Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gdańsku będzie skarbiec dla "Sądu Ostatecznego". Wicepremier Piotr Gliński: Komuś zależy, aby zniszczyć nasz dobry wizerunek | WIDEO

Edyta Łosińska-Okoniewska
Edyta Łosińska-Okoniewska
Wideo
od 16 lat
Piotr Gliński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, zapowiada utworzenie Skarbca Mariackiego - nowego oddziału Muzeum Narodowego w Gdańsku, który będzie służył szczególnemu wyeksponowaniu „Sądu Ostatecznego” Memlinga. Wspomina też o tym, dlaczego podjęto niedawno decyzję o współprowadzeniu przez ministerstwo Opery Bałtyckiej. To mechanizm podobny do tego, który stosowano przy współprowadzeniu Muzeum Narodowego przez MKiDN oraz Pomorski Urząd Marszałkowski. Podobne zmiany mają dotyczyć małego teatru lalkarskiego w Słupsku.

Wicepremier Piotr Gliński był w Kościerzynie w trakcie otwarcia nowoczesnej sali koncertowej w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia. Koszt jej utworzenia to 16 mln zł.

- W Polsce łącznie zrealizowaliśmy 1400 projektów kulturalnych za sumę 2,6 mld zł - mówi minister Piotr Gliński. - Wśród inwestycji są m.in. dwa nowe muzea - Muzeum Archeologii Podwodnej w Łebie i Muzeum Piaśnickie w Wejherowie.

Wicepremier podkreślał, jak ważna jest realizacja dużych projektów kulturalnych poza największymi aglomeracjami.

- Chodzi o to, żeby każdy polski obywatel miał równy dostęp do kultury, w tym wypadku do infrastruktury szkolnictwa artystycznego - tłumaczył prof. Piotr Gliński. - Łącznie w Polsce powstały 22 nowe sale koncertowe, w podobnych szkołach muzycznych jak w Kościerzynie. Udało nam się przenieść szkolnictwo artystyczne w XXI wiek.

Z ministrem Piotrem Glińśkim rozmawialiśmy m.in. o posowieckich pomnikach, zrabowanych w czasie II wojny światowej dziełach sztuki i uchwale w obronie imienia św. Jana Pawła II.


Nowoczesna sala koncertowa, która została otwarta w Kościerzynie jest wizytówką tej części Kaszub. Proszę powiedzieć, dlaczego tak ważne jest, aby inwestować w obiekty kultury i sztuki także w małych miejscowościach, położonych często z dala od wielkich aglomeracji?

- Przede wszystkim po to, żeby każdy polski obywatel miał równy dostęp do kultury, w tym wypadku do infrastruktury szkolnictwa artystycznego. Dlatego przeznaczyliśmy bardzo wiele środków publicznych, także trochę europejskich, w inwestycje w szkolnictwie artystycznym. Łącznie w Polsce jest to 711 projektów, w tym 22 nowe sale koncertowe, w podobnych szkołach muzycznych jak w Kościerzynie. Trzeba też wspomnieć o wielkim projekcie termomodernizacyjnym, w ramach którego 139 szkół w Polsce zostało ztermomodernizowanych. Wymiana wszystkich instalacji pozwoliła na 60 procentową oszczędność eksploatacyjną i ekologiczną. Udało nam się przenieść nasze szkolnictwo artystyczne w XXI wiek. Dodam też, że w samym tylko województwie pomorskim 11 szkół przeszło termomodernizację, a w Kościerzynie właśnie zrealizowaliśmy ze środków budżetowych odrębne zadanie jakim jest sala koncertowa i kilka nowych sal dydaktycznych.

Jakie środki Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało na inwestycję w Kościerzynie?

- To zadanie, łącznie z zakupem fortepianu koncertowego za 400 tys. zł, kosztowało nas 16 mln zł. Natomiast w całej Polsce na te ponad 700 inwestycji przeznaczyliśmy 1,4 mld zł na samo tylko szkolnictwo artystyczne I i II stopnia. Nie licząc uczelni artystycznych, bo to jest kolejne ponad 600 mln zł, jeżeli chodzi o inwestycje, a w zasadzie więcej, bo realizujemy także dwa duże zadania w kampusach, np. w Bydgoszczy czy Katowicach.

Jakie są plany inwestycyjne dla Pomorza, na co jeszcze mogą liczyć mieszkańcy?

