MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Weekend bez ofiar - Narodowy Eksperyment Bezpieczeństwa w Kołobrzegu (zdjęcia)

Iwona Marciniak, [email protected]
Andrzej Salejda był pierwszą osobą, która wczoraj "dachowała” w symulatorze w Kołobrzegu.
Andrzej Salejda był pierwszą osobą, która wczoraj "dachowała” w symulatorze w Kołobrzegu. Fot. Michał Świderski
Kołobrzeg był w piątek pierwszym miastem, które poddano Narodowemu Eksperymentowi Bezpieczeństwa. U stóp latarni morskiej setki ludzi doznawało mocnych wrażeń.

Weekend bez ofiar w Kołobrzegu

Impreza odbyła się w ramach projektu "Weekend bez ofiar".

- U was debiutujemy - mówił nam wczoraj Andrzej Maciejewski, zastępca Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. - W sobotę będziemy w Łodzi i Strykowie, gdzie kończy się autostrada A2, a w niedzielę na Agrykoli w Warszawie.

To właśnie GDDKiA wpadła na pomysł stworzenia projektu, który promowany telewizyjnymi spotami przez zabawę i kontrolowanie dawkowaną adrenalinę, ma szansę wpłynąć na podniesienie wiedzy użytkowników dróg na temat bezpieczeństwa.

Do akcji włączyły się m.in. policja, straż pożarna, Główny Inspektorat Transportu Drogowego, lotnicze i "naziemne" pogotowie ratunkowe. Przy latarni stanęła scena, na której wieczorem pojawiła się grupa Afromental. Nim doszło do koncertu, setki, jeśli nie tysiące tysiące osób na własnej skórze sprawdzało, jak może czuć się osoba w aucie, które dachowało.

- Kiedy tak wisiałem głową w dół i krew spływała mi do głowy, dotarło do mnie, jak ważne jest zapinanie pasów - podzielił się z nami wrażeniami Andrzej Salejda z Sierakowic, na którego przed symulatorem dachowania czekała żona Anna: - Ja już przeżyłam wypadek, wiec takich wrażeń mi nie trzeba - westchnęła. - Tego, co poczułam, gdy wydostałam się ze swojego auta, a z samochodu z którym się zderzyłam nie wychodził nikt, nigdy nie zapomnę. Przeraziłam się, że kogoś zabiłam. Na szczęcie tak się nie stało.

Jarosław M. Kalenik, właściciel firmy Symulmed i obleganego symulatora, tłumaczył: - Gdyby nie pasy, podczas dachowania latalibyśmy po wnętrzu samochodu jak piłeczka po lottomacie. Potem klarował: - Jeśli czego nikomu nie życzę ockniemy się po wypadku, wisząc głową w dół na pasach, najważniejsze by nie wpadać w panikę, wyłączyć stacyjkę i sprawdzić czy nic nam się nie stało. Potem trzeba się rękami i nogami odepchnąć od sufitu, broda do siebie i dopiero wtedy wypinamy się z pasów.
- No nie! Byłem pewien, że idę prawidłowo, a zataczałem się jakbym naprawdę był pijany! - odkrył rozbawiony Andrzej Flesnam z Konina. - Takie alkogogle powinno się kazać na chwilę nakładać już przy zdawaniu prawa jazdy.

Więcej o bezpieczeństwie na drodze znajdziesz w serwisie 3maj się drogi

Tłumy oblegały też symulatory wyścigowej jazdy i te sprawdzające znajomość przepisów ruchu drogowego. Kto chciał, mógł sobie zafundować "niewinne" zdjęcie wykonane przez fotoradar. Na bardzo młodych, przyszłych kierowców czekał tor gokartowy. Biletem był dokument ukończenia przyspieszonego kursu udzielania pierwszej pomocy. - Dzieciaki po kilka razy stają do tego kursu - zauważył rozbawiony Andrzej Maciejewski. - Cieszę się, bo na bezpieczeństwo na drodze składa się inżynieria, czyli my, nadzór ruchu drogowego, czyli głównie policja i świadomość tych, którzy korzystają z drogi. Mam nadzieję, że właśnie podnosimy tę ostatnią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!