Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc. Piękne kury we wsi Iwięcino

Alina Konieczna [email protected]
Radosław Brzostek
Na odwieczne pytanie, co było pierwsze - jajko czy kura, mieszkańcy niewielkiego Iwięcina w gminie Sianów odpowiadają bez wahania - oczywiście kogut!

72 numery. 340 mieszkańców. Raptem 11 rolników. Reszta odchodzi od roli, bo tradycyjne gospodarowanie jest tu coraz mniej popularne. Oto Iwięcino, wieś położona przy drodze z Koszalina do Dąbek i Darłowa.

- Moglibyśmy narzekać, że ciężko, bo rolnictwo się nie opłaca - zauważa Beata Świrko. - Ale z narzekania i załamywania rąk nic nie ma. Postanowiliśmy spróbować czegoś innego.

Czego? Pani Beata prowadzi do budynku, który jeszcze niedawno był oborą. - Hodowaliśmy tu trzodę chlewną, ale było coraz trudniej - opowiada gospodyni. - Dziś, proszę zobaczyć, wnętrze jest wyremontowane, stoją meble, na parapetach leżą kolorowe zabawki. Są nowe, estetyczne toalety. Wszystko jak trzeba.

Wioska z tematem
Zabudowania pani Beaty to jedno z edukacyjno-turystycznych gospodarstw w Iwięcinie, gdzie przyjmowani są goście z miasta. Iwięcino przystąpiło kilka lat temu do unijnego projektu Wiosek Tematycznych. Krótko mówiąc, chodziło o to, aby wymyślić coś, co przyciągnie do wsi turystów.

Iwięcino ma się czym pochwalić. Wspaniały XIV-wieczny kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Królowej Polski, z kościelnym malowidłem przedstawiającym Sąd Ostateczny. A do tego - kogut na kościelnej wieży. I tak oto Iwięcino znalazło się w projekcie Wiosek jako wieś końca świata, z kogutem w tle.

Stale zjeżdżają tu turystyczne autokary. Ostatnio, w ramach poznawania zwyczajów wielkanocnych, goście malowali pisanki, przygotowywali koszyczki ze święconką, robili kwiaty z bibuły czy palmy - na szczęście.

Na kościelnej wieży
W Iwięcinie koguty pieją, aż miło. Zupełnie, jakby chciały wtórować najważniejszemu we wsi kogutowi górującemu na kościelnej wieży. A ten kościelny kogut nie jest byle jaki. Według zapisów znajdujących się u konserwatora zabytków pochodzi z 1668 roku. Uczniowie tutejszej szkoły, gdy dostali w prezencie lunetę, od razu skierowali ją na kościelnego koguta. I okazało się, że jest starszy, niż sądził konserwator. Z widocznej przez lunetę daty wybitej na metalowym ptaku wynika, że powstał w roku 1663.

- Był kiedyś jeden proboszcz, który chciał go zdjąć - wspominają mieszkańcy. - Denerwował się, jak to wygląda, żeby taki protestancki symbol wciąż znajdował się na katolickim kościele, że zamiast koguta powinien być krzyż.

Sprawa zdjęcia metalowego ptaka okazała się jednak zbyt skomplikowana. Po pierwsze, ze względu na to, że w grę wchodził zabytek, po drugie - wysokość. Koniec końców - koguta nikt nie ruszył.

Z żytniej słomy

Barbara Lewandowska co prawda mieszka w sąsiednim Rzepkowie, ale w Iwięcinie jest prawie codziennie. Bo to właśnie tutaj, w galerii Pod Kogutem, w gospodarstwie Mirosława i Krystyny Kawów, są prezentowane jej prace. Pani Basia to prawdziwa ludowa artystka. Wytwarza stroiki, palmy, koszyczki, ptaszki. Podstawą jej prac jest żytnia słoma.

- Najpierw trzeba ją oczyścić i poprzycinać, potem ugotować - opowiada. - A później, to już sama przyjemność. Robi się z tej słomy różne cuda, ozdabia je kolorową bibułką, owija sznurkiem.

Galeria Pod Kogutem jest tuż obok kościoła. Łatwo do niej trafić, napis o tym wyjątkowym przybytku widać z drogi. Dawniej galeria była najzwyklejszą stodołą, dziś stała się mekką sztuki i tradycji.

Zamiast eleganckiej podłogi jest prawdziwe klepisko i słoma, którą pachnie w całym wnętrzu. Stoją drewniane stoły, przy których siadają zapraszani tu goście, najczęściej dzieci z różnych zakątków województwa. To tu poznają świąteczne tradycje, malują, rysują, próbują potraw.

Ale ludzie się dziwili

Beata Świrko przypomina początki wioski tematycznej. Łatwo nie było. - Jak szliśmy przez wieś, na przykład z gwiazdą betlejemską, żeby pokazać dzieciom bożonarodzeniowe tradycje, niektórzy na nasz widok pukali się w czoło - wspomina pani Beata - Ale my się nie zrażaliśmy. Wcześniej byliśmy w innych krajach, na Słowacji, w Austrii. Tam przekonaliśmy, że rolnictwo nie musi być jedynym sposobem na wiejskie życie.

Dziś w Iwięcinie są trzy gospodarstwa edukacyjne. Powstaną dwa następne, związane ze szlakiem cysterskim. Przez trzy lata trwania programu wioska nie mogła na nim zarabiać. Trzy lata minęły i teraz mieszkańcy mogą już czerpać finansowe korzyści z przyjmowania zorganizowanych grup.

- Pieniądze z tego nie są wielkie - wyjaśnia Beata Sirko. - Ale jakieś są i to najważniejsze.

W stowarzyszeniu łatwiej

Andrzej Dębowski, szef Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Iwięcino wie jedno: indywidualnie nie udałoby się pozyskać żadnych funduszy. A pilnych potrzeb jest mnóstwo, choćby konieczny remont drewnianego dachu kościoła.

- Dlatego właśnie założyliśmy stowarzyszenie - wyjaśnia Dębowski. - To, że istniejemy i działamy, jest dowodem, że zależy nam na naszej wsi, na przyszłości. A pieniądze na kościelny dach mamy obiecane z ministerstwa kultury. Gdyby nie kryzys, pewnie byśmy je już dostali.

Niedawno do Iwięcina przyjechali znani w świecie i Europie młodzi śpiewacy Marcel i Nikodem Legunowie. Zaśpiewali charytatywnie w kościołku, by wspólnie z mieszkańcami oddać cześć Janowi Pawłowi II.

Jak wszyscy ważni goście otrzymali prezent. Rzecz jasna koguta z piernika. Dzień wcześniej upiekła go i pięknie przyozdobiła kolorowym lukrem Beata Sirko. Takie słodkie koguty gospodynie z Iwięcina sprzedają też na przedświątecznych kiermaszach.

I - trzeba przyznać - wypieki mają duże powodzenie. - Bo nasze koguty są nie tylko smaczne, ale też przynoszą szczęście - zapewniają kobiety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!