Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W filharmonii w Koszalinie trwa walka o podwyżki

Marzena Sutryk
To nie był najlepszy gest - mówi dyrektor filharmonii o doniesieniu.
To nie był najlepszy gest - mówi dyrektor filharmonii o doniesieniu.
Związkowcy pracujący w Filharmonii Koszalińskiej złożyli doniesienie do prokuratury przeciwko swojemu szefowi. Sprawa dotyczy strajku. Mija rok odkąd w Filharmonii Koszalińskiej związkowcy ogłosili gotowość strajkową.

Chodzi o pensję filharmoników, którzy domagają się podwyżek. Postulat dotyczył 600 złotych.

Jeszcze latem prezydent miasta zadeklarował, że zostaną wprowadzone podwyżki w wysokości 200 złotych. To jednak nie rozwiązało problemu.
Związkowcy zdecydowali w referendum, że w nowym sezonie zostanie podjęta akcja strajkowa. - Szczegóły skonsultowaliśmy z Zarządem Regionu NSZZ Solidarność, aby uniknąć błędów prawnych - mówi Adam Paszkowski, muzyk orkiestrowy, który należy do związków. - Gdy informacja trafiła do dyrektora, ten ostatecznie podważył wiarygodność planowanej akcji, część osób zaczęła się obawiać o zatrudnienie.

W grę wchodziło przerwanie koncertu, nie wiadomo było jednak dokładnie, czy na kwadrans, czy na pół godziny, ani też kiedy dokładnie, ale miała to być odczuwalna dla publiki forma protestu. Natomiast dyrektor Robert Wasilewski oczekiwał od członków orkiestry deklaracji, jak się zachowają w momencie krytycznym.

Ostatecznie do strajku nie doszło, a związkowcy uznali, że w takim razie skierują doniesienie do prokuratury w sprawie blokowania przez dyrektora akcji strajkowej. - Mija rok, wciąż mamy nadzieję, że ktoś zechce z nami rozmawiać - mówi Adam Paszkowski. - Mediator nam nie pomógł. Podwyżka, którą dostaliśmy, była od prezydenta. Natomiast dyrektor ze swojej strony dał nam jedynie podwyżkę za koncert - ze 100 do 105 złotych brutto.

A jak już zaglądamy do portfela, to ja np. nie dostałem 200-złotowej podwyżki. Moja pensja wzrosła z 1.921 zł do 2.047 zł brutto. Do tego po 5 złotych za koncert, netto wychodzi około 3 złote, a koncertów w miesiącu jest czasami 3, czasami 5. Mamy piękny gmach, świetne warunki do grania, ale w domu są kłopoty... My nie wyjdziemy z kilofami na ulicę, nie będziemy palić opon, ale nie chcemy też negatywnego odbioru ze strony opinii publicznej. Chcielibyśmy w miarę godnie żyć...

Czy dyrektor filharmonii Robert Wasilewski widzi wyjście z tej patowej sytuacji? - Jestem gotowy do rozmów - odpowiada. - Ale nie mogę też siadać do stołu z pustymi rękoma. Realizacja postulatu związkowców to dodatkowo 900 tys. zł rocznie, to jedna trzecia naszego budżetu. Ja nie mam tych pieniędzy. Jeżeli jakakolwiek podwyżka miałaby być wprowadzona, to za sprawą decyzji prezydenta.

Za nami wiele rozmów z prezydentem i decyzja była taka, że ponownie wrócimy do tematu po wyborach. Teraz czekamy na nowego wiceprezydenta ds. kultury. A co do doniesienia, które złożono w prokuraturze - to nie był najlepszy gest ze strony związków. Ja nikogo nie straszyłem, akcja została źle przygotowana od strony prawnej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!