Nie ma dotacji
Nie ma dotacji
W tej chwili wszystkie działania inwestycyjne dla przedsiębiorców w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego województwa zachodniopomorskiego są wstrzymane. Jeśli jakiś program ruszy, to dowiemy się o tym najwcześniej na przełomie roku.
Ofiarą naciągaczy padł m.in. Edward Suski, właściciel szkoły jazdy. - Uważam się za pokrzywdzonego, nabitego w butelkę i po prostu oszukanego. Niech moja historia będzie przestrogą dla innych - opowiada.
Schemat postępowania naciągaczy w przypadku pana Edwarda był niemal identyczny jak w pozostałych, których jest coraz więcej. Firmy, najczęściej spoza naszego województwa, kontaktują się z wybranym przedsiębiorcą telefonicznie. Telefonujący roztacza przed biznesmenem świetlaną perspektywę, że dzięki funduszom UE jego firma może sfinansować sobie wszystkie potrzeby inwestycyjne.
- I to jest już pierwsze kłamstwo - od razu reaguje Katarzyna Szłapka, kierownik Regionalnego Centrum Informacji Europejskiej w Koszalinie, do której również dotarł pan Edward.
- Najczęściej przedsiębiorca kuszony jest możliwością dofinansowania kupna samochodu. Potem dostaje też informację, że może otrzymać wysoką dotację, nawet do 70 - 85% kosztów. To kolejne kłamstwo. Bo wysokość dotacji dla przedsiębiorców w poszczególnych województwach jest zróżnicowana i zależy o wysokości dopuszczalnej pomocy publicznej w danym województwie. W zachodniopomorskim jest to, w przypadku mikroprzedsiębiorstw, maksymalnie 60%. Ponadto należy pamiętać, że w niektórych programach dotacje są już niedostępne ze względu na wyczerpanie puli, o czym przedsiębiorca nie jest informowany. Inny ostatnio często zgłaszany do naszego biura scenariusz to kuszenie dotacją o wysokości 60 tys. złotych. Programu oferującego taką kwotę po prostu nie ma - mówi dalej kierownik RCIE.
Edwardowi Suskiemu zaproponowano specjalny pakiet informacyjny, który miał zawierać niezbędne dokumenty i kontakty do odpowiednich instytucji. - Kilka razy zapytałem, czy dzięki temu otrzymam pieniądze na rozwój mojej firmy. Facet zapewniał, że tak. No to w końcu mnie przekonał. Zapłaciłem 139 złotych.
Przesyłka nie zawierała jednak niczego więcej niż informacje dostępne za darmo w Internecie. - Wszystko to jest po prostu bezużyteczne przy tworzeniu wniosku do funduszy UE, gdyż te kierują się nieco innymi zasadami i dokumentacja aplikacyjna to gotowe, ściśle określone formularze - tłumaczy Katarzyna Szłapka.
- Chciałem im to zwrócić i odebrać pieniądze. Okazuje się jednak, że nie mogę, bo rachunek wypisali nie na mnie, ale na firmę - kręci głową Suski.
- To nowy zabieg naciągaczy - tłumaczy Katarzyna Szłapka. - Sugerują przedsiębiorcy, by realizował zakup "na firmę, by wrzucić to sobie w koszty". Niestety, większość przedsiębiorców nie jest świadomych, że w takim przypadku nie może skorzystać z przysługującego konsumentowi prawa do zwrotu przesyłki w ciągu 10 dni - tłumaczy. - A efekt jest taki, że przedsiębiorca zostaje naciągnięty na kwotę, za którą kupuje kompletnie niepotrzebne materiały i nie jest ani na krok bliżej wiedzy dotyczącej pozyskiwania pieniędzy z UE na rozwój firmy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?