Przypomnijmy: na jednej z ostatnich sesji Rady Miasta Szczecinka wywiązała się ostra polemika między opozycyjną radną Joanną Pawłowicz a burmistrzem Jerzym Hardie-Douglasem, jego zastępcą Danielem Rakiem i przewodniczącą Rady Katarzyną Dudź. Poszło o dom radnej zbudowany w Świątkach, gdy te jeszcze nie były częścią Szczecinka (połączenie nastąpiło w roku 2010). Otóż został on przesunięty kilka metrów w głąb działki, inaczej niż nakazywał projekt i warunki zabudowy. Inspektor nadzoru budowlanego prowadził w ten sprawie postępowanie. Stan faktyczny został zalegalizowany w postępowaniu naprawczym już po uchwaleniu przed szczecineckich radnych planu zagospodarowania, który pozwalał na odsunięcie budynku od linii zabudowy. Sęk w tym, że w głosowaniu nad planem wzięła udział radna Joanna Pawłowicz, a zdaniem burmistrza i przewodniczącej powinna się z niego wyłączyć, bo miała w nim interes prawny. Stąd zapytanie szefowej RM do wojewody, czy wobec tego plan dla Świątek jest ważny.
W tych dniach przyszła odpowiedź. - Wojewoda nie dostrzegł istotnych uchybień i nie podejmie czynności zmierzających do stwierdzenia nieważności uchwały - cytuje Joanna Pawłowicz. Katarzyna Dudź uważa jednak, że skoro prowadzone był postępowanie w sprawie "istotnego odstępstwa od projektu budowlanego" a uchwalenie planu dawało możliwość opracowanie projektu zastępczego i uzyskanie pozwolenia na użytkowanie domu, to radna miała interes prawny w taki na nie innym kształcie planu zagospodarowania. Oceny postępowania radnej nie zmienia także burmistrz Jerzy Hardie-Douglas: - Był taki moment (gdy Świątki należały jeszcze do gminy wiejskiej Szczecinek - red.), gdy pani Pawłowicz na podstawie obowiązującego wówczas plany mogła usankcjonować stan faktyczny, ale tego nie zrobiła - mówił. - I gdyby nie było uchwały naszej Rady, jej dom nie mógłby być odebrany. W praktyce zaś - nawet rozebrany. Zdaniem burmistrza taka a nie inna interpretacja postępowania radnej zależy od organu nadzoru, czyli wojewody, co - według Jerzego Hardie-Douglasa - nie zmienia faktu, że miała ona interes prawny i głosować nad uchwałą nie powinna.
- Nie zna się pan na prawie budowlanym i opowiada bajki - ripostowała Joanna Pawłowicz i zapowiedziała, że dalsza dyskusja na temat jej domu przeniesie się "w inne miejsce".
Miała na myśli zapewnie sąd, tam trafił jej prywatny akt oskarżenia zarzucający włodarzom miasta m.in. "niezgodne z prawdą pomówienie o działania niezgodne z prawem, zatajanie informacji i dokonanie samowoli budowlanej". Oskarżycielka domaga się skazania burmistrza na 6 miesięcy prac społecznie użytecznych oraz zapłacenie 7,5 tys. zł na hospicjum, a wiceburmistrza i przewodnicząca odpowiednio na 3 miesiące prac społecznych i 5-tysięczne nawiązki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?