Został tym samym pierwszym olimpijczykiem z województwa koszalińskiego. Na 83. biegaczy biorących udział w maratonie zajął 47. miejsce, choć na trasie dopadł go kryzys, bo trenując w lesie nie był przyzwyczajony do twardej asfaltowej nawierzchni.
Osiński był czołowym polskim długodystansowcem w pierwszych latach powojennych, gdy los rzucił go jako leśnika w okolice Wałcza. Wiele razy triumfował w mistrzostwach Polski w maratonie i na innych dystansach, ustanowił kilka rekordów kraju. Sukcesy święcił już przed wojną, był mistrzem Polski w sztafecie 3 x 1000 m w 1938 roku. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych jako lekkoatleta Unii (obecny Darzbór Szczecinek) trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Polski w maratonie.
Na pomysł uczczenia biegacza wpadł w latach 80. XX wieku Kazimierz Margol, szczecinecki trener i działacz społeczny, który zainicjował masowe biegi uliczne imienia Osińskiego. Prawdę mówiąc, to nikt w tamtych czasach nie wiedział, jak potoczyły się losy olimpijczyka.
Pana Winanda odnaleziono po latach, gdy już jako emeryt mieszkał w leśniczówce w Sławkach i nic nie wiedział o biegach, którym patronuje. Z radością jednak przyjął tę wiadomość, przyjechał nawet do Szczecinka na jeden z biegów. Zmarł w kwietniu 2006 w wieku 93 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?