Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Szczecinku badają wodociągi przy pomocy zdalnie sterowanego robota [wideo]

(r)
Karol Dalidowicz ze szczecineckiego PWiK pokazuje, jak samojezdna kamera radzi sobie w "terenie”.
Karol Dalidowicz ze szczecineckiego PWiK pokazuje, jak samojezdna kamera radzi sobie w "terenie”. Rajmund Wełnic
Wygląda jak zabawkowy samochodzik na baterie, ale kosztował tyle, co luksusowe auto. I co ważne, już się z nawiązką zwraca szczecineckim "wodociągom" oraz ogranicza podtopienia miasta po ulewach.

Chodzi o samojezdną kamerę do inspekcji sieci wodno-kanalizacyjnych. To zdalnie sterowany mini-pojazd z czułą kamerą, który można wpuścić do rur zakopanych pod ziemią, aby sprawdzić ich stan bez konieczności rycia ulic i chodników. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinku kupiło właśnie taki sprzęt. Wraz z całym oprzyrządowaniem (ale bez busa) kamera kosztowała około 150 tys. zł. Sporo, ale spółka już na niej zarabia. A przede wszystkim nie musi już płacić za wypożyczenie kamery.

- Kamerę możemy wpuścić do rur o średnicy od 10 cm do metra, dzięki kablowi sterującemu ma zasięg 160 metrów - mówi Piotr Jasionas, kierownik działu eksploatacji sieci w PWiK. Na drugim końcu urządzenia siedzi operator, który nią steruje i dokładnie okiem kamery ogląda (i nagrywa) stan rury od środka. Do tej pory, gdy zdarzała się awaria, zarwał się kanał, czy też zatkał, pozostawało szukanie miejsca uszkodzenia nieco na nos. Czasami kopano w złym miejscu ryjąc ulice i chodniki. Doprowadzenie później miejskiej infrastruktury do poprzedniego stanu to wydatek od kilku tysięcy złotych wzwyż.
Jeszcze gorsze bywały skutki małych początkowo uszkodzeń, których praktycznie nie sposób wykryć do chwili poważnej awarii, np. zapadnięcia się drogi. A bywa, że przez małe pęknięcia latami do gruntu sączy się woda lub ścieki, wypłukuje ziemię aż do krytycznego momentu zarwania. O szkodach ekologicznych z tytułu nieczystości przedostających się do ziemi nie wspominając. A jest co sprawdzać. W całym powiecie szczecineckim PWiK mają 239 kilometrów kanalizacji sanitarnej, a w Szczecinku 69 km sieci burzowej (teoretycznie można też kontrolować rury wodociągowe, ale z uwagi na konieczność ich późniejszej dezynfekcji raczej się tam kamer nie wpuszcza). W takim gąszczu kamera znacznie ułatwia życie.

Chrzest i próbę generalną kamera przeszła na ulicy Wiśniowej w Szczecinku. Miasto od tej strony nie wygląda ciekawie, ale to przecież ważne dla jego normalnego funkcjonowania podziemne arterie. W tym rejonie obwodnicę na krajowej 11 przecina sieć deszczowa o średnicy metra. To ona ma zadanie odprowadzać wodę z rejonu garażowiska przy ulicy Sikorskiego. Właścicieli tamtejszych garaży każda większa ulewa stawiała na nogi. Cała okolica była bowiem wtedy podtapiana wodą, której sieć burzowa nie była w stanie odebrać. Co się okazało po wpuszczeniu do rur kamery? - Miejscami było widać pęknięcia wzdłużne, pełno błota, korzeni, a nawet rur niewiadomego pochodzenia przecinające w poprzek kanał burzowy, na których zatrzymywały się różne rzeczy - mówi P. Jasionas. Wszystko to zmniejszało średnicę i przepływ wody, szczególnie gwałtowny po ulewach. Efekt? Wielkie rozlewiska i podtopienia garaży i posesji.

Teraz, po oczyszczeniu kanału został on zabezpieczony od wewnątrz termokurczliwym "rękawem" z żywicy epoksydowym. Trwałym i niezawodnym, choć drogim. Dzięki temu uniknięto także całkiem realnego zarwania obwodnicy na odcinku koło ulicy Wiśniowej. Lepiej nie myśleć, jaki komunikacyjny armagedon spowodowałoby zamknięcie ruchu w tym miejscu. W najbliższych miesiącach podobne inspekcje zostaną wykonane także w innych newralgicznych miejscach Szczecinka zmagających się z podtopieniami.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo