Mowa o jednym z kołobrzeskich dzielnicowych, ml. asp. Krzysztofie Rucińskim. Ta historia rozegrała się kilka dni temu. Dzielnicowy był właśnie na obchodzie w swoim rewirze, gdy odebrał informację, że z jednego z mieszkań pobliskiego bloku, wydostają się kłęby czarnego dymu.
Policjant znalazł się na miejscu przed strażą pożarną. Usłyszał od sąsiadów, że w mieszkaniu znajdującym się na wysokim parterze może się znajdować mężczyzna. Ruszył więc na pomoc. - Wbiegł na klatkę schodową i najpierw odciął dostęp mediów do mieszkania - informuje sierż. Karolina Seemann, oficer prasowy kołobrzeskiej komendy. Sprawdził drzwi wejściowe - były zamknięte. Głośne wołanie i pukanie nie odnosiły skutków.
- Funkcjonariusz obiegł budynek dookoła i zauważył, że inne okno mieszkania jest otwarte - relacjonuje dalej rzeczniczka. - Wspiął się więc po rynnie i wystającym daszku, wszedł do mieszkania i zauważył leżącego na kanapie mężczyznę. Obudził go i wyprowadził z zadymionego pokoju. Sprawdził także, czy w pozostałych pomieszczeniach nie ma innych osób lub zwierząt.
Policjant szybko ustalił przyczynę zadymienia - spalony garnek z resztkami obiadu. - Właściciel mieszkania nie potrzebował pomocy medycznej, jednak został poinformowany o skutkach nierozważnego korzystania z kuchenki gazowej - dodaje Karolina Seemann.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?