- Warto powiedzieć, co zrobiliśmy w ostatnich siedmiu latach, bo to są naprawdę wielkie zmiany. Mieszkańcy je widzą, jeśli chodzi o drogi, tunele, linie kolejowe, przystanki i dworce. To samo udało nam się zrobić w przypadku infrastruktury w szkolnictwie artystycznym. W Polsce zrealizowaliśmy 1400 projektów kulturalnych za sumę 2,6 mld zł. To dość imponujące, jeśli chodzi o skalę tych zmian i skalę zainwestowania. W ostatnim czasie zapadły także istotne decyzje dotyczące przejęcia przez ministerstwo prowadzenia Muzeum Narodowego w Gdańsku, czyli podniesienia rangi tego muzeum. Chcemy zbudować nowy oddział - Skarbiec Mariacki, gdzie będzie można prezentować w godny sposób Sąd Ostateczny Memlinga.

Kolejna decyzja dotyczy współprowadzenia przez ministerstwo Opery Bałtyckiej. To projekt, który prowadzimy od 7 lat, polegający na zwiększaniu współprowadzonych instytucji kultury i muzeów. Chodzi o to by dać nowe szanse rozwojowe i inwestycyjne tym instytucjom. Jeżeli są planowane duże inwestycje, to samorządowe instytucje kultury nie są w stanie temu podołać, dlatego państwo musi się tu włączać. To także przypadek Opery Bałtyckiej i mam nadzieję, że ta inwestycja będzie także realizowana w przyszłości, bo plany na to są od dawna. Dodam, że na współprowadzenie bierzemy także mały teatr lalkarski w Słupsku, więc zakres naszych działań jest duży. Nie można oczywiście zapomnieć, że budujemy dwa nowe muzea na tym terenie tzn. Muzeum Archeologii Podwodnej w Łebie i Muzeum Piaśnickie w Wejherowie.

Podkreślał Pan wielokrotnie, że dbałość o zabytki to nasze zobowiązanie wobec dziedzictwa narodowego. Jednak po wybuchu wojny i agresji Rosji na Ukrainę na wiele tych obiektów patrzymy zupełnie inaczej. Mam na myśli pomniki poświęcone żołnierzom Armii Czerwonej. Jaki jest ich los?

- To nie jest tak do końca, że dopiero wybuch tej straszliwej wojny, czyli napad Rosji na Ukrainę spowodował, że my teraz usuwamy te tzw. upamiętnienia rzeczy okropnych. Nasze działania w tym zakresie są realizowane zgodnie z ustawą, która została przyjęta wcześniej, a dotyczy tego, że relikty postkomunistyczne, świadczące o niechlubnej przeszłości, „wyzwalaniu”, które polegało na gwałceniu i mordowaniu, a także zniewoleniu Polski, powinny zostać usunięte. Wyjątkiem są cmentarze.

Skoro jesteśmy przy zabytkach, proszę powiedzieć, jak wygląda proces odzyskiwania zrabowanych dzieł sztuki? W ostatnim czasie udało się odzyskać chociażby dyptyk Dierica Boutsa z kolekcji Czartoryskich, który znajdował się w muzeum w Hiszpanii. Jakie kolejne dzieła mają szansę wrócić do Polski?

- Nie mogę mówić o tym co trafi do Polski, ale przed kilkoma dniami podpisywałem kolejne upoważnienie na odbiór pewnego dzieła znanego malarza, tym razem polskiego. Prowadzimy w tej chwili około 130 procesów restytucyjnych w 16 krajach świata, więc ta działalność jest codziennie realizowana. Mamy specjalny departament, który się zajmuje odzyskiwaniem dzieł sztuki, a jest co odzyskiwać. W naszej bazie znajduje się 66 tysięcy itemów opisanych. Jednak trzeba pamiętać, że polskich dzieł sztuki zginęło znacznie więcej, również w późniejszym okresie.

Ostatnio w debacie publicznej rozgorzała dyskusja na temat św. Jana Pawła II. Przyznał Pan, że ma to na celu osłabienie Polski, jest także atakiem na naszą aksjologię. Czy sądzi Pan, że przyjęcie przez Sejm uchwały w obronie dobrego imienia papieża Polaka zatrzyma dyskusję na tym etapie?

- Trudno jest mi powiedzieć, czy zatrzyma. Z jednej strony mam na to nadzieję. Jest wielu rozsądnych ludzi z drugiej strony sceny politycznej, którzy sygnalizują, że to poszło za daleko. Jednocześnie wiem, że są i tacy, którzy uważają, że to im się opłaca, czyli wysadzanie w powietrze pewnej sfery wartości, także wspólnotowych, które łączą nasz naród, spajają nas. Ktoś z zewnątrz ma w tym interes, żeby Polacy się kłócili w sprawach podstawowych. To atak na naszą rację stanu, na podstawowe więzi, które nas łączą. Atak agresywny i kłamliwy, bo trzeba zacząć od tego, że fakty, które są tam podawane są fałszywe. To co jest przedstawiane w tych programach jest nieprawdą. Każda z rzeczy, którą ci pseudo świadkowie mówili jest wydumaną konstrukcją manipulacji dziennikarskiej.

