Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wołga nad Trzesieckiem. Rekonstrukcja zajęła tysiące godzin

Rajmund Wełnic
Cezary Białko ma powodu do dumy prezentując swoją odnowioną wołgę GAZ-21 w wersji sztabowej.
Cezary Białko ma powodu do dumy prezentując swoją odnowioną wołgę GAZ-21 w wersji sztabowej. Rajmund Wełnic
Cezary Białko ze Szczecinka poświęcił tysiące godzin, aby zrekonstruować słynną wołgę, którą w czasach PRL-u straszono dzieci. Czarna legenda wołgi ciągnie się za samochodem do dziś.

Wołga, czyli GAZ-21 po kilku latach prób weszła do seryjnej produkcji w roku 1957. Była innowacyjną, jak na tamte lata, konstrukcją. Pierwsze egzemplarze miały… automatyczną skrzynię biegów. Blok cylindrów silnika i głowice odlano z aluminium. W roku 1958 Wołgę nagrodzono Grand Prix na wystawie w Belgii, dziś byłby to tytuł samochodu roku. Legendarna jest dziś trwałoś nadwozia, które było po mistrzowsku zabezpieczone antykorozyjnie - przez lakierowaniem czyszczono je, trawiono i fosforowano, a potem dwukrotnie gruntowano metodą zanurzeniową. Produkcję kilkukrotnie modernizowanej wołgi przerwano w roku 1970. Z taśm fabryki w Gorki zjechało 638 tysięcy egzemplarzy GAZ-a.

Wołgami w czasach komuny jeździli głównie partyjni notable, a do legend przeszły opowieści o czarnych wołgach zabierających niegrzeczne dzieci. Zła sława samochodu nie wystraszyła pana Cezarego Białko, mechanika ze Szczecinka, który od dawna marzył o słynnym aucie. - Mam już wojskowego GAZ-a 69, ale wołga "chodziła" za mną od dawna - opowiada pan Czarek, który na co dzień prowadzi warsztat dla ciężarówek i jest członkiem Stowarzyszenia Miłośników Wojsk Polsko-Radzieckich.

Wbrew pozorom, nie jest łatwo dziś znaleźć egzemplarz w jako takim stanie, choć zakłady w Gorki w Rosji wyprodukowały ich grubo ponad 600 tysięcy. Okazja trafiła się ponad rok temu. - Przyjechali goście z Litwy, którzy znajomemu chcieli w rozliczeniu zostawić wołgę z 1961 roku - mówi nasz rozmówca. Z interesu nic nie wyszło, ale znajomy spytał się, czy pan Cezary nie kupiłby samochodu. - I tak moje marzenia ziściły się szybciej niż myślałem - śmieje się dziś.

Kosztowało go to 6 tysięcy złotych, ale to było tylko początkiem wydatków. Cz. Białko nawet ich nie próbuje liczyć. Samochód jeszcze rok temu był wrakiem. - Jak może wyglądać pojazd po pół wieku fatalnej eksploatacji? - pyta retorycznie właściciel, który zakasał rękawy i zabrał się do roboty. W warsztacie po godzinach spędzał setki i tysiące godzin. Zarywał popołudnia, wieczory i wolne weekendy. - Szacunek dla żony, że to dzielnie zniosła - mówi pan Cezary i przyznaje, że rekonstrukcja auta poszła mu i tak zaskakująco szybko.

Poza nowiutką tapicerką na zamówienie i "blacharką" cała reszta żmudnej roboty to dzieło szczecineckiego mechanika. Aż trudno uwierzyć, że wołga nie zjechała przed chwilą z taśmy montażowej. - Wszystkie części są oryginalne, na szczęście wiele podzespołów pasuje z innych radzieckich pojazdów - wyjaśnia rekonstruktor. Silnik benzynowy o pojemności 2,5-litra był początkowo do wyrzucenia. Oprócz głowicy i kilku części wszystko w nim jest nowe. Nawet tabliczka znamionowa, którą zakład w Gorki odtworzył przesłał nowemu właścicielowi wołgi.

Jak się jeździ wołgą? Nawet na dzisiejsze czasy zaskakująco luksusowo, w latach 50. i 60. pojazd naprawdę mógł uchodzić za jeden z najlepszych na świecie. - Dzisiejszemu kierowcy na pewno dokucza brak wspomagania kierownicy, nie polecałbym wołgi paniom, bo naprawdę trzeba mieć sporo krzepy, aby prowadzić ten wóz - śmieje się Cz. Białko. Auto jest solidne (waży około 2 ton), 70-konny silnik potrafi rozpędzić wehikuł do ponad 100 km/h i spala - przy oszczędnej jeździe - od 15 do 18 litrów benzyny. Cacko jest zrekonstruowane w wersji sztabowej, czyli takiej, jaką jeździli sowieccy generałowie. - Wołga stanie w ogrzewanym garażu i będzie wyjeżdżać tylko na specjalne okazje - zapewnia właściciel.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!