Widzew. Łodzianie mają jasny cel. Chcą znów ucieszyć swoich wiernych kibiców

Nie da się ukryć, że kibice obu tych słynnych klubów są rozczarowani, bo ich ulubieńców stać na skuteczniejszy finisz. Tymczasem drużyna z al. Piłsudskiego doznała ostatnio trzech porażek z rzędu (z Rakowem w Łodzi 0:1, z Wartą Poznań w Grodzisku Wielkopolskim 1:2 oraz z Zagłębiem Lubin w Łodzi 1:3), a goście zdobyli w tym czasie tylko punt (z Cracovią w Poznaniu 0:0, z Ruchem w Chorzowie 1:2 i z Legią w Poznaniu 1:2).

Wspomnieć warto, że pierwszym rywalem Widzewa w ekstraklasie w 1948 roku byli właśnie goście, występujący pod nazwą ZZK, którzy przegrali wtedy w Łodzi 3:4. Ogółem na najwyższym szczeblu rozgrywek bilans jest wyrównany: po 20 zwycięstw widzewiaków i „Kolejorza” oraz 29 remisów.

W poprzednim meczu obu drużyn, w 16. kolejce, Widzew, już pod wodzą trenera Daniela Myśliwca, jako pierwszy pokonał Lecha przy Bułgarskiej 3:1 (po golach Frana Alvareza, Antoniego Klimka i Bartłomieja Pawłowskiego oraz dla lechitów Jespera Kalstroema). Jest więc okazja do kolejnej „zemsty” Widzewa, który w poprzednim sezonie, kiedy był beniaminkiem, nie zdobył w dwumeczu punktu z Lechem, przegrywając dwukrotnie (0:2 i 1:2)

Po kartkowej pauzie zagra Marek Hanousek, którego w poprzednich dwóch spotkaniach nikt nie potrafił zastąpić. Myśliwiec ma jednak kilka personalnych dylematów, oby nie pomylił się przy doborze wyjściowej jedenastki. Widzew może już zrealizować przepis o wymogu młodzieżowca, bo ostatnio po raz pierwszy cały mecz grał Kamil Cybulski, a minuty zaliczyli też Antoni Klimek i Dawid Tkacz.