Przypomnijmy, że Pomorzanin (klasa okręgowa) miał gościć najwyżej notowany zespół, III-ligową Kotwicę. Goście poinformowali ZZPN, że nie przyjadą na mecz przez problemy kadrowe. Dodajmy, że zespoły grające w PP mogą korzystać wyłącznie z piłkarzy, których zgłosiły do rozgrywek 2019/20. Ten walkower to jednak tylko jedna z wielu kwestii, które trapią środowisko piłkarskie w Kołobrzegu.
W końcu postanowiono zwołać posiedzenie Komisji Sportu i Turystyki z udziałem kilku radnych miejskich (m.in. Łukasza Zięby i Dariusza Zawadzkiego), Romana Kociuby - naczelnika Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu, Marka Warzochy ze stowarzyszenia kibiców oraz wreszcie Adama Dzika, prezesa Kotwicy, który odpowiadał na pytania komisji. A pytań i zarzutów w sprawie funkcjonowania Kotwicy było wiele.
Środowisko kibicowskie praktycznie od momentu objęcia przez Dzika fotela prezesa (lipiec 2018) narzeka na relacje z władzami klubu. Brak czytelnej komunikacji na linii klubu-kibice, słaby kontakt z mediami, fatalna polityka informacyjna, niezrozumiała polityka personalna (często zmieniający się zawodnicy, sztab szkoleniowy, inni pracownicy klubu), niemożność załatwienia prostych wydawałoby się spraw, jak choćby wyrobienie karty członkowskiej klubu kibica, czy słabe zaangażowanie się klubu w akcje charytatywne - to najczęściej powtarzające się zarzuty sympatyków Kotwicy względem działalności prezesa Dzika.
Ich zdaniem, kompromitacją i ostatecznym przyczynkiem do zwołania posiedzenia komisji był niedawny walkower za pucharowy mecz z niżej notowanym Pomorzaninem. I najpierw z tego tłumaczył się prezes Adam Dzik.
- Cała historia rozpoczęła się od przerwania przez pandemię rozgrywek III ligi, a kluby dostały przyzwolenie na rozwiązywanie kontraktów - mówił Dzik.
- Praktycznie od połowy listopada utrzymywaliśmy zawodników bez gry. Nie było możliwości realizacji wzajemnych zobowiązań. Piłkarze nie mogli świadczyć pracy przez pandemię. Sezon został przedwcześnie zakończony, z czym się kompletnie nie zgadzaliśmy, stanowczo protestowaliśmy. Czterem zawodnikom kończyły się umowy 30 czerwca, a trzech graczy mieliśmy na wypożyczeniu. I z całą siódemką rozwiązaliśmy kontrakty. 12.06 dowiedzieliśmy się, że zagramy mecz w ramach PP i już wiedzieliśmy, że będziemy mieć problemy kadrowe. Po konsultacji ze sztabem szkoleniowym, rozpoczęliśmy rozmowy z resztą kadry na temat ich przydatności. Z postawy części z nich nie bardzo wynikało, że chcą zostać w Kołobrzegu. Zostało nam więc 10 piłkarzy zgłoszonych do rozgrywek 2019/20, przy czym w Pucharze Polski jeden z zawodników nie mógł wystąpić, bo we wcześniejszym spotkaniu PP dostał czerwoną kartkę. A jeśli dodać do tego dostępnych trzech juniorów młodszych, uznaliśmy, że nie zdołamy rozegrać tego meczu w proponowanym terminie - dodał.
Dzik utrzymuje, że parokrotnie informował włodarzy ZZPN o swoich problemach kadrowych przy czym w żadnym z wysłanych pism nie było mowy o rezygnacji z rozgrywek pucharowych.
- 19.06 wystosowaliśmy pismo do prezesa ZZPN o wyrażenie zgody na rejestrację nowych zawodników, byśmy mogli kontynuować grę w Pucharze Polski sezonu 2019/20. Tłumaczyliśmy to kryzysem pandemicznym. Nie mieliśmy na ten czas możliwości utrzymania całej kadry w przerwie od rozgrywek. 23.06 dostaliśmy odpowiedź ZZPN: tu decyduje PZPN, przepisy są jednolite dla wszystkich, nie ma mowy o wcześniejszej rejestracji piłkarzy.
