Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W lesie pod Barwicami wędkarz i myśliwi uratowali jelenia.

Marian Dziadul [email protected]
W udanej akcji ratowania młodego jelenia w lasach koło Barwic udział brali członkowie Koła Łowieckiego "Sokół” przy Koszalińskiej Politechnice.
W udanej akcji ratowania młodego jelenia w lasach koło Barwic udział brali członkowie Koła Łowieckiego "Sokół” przy Koszalińskiej Politechnice. Fot. archiwum KŁ "Sokół”
Wędkarz oraz myśliwi z gminy Barwice uratowali jelenia. Ranne zwierzę męczyło się przez kilka nocy i dni. Była to ostatnia chwila na ratunek.

Bardzo dużo szczęścia w nieszczęściu miał młody jeleń, bo do domu przez las wracał Zdzisław Jóźwiak, wędkarz ze wsi Parchlino (gm. Barwice). W pewnej chwili pan Zdzisław ujrzał niecodzienny widok: ledwie żywe zwierzę, próbujące ostatkiem sił oswobodzić się ze śmiertelnej pułapki. Sam nie był w stanie mu pomóc.

Słusznie pomyślał, że dobrym rozwiązaniem będzie natychmiastowe powiadomienie o dramatycznej sytuacji miejscowych myśliwych.

- Pan Zdzisław zadzwonił do mnie - opowiadał nam wczoraj Andrzej Toboła, mieszkaniec gminy Barwice i łowczy Koła Łowieckiego "Sokół" przy Politechnice Koszalińskiej. - Poprosiłem o pomoc lekarza weterynarii Krzysztof Kwika oraz dwóch naszych myśliwych: Marcina Pagana oraz mojego syna Szymona. Takim składem ratunkowym pojechaliśmy do lasu.

Okazało się, że w nogę jelenia niemalże już wrosła linka kłusowniczego wnyka. Zwierzę było w fatalnym stanie: łaziły po nim muchy i inne robactwo. Szczerze mówiąc, była to ostatnia chwila na ratunek.
- Dość długo to trwało, zanim można było podejść do jelenia. Najpierw musieliśmy zdobyć zastrzyk usypiający, potem go skutecznie wystrzelić z odległości - tłumaczy pan Andrzej. - Ale to, co zobaczyliśmy, gdy już jeleń spał, było przerażające: badyl, czyli odcinek rannej nogi, składał się jedynie z kości i fragmentu ścięgna.

Doktor Kwik podał jeleniowi antybiotyk i opatrzył mu rany. Potem zwierzę zostało obudzone i wypuszczone wolno. - My, myśliwi, nazywamy jelenia królem naszych lasów. Na 99 procent ten znaleziony nasz młody "król" przeżyje - dodaje Andrzej Toboła. - Natomiast jest duże prawdopodobieństwo, że uszkodzony odcinek kończyny mu uschnie i odpadnie. Ale na trzech nogach będzie mógł się poruszać i swobodnie przemieszczać.

Łowczy dodaje, że co roku myśliwi przeczesują lasy w poszukiwaniu kłusowniczych narzędzi. - Co cieszy, że w ostatnich kilku latach znajdujemy coraz mniej takich narzędzi - łowczy przekazuje optymistyczną wieść. - Na przykład wiosną na bardzo dużym obszarze natrafiliśmy tylko na trzy wnyki. Stąd po telefonie pana Zdzisława czuliśmy się zaskoczeni, że jednak kłusownictwo zupełnie u nas nie zamarło.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!