Lokal Ambrozja znajdujący się na ul. Orląt Lwowskich był prowadzony od 2006 roku w budynku, którego własnością jest Zarząd Obiektów Sportowych. Kiedy pierwotna właścicielka dancingu zmarła w czasie pandemii covid-19, jej spadkobiercy postanowili sprzedać interes. Spotkali panią Kamilę Adamczak, która chciała spróbować swoich sił w biznesie i przejęła Ambrozję.
- Obiekt otworzyłam w 2021 roku w czasie pandemii. Było to bardzo ryzykowne, gdyż otwarcie nastąpiło w czasie niepewnym dla tego typu lokali. Aby doprowadzić budynek wewnątrz do normalnej użyteczności wzięłam kredyt w wysokości niespełna 100 tysięcy złotych. Wydałam 50 000 złotych na zakup wyposażenia i projekt budowli, druga część kwoty poszła na remont sufitu i pokrycie papą dachu – opowiada Kamila Adamczak.
Właścicielka podpisała bezterminową umowę z jednomiesięcznym terminem wypowiedzenia z dzierżawcą lokalu, czyli Zarządem Obiektów Sportowych. Prawdziwe problemy zaczęły się wiosną tego roku od awarii kanalizacji.
- Podejrzewam, że to był sabotaż. Fachowcy, którzy naprawiali kanalizację znaleźli koszulkę, którą zapchano. Za tą usługę musieliśmy zapłacić łącznie 2300 złotych. Po tej sytuacji spotkałam się z panią Moniką Tkaczyk, prezesem ZOS, która stwierdziła, że stan techniczny budynku jest fatalny i władze miasta zdecydowały o kompleksowym remoncie obiektów znajdujących się w obrębie. Byłam na rozmowie z wiceprezydentem Koszalina – Sebastianem Tałajem. Nic o tym nie wiedział - wspomina drżącym głosem właścicielka “Ambrozji”.
W maju 2024 roku pani Kamila otrzymała pismo z wypowiedzeniem umowy.
- Mimo usilnych nalegań i odwołania musiałam opuścić lokal. Po wszystkim napisałam pismo o pieniężną rekompensatę od Zarządu Obiektów Sportowych. Otrzymałam odmowę - mówi ze łzami w oczach kobieta.
Jak twierdzi, Monika Tkaczyk ze względu na bardzo zły stan techniczny budynku podjęła decyzję o rozwiązaniu umowy z właścicielką.
- Była opinia z nadzoru budowlanego, że obiekt jest mocno wyeksploatowany i zagraża bezpieczeństwu ludziom. Musimy wyremontować sieć wodociągową, co oznacza czasowe wyłączenie budynku. W planach mamy generalne uporządkowanie obiektu - tłumaczy prezes ZOS w Koszalinie.
- Pani Kamila nie dostanie żadnych pieniędzy. Na mocy zawartego porozumienia obowiązkiem najemcy było uzyskanie zgody wynajmującego na przebudowę wewnątrz lokalu. Nie otrzymaliśmy żadnej prośby czy wniosku o remont lokalu. Ponadto nie przedłożono również żadnych faktur – dodaje Tkaczyk.
Pani Kamila znalazła lokal zastępczy w innym miejscu Koszalina, niestety nie przynosi takich dochodów jak w poprzedniej lokalizacji. Nie ukrywa rozżalenia, że straciła źródło dochodu, ale również została z kredytem do spłacenia i z plikiem kilkuset faktur, które są dowodem ile włożyła finansów w inwestycje.
- Nie wiem czy podejmę batalii prawniczej. To koszt co najmniej kilku tysięcy złotych. Ledwo teraz wiąże koniec z końcem. Nie dość, że mam kredyt do spłacenia, to z trudem stać mnie na czynsz dla nowego właściciela - mówi załamana bizneswoman.
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?