Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariuszka Katarzyna

Grzegorz Szczepański [email protected]
Katarzyna Biegańska nie zarabia w Anglii pieniędzy. Dostaje tylko niewielkie kieszonkowe, które wydaje na ciekawe ubrania.
Katarzyna Biegańska nie zarabia w Anglii pieniędzy. Dostaje tylko niewielkie kieszonkowe, które wydaje na ciekawe ubrania. Allan Kelly
Tłumy Polaków wyjeżdżających do Wielkiej Brytanii za pracą nikogo nie dziwią. Ale zdarzają się też ludzie, którzy wcale nie jadą tam za chlebem.

Tak właśnie zrobiła Katarzyna Biegańska z Połczyna Zdroju.

W przypadku Katarzyny Biegańskiej wyjazd na Wypsy nie był koniecznością. Nie kierowała się nawet chęcią poprawy poziomu życia, bo w Połczynie miała pracę - jest nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 1 - a w Anglii pracuje jako wolontariusz.

Ale swego wyboru nie żałuje. - Chciałam spróbować czegoś innego, przekonać się, czy sprawdzę się w nowej roli, a także podszkolić swój angielski - mówi.
Dzięki kontaktom nawiązanym jeszcze w Polsce trafiła do Katolickiej Wspólnoty Ewangelizacyjnej "Syjon". Jest to świecka wspólnota zajmująca się prowadzeniem rekolekcji w szkołach i parafiach na terenie całej Anglii, a także Irlandii. W ośrodku tej organizacji w 35-tysięcznej miejscowości Brentwood, na przedmieściach Londynu, mieszka 10 osób. Katarzyna od września jest jedną z nich. Uczestniczy w życiu wspólnoty i pomaga jako wolontariuszka w jej prowadzeniu. Nie musi się martwić o wyżywienie i zakwaterowanie, ale za swoją pracę nie otrzymuje wynagrodzenia - dostaje jedynie 30 funtów kieszonkowego, które najczęściej wydaje... na ubrania.

- Przewija się tam mnóstwo ludzi z różnych krajów - opowiada pani Katarzyna. - Oprócz mnie jest tam tylko jedna Polka, więc muszę mówić po angielsku. Zapisałam się też do szkoły językowej. Często robiłam zabawne gafy. Chciałam np. powiedzieć, że coś jest cudowne, a wychodziło nieskromnie, że to ja jestem cudowna... Spontanicznie przywitałam jakiegoś Japończyka, a potem okazało się, że to urzędnik skarbowy, który przyszedł na kontrolę i całkowicie był pozbawiony poczucia humoru. Nieustanne obcowanie z językiem przynosi jednak efekty. Radzę sobie coraz lepiej.
Przemieszczanie się najczęściej też nie stanowi problemu, ponieważ do załatwiania bieżących spraw Katarzyna Biegańska otrzymuje ze wspólnoty samochód. Kłopot był raczej z jego prowadzeniem - wóz ma kierownicę po prawej stronie, a ruch jest rzecz jasna lewostronny, co dla niewprawnego kierowcy może zakończyć się fatalnie. - Skończyło się tylko na stłuczonym lusterku, a więc chyba nie jest tak najgorzej - mówi wolontariuszka. - Uważam, że tamtejsze ulice są stanowczo za wąskie.
Na razie nie zastanawia się nad tym, co będzie robić później. - Dałam sobie pewien czas na to, by nie mieć planów - przyznaje. - Pobyt i praca tam dają poczucie pełnego komfortu psychicznego. Nie mam ciągłego napięcia, niepokoju o każdy kolejny dzień.
Katarzyna Biegańska nie ukrywa jednak, że chciałaby wrócić do śpiewania - w Połczynie była solistką kameralnego chóru mieszanego "Cantus". A tam możliwości są ogromne. - Funkcjonuje wiele zespołów, chórów, mam nadzieję, że będę mogła śpiewać w którymś z nich - zdradza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!