Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilczyca z Białowieży zamieszka pod Koszalinem. Internauci zrzucili się na wybieg

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Odłowiona w marcu wilczyca, która spacerowała po ulicach Białowieży, zamieszka niedaleko Koszalina.
Odłowiona w marcu wilczyca, która spacerowała po ulicach Białowieży, zamieszka niedaleko Koszalina. Fot. Eliza Kowalczyk / ratujemyzwierzaki.pl
Koszalińska Fundacja dla Dzikich Zwierząt Larus ratuje drapieżne ptaki, pomaga sarnom, a wkrótce pod swoją opieką będzie mieć... wilczycę. Gudrun pojawiła się w Białowieży i najprawdopodobniej żyła wśród ludzi.

Zobacz także: Wizyta w szkole w Polanowie

Gudrun to postać z mitologii nordyckiej. Według podań owinęła złoty pierścień, jedno z arcydzieł jubilerskiej sztuki karłów, w wilczą skórę. Miało być to ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem - nad skarbem tym ciążyła klątwa. Imię to nadał bohaterce swej książki również J. R. R. Tolkien. Jego „Legenda o Sigurdzie i Gudrun” to opowieść o czasach starożytnej Północy, o magii, bogach, spektakularnych bitwach, wojownikach, tragicznej miłości i zdradzie. Fascynujące, niebezpieczne i zagadkowe historie. Podobnie jak historia życia pewnego pięknego zwierzęcia.

Gudrun to imię, które od marca nosi odłowiona w Białowieży wilczyca. Mieszkańcy zauważyli ją na ulicach miasta. Spacerowała po Parku Pałacowym. Nie bała się ludzi, bawiła z psami, maszerowała za wyprowadzającymi swe pupile dziećmi. Zupełnie, jakby było to jej naturalne środowisko. Niestety, gdy zgłodniała, zagryzała swoich psich przyjaciół. Trzeba było szybko działać. 3 marca dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży prof. Rafał Kowalczyk odłowił zwierzę. Było to nie lada wyzwanie - wilczyca została uśpiona strzałem z broni pneumatycznej, która załadowana była strzykawkami ze środkiem usypiającym.

Wilczyca trafiła do lokalnego ośrodka rehabilitacji. W zagrodzie czuje się swobodnie, jest spokojna. Spaceruje wzdłuż ogrodzenia, gdy podchodzą do niej opiekunowie. Nie może jednak wrócić na wolność - przyzwyczajona do obecności człowieka z pewnością będzie odwiedzać miasta, co ponownie będzie problematyczne i niebezpieczne. Choć początkowo miała trafić do Olsztynka, ostatecznie zamieszka niedaleko Koszalina.

- We współpracy z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk oraz Stowarzyszeniem dla Natury Wilk oraz Urzędem Gminy Białowieża podjęliśmy decyzję, że możemy dać Gudrun nowy dom. Chcemy zrobić jej piękny, dedykowany tylko dla niej wybieg. Wszystko zgodnie z przepisami i potrzebami wilka w niewoli - mówi Katarzyna Lesner, założycielka Fundacji dla Dzikich Zwierząt Larus. - Gudrun jest ofiarą niefrasobliwości człowieka. Wiele wskazuje na to, że była wychowywana przez ludzi, co doprowadziło do konfliktu na linii człowiek - zwierzę.

To wilk z populacji litewskiej bądź z północy Białorusi. - Wiemy to po badaniach genetycznych - dodaje Katarzyna Lesner. Za wschodnią granicą dość powszechny jest kontakt człowieka z wilkiem. Bawiła się z psami, a jak zgłodniała, to zjadała kompanów i, jak podsumował to Adam Wajrak, spasła się na białoruskich czworonogach.

Teraz trwa zbiórka na ośrodek rehabilitacji
Fundacja rozpoczęła internetową zbiórkę na wybieg dla wilczycy. Jej efekt przerósł najśmielsze oczekiwania miłośników zwierząt. W trzy dni udało się zebrać praktycznie całą potrzebną kwotę. Ponad 800 osób wrzuciło do wirtualnej puszki ponad 56 tys. złotych. To pozwoli na sfinansowanie ogrodzonego i monitorowanego wybiegu.

