Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieczór dobrej zabawy. Spektakl "Biznes" w Koszalinie [zdjęcia, wideo]

Joanna Krężelewska [email protected]
Na scenie Wybuchające raz po raz salwy śmiechu i gromkie brawa były najlepszym dowodem, że spektakl "Biznes", który artyści pokazali w poniedziałek na zaproszenie "Głosu", podobał się widzom.
Spektakl Biznes

Spektakl Biznes

Wieczór dobrej zabawy. Spektakl

Farsa wbrew pozorom jest trudnym gatunkiem scenicznym. Od reżysera wymaga, by wręcz od pierwszych sekund nadał jej tempo. Rytm spektaklu musi bić, jak zdrowe serce po kilkukilometrowym biegu - szybko, ale równo i miarowo. Do tego obowiązkowe nagłe zwroty akcji i garść nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. Ot, farsa w pigułce. Dla aktora to również wielkie wyzwanie - każde niemal słowo, każdy gest - wszystko ma swój dokładnie określony czas. Tylko wtedy można liczyć na sukces. Oczywiście, gdy dobry jest i tekst, pełny błyskotliwych dialogów. Ten akurat warunek w "Biznesie" jest spełniony!
Widzowie zostali zaproszeni do luksusowego apartamentu hotelowego w Londynie. Obserwowali, jak biznesmeni z Yorkshire próbowali sprzedać swoją upadającą firmę przewozową dwóm przedsiębiorcom. Zaangażowane w to były duże pieniądze i... dwie panie z agencji towarzyskiej. Niespodziewanie zaangażowały się też żony biznesmenów, co spowodowało lawinę nieprzewidzianych wypadków i zdarzeń.

- Bardzo podobał mi się język sztuki, bo miał wiele dwuznaczności. Czasem od teatru chcemy nie intelektualnej zadumy, a po prostu dobrej rozrywki. Dialogi, choć czasem nieco sprośne, ją zapewniły - oceniła Anna Zarębska, która "Biznes" widziała po raz pierwszy. - Pieniądze i tematy damsko-męskie zawsze są nośne. Z tego najłatwiej też żartować - dodała.

Widzom podobała się też gra aktorów, których znali z małego i dużego ekranu, a w poniedziałek podziwiali ich na żywo. Najbardziej, jak nam mówili, podobali im się Jerzy Bończak i Marcin Troński. - Dwa różne sposoby wyrażania emocji, ale oba do mnie przemawiają - zrecenzowała Maria Lemańczyk. - Bardzo podobały mi się też stroje aktorów.
- Można sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nie śmiejemy się trochę sami z siebie. I potem zastanowić, ile byśmy zrobiły dla swoich mężów - zastanawiała się Helena Rawecka, a jej koleżanka dodała: - I dla kasy!

Po czym obie zgodnie przyznały, że zabawa w teatrze była przednia, aktorzy dali popis swoich umiejętności, a dialogi były świetnie napisane. - Na koniec powinni tylko dodać, czym leczyć.. zakwasy mięśnibrzucha, który boli od śmiechu - podsumowały teatromanki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!