To było już drugie spotkanie komisji komunalnej Rady Miasta w sprawie kołobrzeskiego schroniska. Znów zaczęło się od skarg wolontariuszek n a obraźliwe wpisy na facebooku, autorstwa Grażyny Jakubczak, prezes prowadzącego miejskie schronisko Stowarzyszenia Reks. - “Działaczka przykościelna, jakby wyszła prosto od Lucyfera, jeszcze swąd od niej zalatuje” - czytała o sobie Barbara Patruś.
- Trzeba by przeczytać jak mnie szkalują! - przerywała Grażyna Jakubczak.
Ok. 10 osobową grupę która przyszła na posiedzenie oskarżała o działanie na szkodę schroniska, próbę jego przejęcia - “bo im się spodobało”, o zniszczenie jego opinii w kraju, mimo, że jak uważa, to jedno z lepszych schronisk, znacznie lepsze niż koszalińskie, z dobrze odżywionymi zwierzętami, ze świetną opieką weterynaryjną i pozytywnymi wynikami kontroli.
To, że kontrole przeprowadzone w ciągu ponad roku faktycznie nie wykazały większych nieprawidłowości, potwierdził wiceprezydent Jacek Woźniak. O kompromis apelował kierownik schroniska, pracownik Reksa, Arkadiusz Pluciński, przekonując, że wolontariusze, mimo,że robią dużo dobrego dla schroniska, nie na wszystkim się znają.
Jednak radnych najwyraźniej zaszokował sposób bycia prezeski: - Brak z pani strony grzeczności jest aż nadto widoczny - mówił Ireneusz Zarzycki (niezależny). - Sądzę, że pani agresywny język jest chyba zarzewiem całego konfliktu. Boje się, żeby pani agresja nie przeniosła się na zwierzęta.
- Gdybym nie miała agresywnego języka, to schronisko byłoby takie jak 9 lat temu! - usłyszał w odpowiedzi. Również to, że miasto nigdy nie pomagało schronisku, dało ruinę i drobne zamiast pieniędzy, a przecież, jak mówiła prezes, Reks wyręcza miasto w jego powinnościach. - A czy ktoś panią zmuszał do startowania w przetargach? - pytał radny PO Dariusz Zawadzki.
Najdalej posunięty wniosek złożyła przewodnicząca Rady Miasta Wioletta Dymecka (Porozumienie dla Kołobrzegu): o polubowne rozwiązanie umowy przed listopadem, gdy dobiegnie końca. Radny Henryk Bieńkowski (PdK) wnioskował o rozważenie, czy nie należałoby ograniczyć przyjmowanych psów, ustalając dla kołobrzeskich minimalną stawkę dzienną jaką musiałby zapewnić zwierzęciu miasto. Teraz miasto płaci schronisku tylko 15 tys. zł miesięcznie brutto, a ponad 750 tys. zł rocznie stowarzyszenie dostaje od 22 innych gmin, od których przyjmuje psy.
Popularne na gk24:
- Szokujące znalezisko na wysypisku w Sianowie. To prawdopodobnie zwłoki noworodka
- Matka sześciorga dzieci bez pieniędzy z 500+. Przez zajęcie komornika ze Szczecinka
- W lesie pod Mołotwem znaleziono skarb [zdjęcia]
- Pożar w Polanowie - palił się las na Górze Warblewskiej [ZDJĘCIA]
- Sześć lat śpi w namiocie, w lesie pod Koszalinem i ma już dość
- Plebiscyt "Mama, Tata i ja". Wybieramy najpiękniejsze zdjęcie rodzinne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?