, by przestrzec innych i uczulić na to, jak rozmawiają oszuści, którzy zaczynają swoją rozmowę od "ciociu", "babciu", "dziadku" itd.

- Nie dajcie się oszukać! - mówi nasza rozmówczyni.

O ostrożności przypomina też policja: - W swoich metodach przestępcy wykorzystują więzi rodzinne - mówi Monika Kosiec. - Najczęściej wybierają z książki telefonicznej abonentów, którzy mają nietypowe imiona, mogące świadczyć o podeszłym wieku. Następnie telefonują i prowadzą rozmowę tak, jakby były kimś z rodziny, wnuczkiem, synem itp. Pytania formułują tak, by to ich rozmówca udzielał informacji na temat wzajemnych rodzinnych więzi.

Zwykle oszuści wypytują o posiadane w domu fundusze, konta bankowe i lokaty. Proszą o pożyczkę, tłumacząc, że mają ciężką sytuację materialną, rodzinną. W razie jakichkolwiek wątpliwości i podejrzeń zaleca się natychmiastowy kontakt z policją pod numerem 997 i 112.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!