Gudrun zostanie wysterylizowana, by nie miała niepożądanych gości. W innym przypadku wiejskie psy i wilki mogłyby urządzać do wilczycy wycieczki. Sterylizacja pomoże też lepiej poczuć się naszej przyszłej sąsiadce. Dzięki temu sama również nie będzie odczuwać chęci do romantycznych schadzek i będzie spokojniejsza.

Informacja o tym, gdzie dokładnie zamieszka Gudrun, to tajemnica. Wszystko ze względów bezpieczeństwa zarówno samej wilczycy, jak też osób, które mogłyby się w jej towarzystwie zachować nieodpowiedzialnie.

Możemy za to zdradzić, że w zupełnie innym miejscu, ale również w pobliżu Koszalina, a dokładnie w Cewlinie, Fundacja Larus tworzy Ośrodek Rehabilitacji dla Dzikich Zwierząt. Na stronie ratujemy zwierzaki.pl trwa internetowa zbiórka na ten cel. W tym przypadku puszka zapełnia się bardzo powoli - jest w niej ponad 2 tys. zł, a potrzeba co najmniej 60 tys. zł. Każdy grosz jest na wagę złota, zatem jeśli ktoś ma ochotę pomóc - zachęcamy!

Ośrodek od lat był marzeniem Katarzyny Lesner.
- Sam budynek to stajnia. Chcemy przystosować ją na potrzeby zwierząt, postawić woliery, dużą lotnię, stworzyć niewielki gabinet weterynaryjny. Potrzebny jest też inkubator dla ptaków, które potrzebują optymalnego natlenienia, wilgotności i wyższej temperatury. Przed nami mnóstwo pracy - mówi Katarzyna Lesner. - Niby ścisła ochrona wielu gatunków zwierząt obowiązuje, ale w praktyce wygląda to różnie. Brakuje środków na pomoc zwierzętom, nie każdy samorząd chce wspierać takie inicjatywy.

Ośrodek będzie mógł przyjąć nawet kilkadziesiąt ptaków. Stajnię Fundacji użyczyła prywatna osoba. Właścicielka terenu poznała panią Katarzynę, gdy... zauważyła na swojej posesji sowy. Poprosiła o udzielenie ptakom pomocy, a gdy dowiedziała się, że Fundacja szuka miejsca na ośrodek, zaprosiła potrzebujące wsparcia i leczenia zwierzaki w progi dawnej stajni.

Fundacja pomaga przeróżnym gatunkom zwierząt - ptakom, jak bieliki, sowy, myszołowy, słonki, pustułki, kormorany, ale też sarnom, a w ubiegłym roku dwóm wilkom. Jeden wpadł we wnyki zastawione przez kłusownika w gminie Białogard. Został uratowany i wrócił do lasu.

Samica sokoła potrzebuje czasu
Z kolei kilka dni temu pisaliśmy o uratowanej samicy sokoła wędrownego, która uderzyła w jedno z okien wieżowca przy ul. Jana Pawła II w Koszalinie. Ptasia dama uszkodziła dziób i skrzydło. Po zakończonym leczeniu Katarzyna Lesner oraz Paweł Talecki, podleśniczy, specjalista ds. ochrony lasu w Nadleśnictwie Manowo, zdecydowali wypuścić sokoła wędrownego na wolność. Samiczka została zaobrączkowana. - Dzięki temu można tworzyć bazę danych na temat tego, jak ptaki się przemieszczają, co z nimi się dzieje - wyjaśnił Paweł Talecki.

Sokół nie miał jednak ochoty na jakiekolwiek podróże. Drapieżnik nie zdecydował się odlecieć. Okazało się, że skrzydło wymaga jeszcze rehabilitacji. Trafi do woliery, gdzie będzie wzmacniać mięśnie. Jest jeszcze plan B. - Zgłosili się do mnie sokolnicy z Małopolski. Jeśli okaże się, że sokół potrzebuje specjalistycznej pomocy, przyjadą po niego. Znaleźli nawet dla naszej podopiecznej puste gniazdo - wskazuje Katarzyna Lesner.

Wszystko zależy od tego, jak szybko drapieżnik wróci do sił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo