W Kołobrzegu niebezpiecznie na ulicach. Lampy się nie świecą

Wracamy do opisywanego przez "Głos" wypadku, w którym na ul. Obozowej zginął pieszy. Nasi Czytelnicy alarmują: - W Kołobrzegu nie pali się część lamp i dlatego ludzie giną na ulicach.

Internauta Misza87 napisał do nas: - Niedawno na przejściu dla pieszych, na ul. Obozowej, śmiertelnie został potrącony mężczyzna. A około tygodnia wcześniej ktoś zadecydował, aby na ul. Mazowieckiej i ul. Obozowej wyłączyć część lamp oświetlających te ulice. Świeciła się co czwarta. W ciągu godziny po wypadku paliły się już wszystkie.

O wypadku pisaliśmy 10 listopada. Przypomnijmy, zginął wtedy 52-letni mężczyzna, mieszkaniec gminy Rymań. Uderzyło w niego audi A5 jadące w stronę Grzybowa. Kierowca, 32-letni kołobrzeżanin, był trzeźwy.

- Twierdzi, że nie zauważył przechodzącego przez jezdnię mężczyzny - mówił nam wtedy oficer prasowy kołobrzeskiej komendy mł. asp. Andrzej Duda.

Zdaniem naszego internauty dwa dni po tym tragicznym zdarzeniu, na ul. Obozowej znowu świeci się tylko co druga lampa. To zmniejsza widoczność. Pracownicy Zakładu Oświetlenia Drogowego Północ z Karlina, który na zlecenie miasta oświetla ulice zapewniają, że tylko późno w nocy pali się co druga lampa.
- Między godziną 0.30 a 5.30 faktycznie pali się co druga latarnia. W nocy to wystarczy i jest to racjonalne - mówi Andrzej Filipski z ZOD Północ. - Ale przez pozostałą część nocy pali się sto procent.

Oświetlenie ulic należy do obowiązków miasta. A kołobrzeski samorząd, idąc za przykładem innych gmin, oszczędza na prądzie. Takie częściowe oświetlenie w czasie, gdy ruch jest mniejszy, stosują również m.in. gmina Ustronie Morskie i Białogard.

Jak do tych oszczędności mają się na przykład zawieszane właśnie w całym mieście na latarniach ozdoby świąteczne?

- Na te ozdoby jest osobny budżet, a wszystkie żarówki są energooszczędne i zużywają bardzo mało prądu - mówi Michał Kujaczyński, rzecznik Urzędu Miasta.