Znowu to samo. Znowu ujawniła się szajka, która wyłudza pieniądze od starszych, naiwnych ludzi. W piątek pisaliśmy o poszkodowanej ze Świdwina. Kilka dni temu - o oszukanej z Koszalina. Teraz są następne ofiary, ponownie z Koszalina. Ale - uwaga - tym razem działają nieco inaczej. Nie przychodzą po gotówkę, ale proszą o przelew na wskazane konto.
- Po raz kolejny apelujemy o czujność, by nikt nie dał się nabrać - mówi Monika Kosiec, rzecznik koszalińskiej komendy policji. - Prosimy, by bez sprawdzenia nie przekazywać nikomu ani złotówki. W pierwszej kolejności należy zadzwonić do prawdziwego krewnego i dopytać, czy faktycznie do nas dzwonił, bo ma problemy finansowe.
W piątek do jednej z mieszkanek Koszalina zadzwonił mężczyzna, który udawał jej siostrzeńca. Opowiadał, że ma problemy i potrzebuje 3 tys. zł - kobieta zrobiła przelew na wskazane konto. Potem jednak zorientowała się, że padła ofiarą oszusta i cofnęła operację. Gorzej było w przypadku innej kobiety, która dostała identyczny telefon, ale dzień wcześniej - ona przelała 3 tys. zł na konto oszusta. Długo po fakcie wyszło na jaw, że została oszukana. Było już za późno.
W jaki sposób oszust owija sobie wokół palca ofiarę? Opowiedziała nam o tym anonimowo mieszkanka Koszalina, która także odebrała podobny telefon, ale nie dała się wyprowadzić w pole.
- Na telefon stacjonarny zadzwonił młody mężczyzna, miał bardzo miły głos, od razu zwróciło moją uwagę to, że jest bardzo uprzejmy - opowiada nasza rozmówczyni.
- Przywitał mnie słowami "dzień dobry ciociu". Ja na to: "kto mówi?". A on: "ciociu, nie poznajesz mnie? Przecież masz rodzinę nie tylko w Koszalinie, ale też we Wrocławiu". Jestem uczulona na takie przypadki, przecież nie raz czytałam o oszustach "na wnuczka", ale dałam się zwieść, bo rzeczywiście mam rodzinę we Wrocławiu. I on do mnie mówi, że "mówi Marek". A we Wrocławiu mieszka moja kuzynka, która ma syna Marka, a więc na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza! Tyle że ostatni raz widziałam Marka w dzieciństwie, a on teraz ma około 30 lat, więc nie kojarzyłam głosu. Zapytałam: dlaczego dzwonisz, a ten mężczyzna odpowiedział, że "spokojnie, nic się nie stało, że wszystko w porządku, co u was słychać?".
I ja zamiast go zapytać o jakiś szczegół, o nazwisko, rodziców, cokolwiek, co by go uwiarygodniło - odpowiedziałam tylko, że u nas też w porządku. I pytam dalej: dlaczego dzwonisz? A on wtedy zaczął, że trafiła się okazja, że jakieś obligacje, że ma 24 godziny na decyzję, że w ogóle to jest wypłacalny, ale teraz potrzeba mu pilnie gotówki i że odda po wypłacie. I wtedy wpadłam na to, że to oszust. Ale nie dałam po sobie poznać, tylko powiedziałam, że nie mam zwyczaju pożyczać pieniędzy rodzinie, bo to się źle kończy. I wówczas bardzo szybko pożegnał się i zakończył rozmowę - mówi Czytelniczka.
Po wszystkim, dla sprawdzenia, sięgnęła po telefon i zadzwoniła do rodziny we Wrocławiu. - Rozmawiałam z nimi i dowiedziałam się, że prawdziwy Marek w ogóle do mnie nie dzwonił i że nie ma zamiaru kupować obligacji, a także nie potrzebuje pieniędzy.
Nie mam pojęcia, jak ten człowiek trafił z imieniem i miastem, gdzie mieszka moja rodzina. Nie wiem, czy to był przypadek, ale wiem, że w takich rozmowach należy zwracać uwagę na wszystko, pytać o jakieś szczegóły, i nie dać się omamić. Bo ja, choć jestem bardzo ostrożna, dałam się na początku wkręcić. I kto wie, czy gdybym nie znała podobnych historii z gazet, bo przecież "Głos" często o tym pisze, czy bym nie dała temu mężczyźnie jakichś pieniędzy.
Mieszkanka Koszalina, która przeszła to wszystko trzy dni temu, opowiedziała swoją historię, by przestrzec innych i uczulić na to, jak rozmawiają oszuści, którzy zaczynają swoją rozmowę od "ciociu", "babciu", "dziadku" itd.
- Nie dajcie się oszukać! - mówi nasza rozmówczyni.
O ostrożności przypomina też policja: - W swoich metodach przestępcy wykorzystują więzi rodzinne - mówi Monika Kosiec. - Najczęściej wybierają z książki telefonicznej abonentów, którzy mają nietypowe imiona, mogące świadczyć o podeszłym wieku. Następnie telefonują i prowadzą rozmowę tak, jakby były kimś z rodziny, wnuczkiem, synem itp. Pytania formułują tak, by to ich rozmówca udzielał informacji na temat wzajemnych rodzinnych więzi.
Zwykle oszuści wypytują o posiadane w domu fundusze, konta bankowe i lokaty. Proszą o pożyczkę, tłumacząc, że mają ciężką sytuację materialną, rodzinną. W razie jakichkolwiek wątpliwości i podejrzeń zaleca się natychmiastowy kontakt z policją pod numerem 997 i 112.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?