- Dokładnie 10 lat temu byłem świadkiem otwarcia aquaparku w Darłowie. Jednym z punktów programu był skok do basenu w garniturach w wykonaniu właściciela oraz burmistrza Arkadiusza Klimowicza - mecenas Michał Płocica swoje wczorajsze wystąpienie w sądzie rozpoczął od przypomnienia, że znanego przedsiębiorcę i burmistrza łączyła kiedyś - jak to określił - "wielka przyjaźń".
- Co później się stało, nie wiem - skwitował fakt, że obaj panowie znaleźli się wczoraj w sądzie. Przedsiębiorca w roli oskarżonego, burmistrz jako świadek i oskarżyciel posiłkowy, a w tle głośna w regionie afera teczkowa, czyli fałszywe dokumenty świadczące o rzekomej współpracy burmistrza ze służbami bezpieczeństwa PRL (biznesmen został oskarżony przez prokuraturę o to, że grożąc burmistrzowi ujawnieniem "teczek" wpływał na czynności urzędowe organu samorządowego - żądał odstąpienia od prawa pierwokupu przez miasto elewatorów zbożowych w Darłowie).
- Oskarżony nie wyklucza, że w przypływie emocji mógł powiedzieć o dwa zdania za dużo, które uraziły burmistrza - kontynuował obrońca oskarżonego. - Dziś mojemu klientowi jest przykro i chce, by dla dalszego rozwoju Darłowa zakopać topór wojenny. Ma dziś wolę przeproszenia pana Arkadiusza Klimowicza i na znak tej woli chce uścisnąć jego dłoń.
- Mogę podać rękę, ale to nie ma znaczenia dla istoty sprawy - odparł Arkadiusz Klimowicz. - To, co pan zaproponował to teatr na sali sądowej i pusty gest. Dlaczego tak sądzę? Od czerwca 2011, czyli od spotkania, na którym groził mi pan użyciem teczek, nie było z pańskiej strony żadnego gestu, który by świadczył o tym, że odczuwa pan skruchę, a były działania wręcz odwrotne - uzasadniał burmistrz, by później w swoich wyjaśnieniach dodać, że między nim a oskarżonym nigdy nie było przyjaźni.
Po tych słowach mecenas Płocica zapewniał, że jeżeli dojdzie do pojednania to jego klient wycofa z sądu sprawy z oskarżenia prywatnego skierowane przeciwko burmistrzowi. - Jestem ostatnią osobą, która dążyłaby do wojny, mam wolę pogodzenia się, ale nie zgodzę się na warunkowe umorzenie postępowania, bo byłoby to przyznaniem się do winy, a ja winny nie jestem - podsumował sytuacją przedsiębiorca. W tym momencie mecenas Płocica stwierdził, że postawa obu panów to jego porażka i zrzekł się obrony oskarżonego. Biznesmen stwierdził, że będzie się bronił sam, ale po około dwóch godzinach, gdy przesłuchano go i burmistrza w roli świadka, doszedł do wniosku, że poprosi o adwokata. Rozprawę przerwano i następny jej termin wyznaczono na sierpień.
O co ten proces
Przedsiębiorca jest oskarżony o to, że grożąc burmistrzowi ujawnieniem "teczek" wpływał na czynności urzędowe organu samorządowego - żądał odstąpienia od prawa pierwokupu przez miasto elewatorów zbożowych w Darłowie. Groźby miały paść podczas spotkania zorganizowanego 2 czerwca 2011 roku w darłowskim ratuszu. Wzięli w nim udział nie tylko burmistrz Klimowicz i przedsiębiorca, ale również Wojciech Wiśniowski - starosta sławieński, Elżbieta Karlińska - wiceburmistrz Darłowa, córka oskarżonego i inicjator spotkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?