- Jeszcze w piątek (26 bm.) mieliśmy w planach dwa spotkania na sobotę - sparing z MKP Szczecinek plus Puchar w Sławoborzu. W sobotę o godz. 9.40 wysłaliśmy maila do Wydziału Gier i Ewidencji ZZPN) o tym, że dementujemy informacje o wycofaniu się z rozgrywek, bo ta pojawiła się już w mediach. Chcieliśmy tę informację sprostować i wyraziliśmy chęć gry. Czekaliśmy około 20 minut. Potem zadzwoniłem do przewodniczącego WGiE, Jacka Sieberta. Zostałem poinformowany, że nasze wcześniejsze pismo zostało zinterpretowane, jako nasze wycofanie się z rozgrywek. Stanowczo protestowałem. Skupiliśmy się potem na sparingu z MKP i czekaliśmy na odpowiedź Wydziału Gier. Efekt był taki, że w poniedziałek 29 bm. o godz. 10.00 otrzymaliśmy maila z informacją o walkowerze. Uznano nasze wcześniejsze oświadczenie jako odstąpienie od rozgrywek. Przygotowujemy pismo do ZZPN z odwołaniem się od tej decyzji. Chcemy ten mecz rozegrać - podkreślił Dzik.
Finał tej sprawy najpewniej przed nami, ale o pomyślne rozwiązanie dla Kotwicy trudno liczyć. Już w sobotę 4 lipca odbędzie się bowiem ćwierćfinał PP ZZPN, w którym Pomorzanin zagra u siebie z Bałtykiem Koszalin.
Jak wskazywano podczas posiedzenia Komisji Sportu i Turystyki, problemy kadrowe są pokłosiem wcześniejszych decyzji, które zapadły w klubie po objęciu prezesury przez Dzika. Zniknęły i drużyna rezerw, i zespół juniorów starszych. Dlaczego? Tu pojawia się dawny konflikt pomiędzy Akademią Piłkarską Kotwica, a MKP Kotwicą.
- W sierpniu 2018 na wniosek rodziców cała drużyna juniora starszego przeszła do Akademii Piłkarskiej. Nie mieliśmy za dużych możliwości, by to uratować - tłumaczył Dzik.
- Deklarację zostania u nas złożyło 7 zawodników. Pozostałych udało nam się wypożyczyć m.in. z Bałtyku, czy Sokoła Karlino. W sobotę i niedzielę grali u nas mecze ligowe, a trenowali w macierzystych klubach. To było czasochłonne i kosztowne, bo nierzadko po nich jeździliśmy. Po sezonie ci piłkarze nie wyrazili chęci kontynuowania gry w Kołobrzegu, a my też musieliśmy sytuację przeanalizować. Przed nowym sezonem przychodziło do nas na treningi raptem 4-5 zawodników, więc trzeba było ten rocznik wycofać z sezonu 2019/20. Uznaliśmy, że przyjdzie to naturalnie, gdy nasi juniorzy młodsi osiągną odpowiedni wiek. A na to trzeba przecież poczekać. I teraz mamy wreszcie wszystkie grupy wiekowe zgłoszone na sezon 2020/21. Mam nadzieję, że w krótkim czasie zacznie to funkcjonować jak należy - przekonywał prezes.
Na spotkaniu podniesiono również kwestię pieniędzy w Kotwicy. Już zimą pojawiały się przecież informacje, jakoby klub zalegał z pieniędzmi dla zawodników. - Nie ma zaległości finansowych wobec piłkarzy, wszystko uregulowaliśmy - utrzymuje Dzik.
- Trudności były, owszem. Potentatem finansowym przecież nie jesteśmy - dodaje.
Kotwica otrzymuje rocznie około 1,2 miliona złotych dotacji z urzędu miasta plus bliżej nieokreślone kwoty od sponsorów prywatnych. To największy budżet dla klubu piłkarskiego w naszym regionie (wielokrotnie większy choćby od III-ligowych Bałtyku i Gwardii, które na pierwszą połowę roku dostały od miasta po 100 tys. zł na tzw. działalność merytoryczną). Na spotkaniu prezes Dzik obiecał transparentność finansową oraz poprawę polityki informacyjnej. Czas pokaże, czy skończy się tylko na obietnicach, czy faktycznie o klubie zacznie się mówić w bardziej pozytywnym kontekście. Radni już zapowiedzieli kolejne spotkanie, jeszcze przed nowym sezonem w III lidze.
Zobacz także Kotwica Kołobrzeg - Mieszko Gniezno (archiwum)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?