- Jestem bardzo zdenerwowany całą tą sytuacją, brakuje mi sportu - powiedział Ryszard Bruj, jeden z koszalińskich kibiców, którego nie może zabraknąć na trybunach nie tylko podczas najważniejszych wydarzeń w regionie. - Wiadomo, można oglądać powtórki starych meczów, nie brakuje tego w telewizji, ale to już nie jest to. Choć przyznam, że mocno wciągnąłem się ostatnio w rywalizację, pokazaną także na tle społeczno-rasowym, pomiędzy Boston Celtics, a Los Angeles Lakers. Ciekawa historia dla każdego fana NBA. Poza tym nieopodal domu mam niewielką działkę warzywną, więc to dobra okazja, by na niej spędzić czas. W moim wieku zalecane są częstsze drzemki, więc to też staram się praktykować. Jako agent ubezpieczeniowy mam nielimitowany czas pracy, mogę też pracować zdalnie, więc to ułatwia funkcjonowanie. Ale chciałbym już wrócić do tych czasów, kiedy można było pójść do hali, czy na stadion i obejrzeć jakiś mecz - dodał.
- Dla kibica świat się skończył - przyznał Rafał Nagórski, pracownik Urzędu Miejskiego w Darłowie, prywatnie stały bywalec wydarzeń sportowych w Koszalinie i nie tylko. - Przez pierwsze dni po wybuchu epidemii i zawieszeniu wszelkich rozgrywek oglądałem w internecie archiwalne filmiki, np. drogę Legii Warszawa do mistrzostwa, czy rywalizację siatkarskiej reprezentacji Polski w mistrzostwach świata. Ale ile można? Dlatego wyłączyłem się od sportu, zresztą cały sport jest teraz w stanie paraliżu, nic się nie dzieje. To dobra okazja, by spędzać więcej czasu z rodziną. Pomagam dzieciom w lekcjach, gramy też w gry planszowe. Ostatnio córka dostała wytyczne ze szkoły do zajęć fizycznych przed telewizorem, więc żeby ją do tego zachęcić, ćwiczyłem razem z nią. Do tego domowe przerzucanie hantli, bo siłownię zamknęli. Grunt, to podtrzymać aktywność fizyczną, na ile warunki pozwalają, bo przecież w końcu z tych domów wyjdziemy i trzeba będzie normalnie funkcjonować.
- O ile sytuacją polskiej piłki klubowej niespecjalnie się przejmuję, o tyle będzie brakować mi tego, że w tym roku nie obejrzę Euro - mówił z kolei Paweł Mielniczuk, koszaliński kibic. - Oswoiłem się z myślą, że długo nie zobaczę sportu w normalnej formie, ale mam inne zajęcia. Śledzę doniesienia o upadkach kolejnych klubów, ostatnio do tego grona dołączyła słowacka MSK Żylina. Niewykluczone, że część klubów z polskiej ekstraklasy też to spotka. Ale tak to jest, jak funkcjonuje się bez długofalowego planu, bez tworzenia rezerw finansowych. Pieniądze wydaje się od razu, a ta egzystencja "od pierwszego do pierwszego" zbiera teraz swoje żniwo. Kto wie, może po epidemii przyjdzie czas poważnych zmian i wiele klubów zacznie funkcjonować na zdrowszych zasadach? Ostatnio oglądałem archiwalne mecze reprezentacji Polski, z Niemcami za kadencji Nawałki, i z Holandią pod wodzą Górskiego. Teraz to już prehistoria. Sport stał się potrzebą czwartej, czy piątej kategorii, firmy walczą o przetrwanie. Sport wróci, ale będzie inny - podsumował.
Koronawirus w woj. zachodniopomorskim. Dane dzień po dniu: l...
Jak uchronić się przed koronawirusem? Porady ekspertów
Koszalin w trudnym czasie zagrożenia koronawirusem [zdjęcia]
Wspieramy Lokalny Biznes!
Zobacz także: Piotr Jedliński o najnowszych restrykcjach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?