Niedawna manifestacja w obronie energetyki wiatrowej zorganizowana w Warszawie przyciągnęła ok. 2000 osób - przedsiębiorców, samorządowców, pracowników farm wiatrowych. Protestujący zebrali się pod Sejmem, by domagać się zmian w tzw. ustawie odległościowej. Wśród protestujących byli również przedstawiciele naszego regionu - między innymi firma Wind Service, która obsługuje parki wiatrowe z okolic Darłowa, Ustki i Tymienia, czyli łącznie ponad 140 turbin.
Zapisy, zgodnie z którymi wiatraki miałyby stawać 1,5 do 2 kilometrów od zabudowań - zdaniem firm działających w tej branży może zablokować dalsze inwestycje.Zaproszenie na wyjazd do Warszawy dostali również radni z gminy wiejskiej Darłowo. - Nie skorzystałem z niego, choć uważam, że proponowane zmiany w przepisach mają swoje dobre i złe strony - mówi Grzegorz Hejno, przewodniczący Rady Gminy Darłowo. - Z jednej strony dobrze się stało, że ktoś zajął się wreszcie określeniem odległości śmigieł od zabudowań. Z drugiej strony obecny zapis sprawi, że 90 procent naszej gminy może być wykluczonych z jakiejkolwiek nowej zabudowy - tłumaczy.
Podobnego zdania jest wójt gminy Darłowo Radosław Głażewski, który przypomina, że przy obecnym nasyceniu wiatraków trudno byłoby o rozbudowę takich miejscowości jak na przykład Kopań, Cisowo, Dąbki, Wicie. - Po prostu w żadnej z tych lokalizacji nie mógłby powstać nowy dom, bo znajdowałby się on zbyt blisko turbin. I o tych wątpliwościach napisałem w liście do pani premier Beaty Szydło - powiedział nam wójt.Warto przypomnieć, że o zmianach w przepisach wiatrakowych dyskutowali niedawno radni innej gminy z naszego powiatu - gminy Sławno.
Przyjęto tu nawet uchwałę, w której radni „z wielkim niepokojem i troską obserwują przebieg prowadzonych prac i konsultacji społecznych nad poselskim projektem ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych”.Samorządowcy z tej gminy podkreślili, że główną przyczyną akceptacji działającej od lat farmy w Tychowie jest fakt, że z wyczuciem i szacunkiem dla mieszkańców oddalono tutaj turbiny na odpowiednią minimalną odległość od zabudowy mieszkaniowej wynoszącą 800 - 1000 m. Odnieśli się również do innej propozycji - uznania całej elektrowni wiatrowej za budowlę, co w konsekwencji miałoby spowodować wzrost wpływów z tytułu podatku od nieruchomości. - To jest pozytywnym aspektem projektu, jednakże należy w tej sprawie zachować umiar i roztropność tak, aby nadmiernymi daninami publicznymi nie ograniczyć czy wręcz nie zablokować inwestycji w energetykę wiatrową.
Zgodnie z projektem ustawy elektrownie wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych, niż dziesięciokrotność ich wysokości wraz z wirnikiem i łopatami.W praktyce oznacza to 1,5-2 km odległości od zabudowań. Restrykcje te mają być zachowana przy budowie nowych wiatraków przy granicach parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000 i Leśnych Kompleksów Promocyjnych. Projekt nakłada też dodatkowe obciążenia finansowe na istniejące farmy wiatrowe, m.in. zakłada ponad trzykrotny wzrost podatków od nieruchomości, który spowoduje, że przeciętnie w skali kraju 1 MWh wyprodukowanej energii z wiatru (w 2015 r było to ponad 11 TWh) zostanie obciążona kwotą 49-60 zł, co stanowi ok. 30-35 proc. wartości energii na rynku hurtowym. Projekt ustawy jest po pierwszym czytaniu w Sejmie.
Popularne na gk24:
- Egzamin gimnazjalny 2016 - Historia, WOS, język polski, matematyka - ODPOWIEDZI, ARKUSZE, TESTY
- Mieszkaniec Kołobrzegu: - Od lutego nie żyję. Oto akt zgonu
- Muzeum pokazało w albumie Koszalin jak po zarazie: bez ludzi
- Zapowiada się nam kolejny rekordowy sezon w Kołobrzegu
- Co Ty wiesz o Koszalinie? - quiz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?