Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędkarze z województwa zachodniopomorskiego samodzielnie próbują ratować Odrę. "Całe siły trzeba skierować na jezioro Dąbie"

Łukasz Czerwiński
Łukasz Czerwiński
Odłowione ryby w jednym z basenów
Odłowione ryby w jednym z basenów Damian Kościelski
- Sytuacja jest tragiczna. Jest coraz mniej żywych ryb - alarmuje wędkarz Damian Kościelski, który każdą wolną chwilę spędza na Odrze. Wędkarze łączą siły i prowadzą akcję odławiania śniętych, ale także żywych ryb.

Od kilku łódek w ciągu tygodnia, po kilkanaście lub kilkadziesiąt w weekend. Wędkarze ze Szczecina każdą wolną chwilę poświęcają na ratunek Odry i życia, które się w niej znajduje. Jednym z nich jest Damian Kościelski, który celowo przedłużył urlop. by codziennie móc wypływać na rzekę.

- Wszyscy działamy prywatnie za swoje pieniądze. Ludzie na wyspie Puckiej uruchomili swoje prywatne pompy, żeby natleniać wodę. Używamy własnych łódek, które tankujemy za swoje pieniądze - mówi Kościelski.

Szczecin przekazał baseny

Wędkarze nie otrzymują żadnego wsparcia, choć ostatnio chęć pomocy wykazało miasto Szczecin. Efektem są trzy baseny, w których mogą przechowywać wyłowione z Odry żywe okazy. Zbiorniki z natlenioną wodą są ustawione na jednej z prywatnych działek. Wędkarze działają, choć wiedzą, że niesie to ze sobą pewne ryzyko.

- W rejonie Gryfina już szybciej widzieli żywe ryby i zaczęli je odławiać. Wtedy grożono im paragrafami, że łapią ryby, gdy wydany jest zakaz. Chcieli im je zabrać i zutylizować. Mimo tego my także zaczęliśmy je odławiać. To jedyne wyjście - zapewnia Damian Kościelski.

ZOBACZ TEŻ:

Zamknąć jezioro Dąbie

Szczeciński wędkarz sugeruje, że aktualnie wszystkie działania powinny zostać skoncentrowane na jeziorze Dąbie, żeby nie dopuścić śniętych ryb do zbiornika i nie pozwolić na spadek tlenu w wodzie.

- Prosiłem, żeby usunąć te zapory z centrum Odry i zainstalować je przy jeziorze Dąbie, zamykając każdy możliwy wpływ, żeby żadna śnięta ryba górą nie wpłynęła. Za zaporami trzeba ustawić łodzie, żeby przedstawiciele służb wyłapywali pojedyncze ryby, które przepłyną przez zaporę. Całe siły trzeba skierować na jezioro Dąbie - sugeruje Damian Kościelski.

Dlaczego? Bo jak tłumaczy, jest tam mnóstwo żywych ryb, które uciekły z Odry w poszukiwaniu tlenu i lepszych warunków. Jeśli tam dojdzie do ich śnięcia, skala będzie ogromna i niemal niemożliwa do sprzątnięcia.

Rafał Pender, dyrektor biura zarządu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie, podczas rozmowy z Głosem we wtorek, także mówił o tym, że ewentualne wybieranie śniętej ryby bezpośrednio z jeziora będzie wyjątkowo trudne. Dlatego służby intensywnie pracują w rejonie Szczecina, żeby odłowić jak najwięcej ryb jeszcze daleko od jeziora Dąbie i Zalewu Szczecińskiego. Samej niedotlenionej wody jednak nie da się powstrzymać.

- Liczyliśmy, że woda wcześniej rozrzedzi się Wartą, ale się nie rozrzedziła i ryby dalej nam sną. Nie wiemy, jak będzie na Zalewie Szczecińskim, to wielki akwen i dobrze natleniony, więc jest nadzieja, że część ryb tam przetrwa - mówi Pender.

Aktualnie na Odrze zauważalna jest cofka spowodowana północnym wiatrem, co powoduje wstrzymanie wody na wysokości Szczecina i opóźnia jej dopływ do jeziora Dąbie.

Apel do władz

Damian Kościelski ma jeszcze jeden apel do władz samorządowych i państwowych zaangażowanych w działania na Odrze.

- Prosimy, żeby politycy nie wykorzystywali nas do swoich gierek, ponieważ żaden z wędkarzy nie miesza się w politykę. Jeśli naprawdę chcą pomóc, to niech ubiorą stroje ochronne, wezmą podbieraki i wesprą nas w wybieraniu śniętych ryb - apeluje Kościelski.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wędkarze z województwa zachodniopomorskiego samodzielnie próbują ratować Odrę. "Całe siły trzeba skierować na jezioro Dąbie" - Głos Szczeciński