Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o wpływy

(qba)
Ile dokładnie zainwestowano pieniędzy w białogardzki DPS będzie dopiero sprawdzane. Mieszka tu blisko 200 podopiecznych, a pracuje 86 osób. Ani jednym, ani drugim włos z głowy w związku z konfliktem nie spadnie. Zapewniają to wszyscy nasi rozmówcy.
Ile dokładnie zainwestowano pieniędzy w białogardzki DPS będzie dopiero sprawdzane. Mieszka tu blisko 200 podopiecznych, a pracuje 86 osób. Ani jednym, ani drugim włos z głowy w związku z konfliktem nie spadnie. Zapewniają to wszyscy nasi rozmówcy. Radek Brzostek
Fundacja biskupa Czesława Domina, posądzona - według jej przedstawicieli - o kradzieże i malwersacje finansowe, została zmuszona do rezygnacji z prowadzenia białogardzkiego Domu Pomocy Społecznej. Prezes fundacji nie wytrzymuje presji. Oskarża przeciwników o wrogie przejęcie ośrodka.

Konflikt między księdzem Wacławem Grądalskim, prezesem fundacji bp. Domina, z jednej strony a starostą białogardzkim Krzysztofem Bagińskim i dyrektorem DPS Wiesławem Czurko z drugiej, trójką starych znajomych, zaczął się od zwolnienia księgowej. A jak się skończy? Niewykluczone, że w sądzie. Bo w grę wchodzi nawet 5 mln złotych. Tyle - wyliczono wstępnie - zainwestowała fundacja w zrujnowany DPS. Zgodnie z umową, starostwo powinno to oddać. Ale wcale tego nie chce zrobić.
- Chcieliśmy zreformować księgowość - tłumaczy przyczyny konfliktu ksiądz Grądalski. Fundacja chciała mieć po prostu większy wpływ na zarządzanie finansami w DPS. Bo do tej pory kasę trzymał dyrektor. - Ale gdy Czurko dowiedział się o naszych planach, wpadł w szał. Powiedział, że księgowej nie zwolni nigdy.
No i zaczęła się wojna. Białogardzki DPS należy do starostwa powiatowego. Sześć lat temu starostwo przekazało go jednak w zarząd Fundacji biskupa Domina; to fundacja od tamtej pory zajmuje się wszystkim w ośrodku.
Gdy wybuchł konflikt - opowiada ksiądz Grądalski - dyrektor Czurko, zatrudniony przez fundację, przestał wykonywać większość poleceń zwierzchników. Gorzej, zaczął prowadzić wrogą propagandę. I to w porozumieniu ze starostą. Nie wiadomo dokładnie, kto to wymyślił, ale pojawił się zarzut, że fundacja chce się dorobić kosztem DPS. - Powiedziano nam, że wyciągamy pieniądze z kasy i wydajemy gdzieś indziej. Poczułem się jak złodziej. Ksiądz chciał zwolnić W. Czurkę. Żeby oczyścić atmosferę. - Ale to radny, więc jest niemal nie do zwolnienia. Dlatego zdecydowaliśmy się zrezygnować z prowadzenia DPS. Nie szło już się z nikim dogadać. Atmosfera też siadła. Według księdza, starosta z dyrektorem chcą od dawna przekazać ośrodek popieranej przez nich fundacji "Przytulisko", której prezesem był kiedyś W. Czurko.
Starosta Bagiński bagatelizuje jednak sprawę. - Będzie konkurs i wygra najlepszy. "Przytulisko" też ma szanse. O malwersacjach finansowych nigdy nie słyszałem i nie mówiłem. A czy wie, że fundacja może teraz domagać się od starostwa zwrotu pięciu milionów złotych za przeprowadzone remonty w DPS? - To kwota wyciągnięta z kapelusza. Pieniądze dostali z różnych funduszy pomocowych. Sami zainwestowali kilka tysięcy złotych. I tylko tyle dostaną.
Dyrektor Czurko też jest spokojny. - Miałem odmienne zdania w różnych kwestiach, ale polecenia wykonywałem - odpowiada. - Przecież księgową zwolniłem. Tylko że dziś ona znowu pracuje. - Bo jest potrzebna. Będę nieskromny, ale to, że DPS jest w dobrej formie, to moja zasługa.
Ksiądz Grądalski ma już dosyć. - Jest jeszcze sporo innych ośrodków, którymi zarządzamy. Zajęć mnóstwo. Chcieliśmy odpuścić im te pięć milionów. Tak po dżentelmeńsku. Żeby po sądach nie biegać. My w końcu pomagamy, nie szkodzimy. Ale zarzucili nam, że w tym też mamy jakiś interes. Szkoda, że tak mówią. Bo to pozostawia wielki niesmak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!