Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Staruszka wygrała ze strażą miejską. Dadzą jej spokój?

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Kazimiera Jastrzębska pokazuje  swój dzienny utarg. Twierdzi, że na zapłatę grzywny jej nie stać
Kazimiera Jastrzębska pokazuje swój dzienny utarg. Twierdzi, że na zapłatę grzywny jej nie stać Bogumił Storch
Za sprzedaż cukierków i zabawek na odpuście pod kościołem staruszka dostała 1,2 tys. zł kary. Strażnicy miejscy nałożyli ją, nie wskazując dowodów na to, że zrobiła coś złego.

Kazimiera Jastrzębska z Wadowic, 81-letnia była konduktorka PKS, jest na emeryturze. Mimo dostojnego wieku, ze swojego mieszkania na osiedlu Kopernika codzienne rano zabiera duże torby towaru, który sprzedaje w różnych częściach miasta.

Przed 1 listopada handluje zniczami, a w czasie parafialnych odpustów sprzedaje m.in. zabawki i cukierki. Tak sobie radzi już od początku lat 90.

- Nigdy nie miałam żadnych problemów z prawem, zawsze staram się być uczciwa. W życiu nie zrobiłam nic złego - zarzeka się.

Gdy jednak ustawiła się z towarem pod papieską bazyliką na wadowickim rynku, od razu podeszli do niej dwaj strażnicy miejscy.

- Stwierdzili, że zajmuję bez pozwolenia pas drogowy i wlepili mi grzywnę. Nie słuchali wcale, gdy im tłumaczyłam, że handluję tu od lat i nigdy nikt o żadne pozwolenia mnie nie pytał i skąd niby miałam wiedzieć, że jest wymagane - mówi emerytka. - Zresztą takie opłaty są sprzeczne z odwiecznym prawem jarmarków ulicznych, o którym opowiadali mi jeszcze przed wojną moi dziadkowie - wyjaśnia 81-latka.

Pani Kazimiera tłumaczy, że dla świętego spokoju gotowa była ustąpić, ale i tak nie miała z czego zapłacić.

- Dostaję zaledwie 800 zł emerytury miesięcznie. Ledwo mi na leki starcza. A tu mandat na prawie tysiąc dwieście złotych. Musiałabym nie kupować albo lekarstw, albo jedzenia przed trzy miesiące, żeby tyle uzbierać - zastanawia się.

Kobieta twierdzi, że planowała nawet pożyczyć pieniądze w jednym z punktów reklamujących „kredyty od ręki”, ale w porę odwiedli ją od tego sąsiedzi, którzy poradzili, żeby zaskarżyła decyzję urzędników do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Ku jej radości SKO uchyliło nakaz zapłaty, przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia i uznało, że to nie 81-latka, a funkcjonariusze straży miejskiej nie znają się na przepisach.

„Zaskarżona decyzja została podjęta bez należytego przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego. Naruszone zostały zasady gromadzenia materiału dowodowego, a szereg istotnych dla sprawy okoliczności nie zostało ustalonych” - czytamy w uzasadnieniu decyzji wydanej przez SKO.

Okazało się, że straż miejska nie przedstawiła np. dokumentu, na którym zaznaczone byłyby granice pasa drogowego, który rzekomo miała zablokować handlująca. Strażnicy napisali też w notatce z interwencji, że jej stoisko zajmowało 39 m kw. Pani Kazimiera upiera się natomiast, że było znacznie mniejsze.

- Przecież to tylko stolik, nawet bez daszka i kilka toreb. Nikomu nie zawadzało, poza oczywiście strażnikami - przekonuje kobieta.

„W aktach sprawy brak dokumentu wyznaczającego przebieg pasa drogowego, a przecież zlokalizowanie na nim stoiska powinno tu zostać wykazane ponad wszelką wątpliwość ” - dalej argumentuje SKO.

Straż miejska może odstąpić od dalszych prób ukarania kobiety albo poszukać kolejnych, tym razem już bardziej wiarygodnych dowodów na jej winę.

- Znam sprawę. Zapewniam, że działaliśmy w tym przypadku profesjonalnie i zgodnie z obowiązującymi przepisami - zarzeka się Bogusław Brańka, komendant wadowickiej SM.

Jego zdaniem wina pani Kazimiery jest ewidentna.

- Wysokość nałożonej kary to dziesięciokrotność opłaty za wymagane w takich przypadkach zezwolenie, którego ta osoba nie miała. Tak mówi ustawa o drogach publicznych. Nie wiem, dlaczego zakwestionowano nasz materiał dowodowy - dodaje.

Na razie nie podjęto jeszcze decyzji, czy SM ponownie przyjrzy się tej sprawie, czy też da kobiecie spokój. - O to trzeba pytać prawników w Urzędzie Miasta - odpowiada komendant.

Karolina Czyżowic z biura prawnego Urzędu Miasta w Wadowicach informuje, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta w ciągu najbliższych dni. Jej zdaniem to, czy nakładanie kary w postaci opłaty wyższej od emerytury 81-latki jest właściwe, to kwestia etyczna, a tym ratusz się nie zajmuje. - Nie chcemy tej pani wyrządzić krzywdy. Egzekwujemy przepisy, które obligują do stosowania prawa, bez względu na to, kogo ono dotyczy - podkreśla.

Bez zgody nie pohandlujesz
Przedsiębiorca, który nawet przez jeden dzień zamierza sprzedawać towary w pasie drogowym, musi uzyskać zezwolenie zarządcy tej drogi. Stawkę ustala się mnożąc liczbę metrów kwadratowych zajętej powierzchni razy stawkę opłaty za zajęcie metra kwadratowego pasa drogowego i liczbę dni, przez które ma być zajmowany. Gdy okres ten jest krótszy niż 24 godziny, uznaje się, że pas drogowy będzie zajęty przez jeden dzień. Za zajęcie pasa drogowego bez zgody zarządcy drogi w drodze decyzji administracyjnej może on wymierzyć karę pieniężną w wysokości dziesięciokrotności ustalonej opłaty.

Czym jest pas drogowy?
Według artykułu 40 ustawy o drogach publicznych jest to wydzielony liniami granicznymi grunt wraz z przestrzenią nad i pod jego powierzchnią, w którym są zlokalizowane droga oraz obiekty budowlane i urządzenia techniczne, związane z prowadzeniem, zabezpieczeniem i obsługą ruchu, a także urządzenia związane z potrzebami zarządzania drogą.

W 2011 roku zaostrzono kary za handel na ulicy
Do kodeksu wykroczeń został dodany wtedy art. 603, który wprowadził nowy typ wykroczeń. Polega on na prowadzeniu sprzedaży na terenie należącym do gminy lub będącym w jej zarządzie poza miejscem do tego wyznaczonym przez właściwe organy gminy. Za taki niedozwolony handel grozi kara grzywny do 5 tys. zł, a nawet utrata towarów przeznaczonych do sprzedaży, choćby nawet nie stanowiły one własności handlującego. Zdaniem strażników miejskich, pozwala to utrzymać porządek na ulicach i kontrolować legalne pochodzenie towaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wadowice. Staruszka wygrała ze strażą miejską. Dadzą jej spokój? - Gazeta Krakowska