Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Nowicki apeluje o pomoc! "Jeśli tylko ktoś wyciągnie pomocną dłoń"

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Natalia Kaczmarek, Wojciech Nowicki
Natalia Kaczmarek, Wojciech Nowicki Piotr Nowak / PAP
Może to dziwnie zabrzmi, ale podczas konkursów staram się wyluzować głowę. Nie da się być cały czas w dużym skupieniu i napięciu, wtedy organizm bardzo się męczy. Wchodząc do koła zamierzam wykonać swoją pracę niejako z automatu, powielić to, co trenujemy miesiącami - mówi w rozmowie z nami Wojciech Nowicki, wicemistrz świata w rzucie młotem.

Mistrzostwa świata w Budapeszcie były dla pana 10. startem w wielkiej imprezie w karierze licząc igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy i zdobył w nich pan dziesiąty medal. Wielki wyczyn i zarazem wielka duma?
Bardzo się cieszę, że jest medal i udało się po raz kolejny przygotować wysoką formę na ważne zawody. Moje rzucanie było stabilne i równe. Póki co nie schodzę z podium podczas ważnych międzynarodowych imprezach i to mnie cieszy. Walka w Budapeszcie o złoty medal była do samego końca, a ja uwielbiam takie konkursy. Była motywacja, by rzucać jak najdalej do ostatniej serii, żeby się nie poddawać i walczyć o jak najlepszy wynik. Trochę zabrakło do złotego medalu, ale mam nadzieję, że za rok podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu pokażę się z jeszcze lepszej strony. Liczę, że będę zdrowy i zrealizuję plan przygotowań w stu procentach.

Złoty medal zdobył niespodziewanie Kanadyjczyk Ethan Katzberg, to było dla pana duże zaskoczenie, że tak świetnie się zaprezentował w finałowym konkursie?
Dużego zaskoczenia nie było, zakładaliśmy, że będzie się liczył w walce o czołowe lokaty. Moja trenerka Joanna Fiodorow przypuszczała, że może być "czarnym koniem" zawodów. Sprawdziło się. Wystąpił w konkursie bez kompleksów, większych oczekiwań i presji. Wszedł do koła, zrobił swoje w fantastyczny medal i zdobył złoty medal. To kolejny młody zawodnik, świeża krew w naszej konkurencji. Należy się tylko cieszyć, że są silni rywale. Poza Kanadyjczykiem są inni, młodzi i zdolni młociarze, coś się dzieje, a konkursy stoją na wysokim poziomie.

W jaki sposób koncentruje się pan na swoich rzutach podczas tak ważnych imprez jak mistrzostwa świata?
Może to dziwnie zabrzmi, ale staram się wyluzować głowę. Nie da się być cały czas w dużym skupieniu i napięciu, wtedy organizm bardzo się męczy. Wchodząc do koła staram się już wykonać swoją pracę niejako z automatu, powielić to, co trenujemy miesiącami. Staram się zachować spokój i rozwagę oraz skupić na elementach, które mam do wykonania. Spokój i opanowanie pozwalają mi rzucać daleko. Nie wkrada się niepotrzebny stres, napięcie i usztywnione ruchy. Jestem już tak doświadczonym zawodnikiem, że do mistrzostw świata podchodzę bez niepotrzebnych nerwów. Wiem, że ranga zawodów jest wysoka, ale myślę sobie wtedy, że idę po prostu na finał jakiegoś treningu, na sprawdzian, aby oddać jak najlepszy rzut, choć oczywiście adrenalina jest. To przynosi efekty.

Wojciecha Nowickiego zobaczymy jeszcze w tym roku podczas jakiegoś konkursu?
Nie, występ w Budapeszcie był moim ostatnim w sezonie. Teraz będzie czas na ogarnięcie obowiązków prywatnych, czas dla rodziny, chcę im poświęcić jak najwięcej uwagi. Przygotowania do nowego sezonu rozpocznę w listopadzie.

Będą wakacje za granicą?
Nie planuję, mam tak dużo obowiązków, że nie będzie na to czasu. Jestem sportowcem, ale też żołnierzem zawodowym, muszę odrobić zaległości w wojsku. Solidne wakacje będą, ale dopiero po zakończeniu kariery.

Czwarte miejsce w Budapeszcie zajął Paweł Fajdek. Znów okazał się pan lepszy od pięciokrotnego mistrza świata.
Poza rzutnią jesteśmy z Pawłem kolegami, ale podczas zawodów rywalami. Szkoda, że nie udało się mu rzucić dalej i nie mogliśmy ponownie obaj stanąć na podium. Zdaję sobie sprawę, że czas leci i o medale będzie nam coraz trudniej. W końcu przyjdzie taki moment, że ani ja ani Paweł nie przywieziemy już do Polski żadnego medalu. Młodzi napierają, taka jest kolej rzeczy. Gdy ja byłem młody, też chciałem pokonywać tych najlepszych. Póki co, jestem optymistą. Mam nadzieję, że przez pewien czas uda mi się jeszcze rzucać daleko.

Gdyby była możliwość zorganizowania w zimie zawodów w hali, wziąłby pan w nich udział?
Chętnie wystąpiłbym w takim konkursie. Już raz miałem taką możliwość i byłem bardzo zadowolony. To byłby dla nas świetny przerywnik w trakcie ciężkich zimowych przygotowań oraz sprawdzian formy. Jeśli ktoś wyciągnie do nas pomocną dłoń i pomoże zorganizować w Polsce takie zawody, będę bardzo zadowolony i chętnie wezmę w nich udział.

Rozmawiał i notował Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera