Wiadukt na alei Monte Cassino w Koszalinie znowu na językach. Czy ktoś zapłaci za spóźnienie?

O kary umowne i nowe terminy oddania do użytku obiektu, którego poprzednik zawalił się ponad rok temu, a nowy miał być wybudowany do 10 stycznia tego roku, pytają, coraz bardziej zniecierpliwieni, koszalinianie. Nic dziwnego, bo przez wyłączony z użytku wiadukt przejazd przez Koszalin, zwłaszcza w godzinach szczytu, jest koszmarem. Ponadto katastrofą budowlaną, do której doszło w październiku 2021 roku, gdy podczas prac rozbiórkowych obiekt runął m. in. na otwartą dla ruchu ulicę Batalionów Chłopskich, cały czas zajmuje się też prokuratura. Śledczy sprawdzają, czy inwestorzy oraz wykonawcy rozbiórki wiaduktu nie narazili na utratę zdrowia lub życia mieszkańców miasta. Ale zarzutów, jak dotąd, wciąż nikt nie usłyszał. Prokuratorzy czekają na kluczową opinię biegłego w tej sprawie. Koszaliński samorząd wystąpił jednak do prokuratury o nadanie mu statusu pokrzywdzonego. I to jest nowy element postępowania.

Co z samym wiaduktem? Kiedy wreszcie zostanie puszczony tam ruch drogowy? - Pierwotny termin, czyli 10 stycznia, jest już oczywiście nieaktualny, a kolejny, jaki zadeklarował wykonawca, firma Intop Skarbimierzyce, to 15 czerwca 2023 roku - informuje Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza.

Co w takim razie z karami umownymi za spóźnienie? Te zostały przecież ściśle określonie w umowie i ich łączny wymiar miał wynosić 10 procent wynagrodzenia za cały przedmiot umowy. A budowa - zgodnie z przetargiem - miała kosztować 35 milionów złotych. Okazuje się jednak, że 9 stycznia, a więc w przeddzień umownego terminu zakończenia prac, wykonawca wystąpił z wnioskiem o przedłużenie terminu na oddanie obiektu. Powołał się na okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili zawarcia umowy, a miały charakter nadzwyczajny. Mowa o epidemii Covid-19 i wojnie na Ukrainie. Zwłaszcza konflikt rosyjsko - ukraiński spowodować miał poważne ograniczenia w handlu i imporcie podstawowych surowców, przede wszystkim stali. Wykonawca miał też odnotować "znaczny odpływ siły roboczej". Te argumenty to podstawa do zastosowania przepisów ogólnych, na podstawie których kar zastosować nie można.

- W związku z tym przygotowano również aneks do umowy, przedłużający termin wykonania obiektu o 6 miesięcy - słyszymy. - Zgodnie z deklaracją wykonawcy, w aneksie ujęto zapis o zapewnieniu przejezdności przez wiadukt od 15 czerwca.

Już więc wiemy, że wiadukt ma być gotowy dopiero w czerwcu, choć i to nie jest pewne, miasto na razie nie może naliczać kar za spóźnienie, ale dochodzi jeszcze jedna kwestia: wykonawca, powołując się na ogólną drożyznę i inflację, i powołując się w związku z tym na zapisy specjalnej ustawy, poprosił o wypłatę dodatkowych 15 milionów złotych. To dlatego, że rosną ceny stali i betonu oraz wrosła wysokość wynagrodzeń. Miasto, po zweryfikowaniu pierwszych faktur, już zatwierdziło dodatkowe 8,1 miliona złotych, kolejne 7 mln zł czeka na weryfikację. Budowa wiaduktu będzie więc kosztowała nie 35, a 50 mln złotych. Dotacja rządowa to 24 miliony złotych.