Szefowa Zarządu Obiektów Sportowych Monika Tkaczyk - instytucji, która zarządza targowiskiem, nie kryje, że zmieniła decyzję pod naciskiem handlujących na targowisku gospodarzy i producentów. Wcześniej targowisko zostało zamknięte ze względu na zagrożenie epidemiczne. - Przepisy, które ogłosił premier, nie wprowadzają jednak zakazu handlu na targowiskach. Precyzują jedynie zasady bezpieczeństwa, mówią o limicie klientów - trzy osoby na każde stoisko. Natomiast nie ma mowy o zakazie. Dlatego w odpowiedzi na naszą wcześniejszą decyzję o zamknięciu targowiska, handlujący wyrazili ostry sprzeciw - mówi prezes ZOS Monika Tkaczyk. - Tłumaczyli, że to źródło ich dochodu, miejsca pracy, że mają gotowe produkty, które muszą teraz sprzedać, w przeciwnym razie poniosą straty. Dlatego ostatecznie - mając na uwadze wspomniane przepisy, po konsultacji z sanepidem - zdecydowaliśmy, że od tego piątku - 3 kwietnia - na nowo otwieramy targowisko przy ul. Połczyńskiej. Oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa - czynne będzie tylko jedno wejście, gdzie nasi pracownicy będą podawać wchodzącym płyn do dezynfekcji rąk. Ponadto będą liczyć wchodzących. Ze względu na to, że na targowisku jest dostępne 20 stanowisk, a na każde przypada po trzech klientów, którzy mogą jednocześnie robić zakupy, w tym samym czasie na targowisku będzie mogło przebywać 60 osób. W miejsce wychodzących będą wpuszczane kolejne osoby - wyjaśnia pani prezes.
A co w tej sytuacji z giełdą niedzielną, którą także zarządza ZOS - czy też zostanie otwarta? - Nie, absolutnie nie ma takiej możliwości - odpowiada Monika Tkaczyk. - Na giełdzie nie jesteśmy w stanie ograniczyć dostępu, ani też zapanować nad tłumem, ograniczyć i kontrolować stan liczebności klientów. Tym samym nie jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwa wszystkim sprzedającym i kupującym.
Handel ma się też odbywać na targu w rejonie ul. Władysława IV. Tu - jak usłyszeliśmy - stoiska mają być wygrodzone taśmami, by sprzedający oraz klienci mogli zachować od siebie wymagany odstęp. - W sobotę, kiedy na targowisku przy Władysława IV może być więcej kupujących, przez czas sprzedaży będą tam obecni inkasenci opłaty targowej, żeby dopilnować przestrzegania zakazów i nakazów - mówi Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza.
W dobie szalejącego koronawirusa działa też targowisko w Szczecinku. Za to w Kołobrzegu handel jest prowadzony w internecie.
Zobacz także: Koszalin: Sergiusz Karżanowski, lekarz z Koszalina o koronawirusie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?