Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uznała, że na czerwonym może przejechać przez skrzyżowanie. I to był duży błąd, za który zapłacił ktoś inny

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pexel
Motocyklista został poważnie ranny. Prokuratura Rejonowa Szczecin-Śródmieście zakończyła śledztwo w sprawie wypadku drogowego w centrum miasta.

Do zdarzenia doszło 9 marca. Na ławie oskarżonych zasiądzie kobieta, która tego dnia kierowała citroenem c3 i przejeżdżała przez skrzyżowanie ulic Ku. Słońcu – al. Boh. Warszawy ignorując czerwone światło na sygnalizatorze.

- Naruszyła nieumyślnie zasady bezpieczeństwa i przepisy w ruchu drogowym w ten sposób, że na skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną wjechała w momencie, gdy na sygnalizatorze był sygnał czerwony, a następnie spowodowała nieumyślnie wypadek zderzając się z kierującym motocyklem marki suzuki - wyjaśnia prokurator Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Motocyklista doznał obrażeń ciała w postaci złamania części kości piszczeli lewej, otarcia naskórka twarzoczaszki oraz przedniego ześlizgu II kręgu szyjnego.

56-latia kobieta była trzeźwa. Nie była wcześniej karana sądownie. Będzie odpowiadała z wolnej stopy. Za zarzucane przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Kobieta może też na dłuższy czas stracić prawo jazdy oraz zapłacić grzywnę i nawiązkę na cel społeczny.

POLECAMY ZMOTORYZOWANYM:

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w korku? Poinformuj o tym innych! Prześlij nam zdjęcia i wideo na

ZOBACZ TEŻ:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Uznała, że na czerwonym może przejechać przez skrzyżowanie. I to był duży błąd, za który zapłacił ktoś inny - Głos Szczeciński