Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walton bierze winę na siebie

Patryk Pietrzala
- Przegraliśmy, więc nie zagrałem wystarczająco dobrze - mówi A.J. Walton, rozgrywający AZS Koszalin.
- Przegraliśmy, więc nie zagrałem wystarczająco dobrze - mówi A.J. Walton, rozgrywający AZS Koszalin. Jacek Wójcik
- Jeśli przegrywamy w słabym stylu to jest to tylko i wyłącznie moja wina, ponieważ jestem rozgrywającym i to ja odpowiadam za grę AZS – mówi A.J. Walton, zawodnik koszalińskiej drużyny.

Zaliczyliście świetną pierwszą kwartę w spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń, jednak z biegiem czasu gra AZS przestała się układać. Było za dużo chaosu i niezdecydowania.
- Nie wiem co było tego powodem. Z boku mogło to wyglądać tak, jakbyśmy byli zmęczeni. Przestaliśmy grać z kontr i nie atakowaliśmy pola trzech sekund. Nie byliśmy skuteczni na linii rzutów osobistych i nie trafialiśmy z czystych pozycji. Ciężko wytłumaczyć przyczynę tak słabej gry.

Z boku wyglądało to tak, jakbyście mieli problemy z kontrolowaniem tempa gry.
- Możliwe. Wydaje mi się, że nie było aż tak źle, bo prowadziliśmy jeszcze do połowy trzeciej kwarty, więc kontrolowaliśmy tempo przez większość spotkania. Gdy siedziałem na ławce i przypatrywałem się naszej grze, to nie zauważyłem agresji, jaka powinna nas cechować. Nie chcieliśmy łapać fauli i Polski Cukier to bezlitośnie wykorzystywał.

W porównaniu do spotkania z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski byliście dużo skuteczniejsi w rzutach zza łuku.
- Poprawiliśmy ten element. Artur Mielczarek zaliczył szalony początek spotkania, gdy trzykrotnie trafił za trzy. Jeden rzut dołożył Devon Austin, a Mikołaj Witliński rozpoczął mecz od genialnego wsadu. To dodało nam energii, jednak później odezwał się nasz stary problem, czyli zbiórki. Nasi rywale po raz kolejny ponawiali swoje akcje.

Nie było również tak źle z obroną na Dannym Gibsonie, który nie podreperował swoich statystyk.
- Być może nie rzucił więcej niż wynosi jego średnia (przed spotkaniem z AZS, Danny Gibson rzucał średnio 22,5 pkt na mecz – red.), ale 15 punktów, które nam zaaplikował było decydujące. Danny trafił ważny rzut w czwartej kwarcie oraz zaliczył akcję 2+1. Nie robił nic na siłę, wszystko wychodziło mu naturalnie. Zagrał bardzo dobry mecz.

Czy odczuwaliście zmęczenie? Graliście w końcu drugi mecz w cztery dni.
- Nie mogę mówić za pozostałych, ale ja czułem się dobrze. Grałem tak jak zwykle, byłem bardzo zmotywowany. Starałem się robić to, co do mnie należy. Szukałem partnerów z zespołu na otwartych pozycjach oraz atakowałem kosz rywali. Możliwe, że drugi mecz w przeciągu czterech dni mógł być męczący dla wyższych zawodników, ponieważ oni odczuwają to nieco inaczej.

Słabsza skuteczność w rzutach osobistych była spowodowana zmęczeniem czy barkiem koncentracji?
- Z pewnością brakiem koncentracji. Rzucamy osobiste każdego dnia, a przecież mamy treningi dwa razy dziennie, więc ten element powinien wychodzić nam całkiem dobrze. Wyszło inaczej, ale pewnie przez to, że zostaliśmy wybici z rytmu.

Który moment był kluczowy dla losów spotkania?
- Pierwsze pięć minut trzeciej kwarty miało ogromny wpływ na końcowy wynik, ponieważ nie potrafiliśmy zdobyć punktów przez kilka posiadań. Nasi rywale się rozkręcili i nie oddali prowadzenia do końca spotkania.

Podczas jednej z rozmów powiedział mi Pan, że ma zastrzeżenia do siebie po spotkaniach w koszalińskiej hali. Czy jest Pan usatysfakcjonowany po meczu z Polskim Cukrem Toruń?
- Przegraliśmy, więc nie zagrałem wystarczająco dobrze. Jeśli przegrywamy w słabym stylu to jest to tylko i wyłącznie moja wina, ponieważ jestem rozgrywającym i to ja odpowiadam za grę AZS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!