Czytam jakieś doniesienia prasowe, w których ktoś mówi „no tak, ale wiedział„. Pytanie - co wiedział? Pewne rzeczy wiedział, pewnych nie. Mało tego, nie wiadomo, czy one w ogóle miały miejsce, bo nie ma na to żadnych dowodów. Snucie na podstawie tego typu dokumentów konstrukcji tak zasadniczych jak oskarżanie Jana Pawła II o to, że świadomie ukrywał jakieś rzeczy jest po prostu niebywałe. Zawsze najpierw trzeba zacząć od kwestii faktów. To samo dotyczy kardynała Sapiehy. 70 lat po wydarzeniach ktoś oskarża 83-letniego staruszka o agresywną napaść na 30-letniego księdza. To są rzeczy absurdalne i przez nikogo nieudowodnione. Natomiast badacze od lat mieli dostęp do różnego typu dokumentów. Ostatnio nawet powstał film fabularny „Figurant” o ubeckiej sieci zawiązywanej wokół Karola Wojtyły. Film przedstawiany jest od strony młodego esbeka, który próbuje osaczyć przyszłego papieża, coś odkryć. Artyści, którzy tworzyli ten film, nie są związani z żadną ze stron sceny politycznej. Natomiast bardzo dobrze udokumentowali to wszystko i przedstawiają mechanizm osaczania, który ponosi fiasko, ponieważ można było być w tym komunizmie człowiekiem bez skazy jak Karol Wojtyła. Zwłaszcza jeśli się miało tak silne podstawy aksjologiczne.

Jak debata publiczna na temat Jana Pawła II wpływa na postrzeganie Polski na arenie międzynarodowej?

- Trudno powiedzieć. Problemem jest to, że arena międzynarodowa próbuje wpływać na kształt naszej debaty publicznej i to jest bardzo widoczne w Polsce. Przynajmniej jedna ze stron sceny politycznej w naszym kraju moim zdaniem nie ukrywa, że realizuje interesy swoich sojuszników spoza Polski. Myśmy ostatnio bardzo zyskali, jeśli chodzi o wizerunek Polski z uwagi na naszą postawę wobec wojny na Ukrainie i być może ktoś chciałby zniszczyć ten pozytywny wizerunek, wikłając w tej chwili nasze sprawy przeszłości, historii związanej ze św. Janem Pawłem II i to w sposób tak agresywny. Mam nadzieję, że to się nie uda, tutaj trzeba być stanowczym i opierać się na faktach. To są kłamstwa, rzeczy nieudowodnione, insynuacje, które bardzo łatwo czynić, jeśli ktoś ma dostęp do silnych mediów. Przestrzegam, że to do niczego nie prowadzi.

Sądzi Pan, że decyzja Episkopatu Polski o powołaniu grupy specjalistów, którzy będą sprawdzać, jak wyglądała praktyka rozwiązywania problemów związanych z przestępstwami popełnionymi przez duchownych wobec małoletnich może poprowadzić dyskusję na inne tory, wyjaśnić ją w wielu aspektach?

- Każde badanie sprawy w sposób profesjonalny jest czymś co należy przyjąć z aprobatą. Natomiast ja nie sądzę, żeby można było znaleźć coś więcej. Nie jest prawdą, że nikt tego nie badał. Gdyby można było tam faktycznie cokolwiek znaleźć to już dawno by o tym krzyczano. Są bowiem osoby zainteresowane, żeby oczerniać czy zmieniać rzeczywistość, zwłaszcza związaną z takim dobrem narodowym jakim jest Jan Paweł II. Dlatego naprawdę nie sądzę, żeby można coś więcej odkryć. Istnieją badacze, którzy od lat zajmowali się życiem Jana Pawła II, funkcjonowaniem kościoła, także tą esbecką stroną. Problem polega na tym, że esbecy i postkomuniści czy komuniści zacierali po sobie ślady. Wiemy, że bardzo wiele materiałów zostało zniszczonych bezpowrotnie. No przecież nieprzypadkowo, tylko po to, żeby teraz robić różne insynuacje i starać się zniszczyć coś co nas łączy, czyli wartość podstawową.

od 16 lat
Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera