Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bałtyku koło Darłowa zatonęła łódź, a wraz z nią kobieta. Jak to się stało? (zobacz zdjęcia tonącej łodzi)

Marzena Sutryk [email protected]
Jak to się stało, że ponad 7-metrowa łódź, którą niedawno kupił szyper spod Darłowa, zatonęła? Czy była zarejestrowana zgodnie z wymogami? Czy miała odpowiednie wyposażenie?

Zatonięcie łodzi na Bałtyku koło Darłowa

Wyślij zdjęcie z akcji

Wyślij zdjęcie z akcji

Skontaktował się z nami internauta, który zrobił zdjęcia z akcji na morzu. Można je obejrzeć na naszej stronie internetowej.

Jeśli również masz takie zdjęcia prześlij je na nasz adres mailowy [email protected].

Czy jej właściciel miał prawo zorganizować komercyjny rejs (wiemy, że uczestnicy z Miastka i okolic płacili po 120 zł za udział w tym niedzielnym wędkowaniu)? Wczoraj po południu koszalińska prokuratura otrzymała materiały zebrane przez darłowską policję.

- Dopiero ustalamy szczegóły - mówi prokurator Ryszard Gąsiorowski. - Z przesłuchań wynika, że kapitan łodzi dostrzegł ławicę ryb. W trakcie zwrotu łódź przechyliła się nieoczekiwanie na prawą stronę i zaczęła nabierać wody. Wtedy wywróciła się i zaczęła tonąć. Dodajmy, że morze było wówczas bardzo spokojne. Nie wiemy dokładnie dlaczego doszło do przechyłu.

Wiadomo, że łódź była zarejestrowana przez właściciela w sławieńskim starostwie. - Tak się dzieje z łodziami, które są wykorzystywane do celów rekreacyjnych, to wystarczy - mówi prokurator.

Tylko, że ta została wykorzystana w niedzielę do celów komercyjnych - rejs był odpłatny - a tym samym powinna być zgłoszona do Polskiego Rejestru Statków i przejść kontrolę Urzędu Morskiego.

- Po to, by uzyskać kartę bezpieczeństwa, co jest dowodem na to, że łódź spełnia wszelkie wymagania techniczne i jest bezpieczna - wyjaśnia Leszek Skowroński, naczelnik wydziału bezpieczeństwa żeglugi w Urzędzie Morskim w Słupsku. - W naszym urzędzie ta łódź nie była zgłoszona.

- Będziemy badać także ten wątek - twierdzi prokurator Gąsiorowski.

Poszukiwania

Wczoraj rano, po niedzielnej tragedii na Bałtyku pod Darłowem, na poszukiwania zaginionej żony szypra ruszyła prywatna jednostka North Star. Do pomocy przyłączyły się załogi czterech innych łodzi.

Przypomnijmy, dzień wcześniej około godziny 11 w odległości 10 mil od brzegu morskiego, zatonęła łódź motorowa, która wypłynęła w dziewiczy rejs. Utonęła żona właściciela łodzi; kobieta nie zdążyła wydostać się spod pokładu. Osiem osób - szypra, jego córkę oraz wędkarzy - uratowano.

W niedzielę do wieczora prowadzono poszukiwania. Bezowocnie. Wczoraj rano akcja została podjęta na nowo. - To przysługa. Chcemy pomóc koledze w odnalezieniu żony - powiedział nam kapitan North Star Krzysztof Kostrzewa.

Około godziny 18 poszukiwania zakończono. Nikogo i niczego nie odnaleziono. Co dalej? - Ma być parę dni gorszej pogody - przeczekamy i wtedy ruszymy na nowo, z lepszym sprzętem - powiedział nam po akcji kapitan Kostrzewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!