Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Współpracowali, kłamali

(mas, JG)
Byliśmy wczoraj w Białogardzie. Chcieliśmy porozmawiać z mecenasem C. Niestety, jego kancelaria była zamknięta. Spróbowaliśmy do niego zadzwonić. Usłyszeliśmy jednak tylko automatyczną sekretarkę. Ostatnią szansą był telefon komórkowy. Niestety, mimo wielu naszych prób, mecenas nie odbierał.  (qba)
Byliśmy wczoraj w Białogardzie. Chcieliśmy porozmawiać z mecenasem C. Niestety, jego kancelaria była zamknięta. Spróbowaliśmy do niego zadzwonić. Usłyszeliśmy jednak tylko automatyczną sekretarkę. Ostatnią szansą był telefon komórkowy. Niestety, mimo wielu naszych prób, mecenas nie odbierał. (qba) Piotr Czapliński
W koszalińskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej niechętnie mówią o tej sprawie. Nawet dokładnie nie wiadomo, czy postawiono zarzuty podejrzanemu - tego prokurator też nie chce ujawnić. Chodzi o adwokata z Białogardu, który prawdopodobnie stanie przed sądem za nękanie działaczy "Solidarności".

Jerzy C., który ma dziś kancelarię adwokacką w Białogardzie, w przeszłości był m. in. w Urzędzie Wojewódzkim w Koszalinie dyrektorem wydziału społeczno-administracyjnego. - To był 1987 rok - mówi Tadeusz Wołyniec, działacz "Solidarności" z Koszalina. - Stworzyliśmy Międzyregionalna Komisję Koordynacyjną Pomorza Środkowego, czyli Koszalin - Słupsk. Zostaliśmy wezwani razem z Edkiem Mullerem ze Słupska na dywanik. Pan C. straszył nas w obecności ubeków. Powiedział, że nasza komisja nie ma prawa istnieć. Powoływał się na przepisy o stowarzyszeniach, mówił, że powinniśmy komisję zarejestrować. Wręczył nam decyzję, że komisja jest nielegalna. Na tej podstawie szykanowano nas, mieliśmy rewizje, rozbijano nasze spotkania. Ja sam zostałem trzy razy skazany przez kolegium ds. wykroczeń. Urząd Spraw Wewnętrznych mógł się zawsze zasłonić decyzją Jerzego C., że działamy nielegalnie. A przecież nie było konieczności rejestracji naszej komisji.

Plama w życiorysie

W koszalińskim oddziale IPN, gdzie prowadzone jest śledztwo, niewiele można się dowiedzieć. - Potwierdzam, że postępowanie jest prowadzone. Tylko tyle mogę na razie powiedzieć - usłyszeliśmy od prokuratora Krzysztofa Bukowskiego. W najbliższym czasie powinien być gotowy akt oskarżenia.
Sam zainteresowany był wczoraj nieuchwytny.
Jeżeli dojdzie do skazania Jerzego C., będzie to kolejny mecenas z naszego regionu z niechlubną przeszłością, który stanął przed sądem za działanie na rzecz Służb Bezpieczeństwa. Przypomnijmy, niedawno zapadł prawomocny wyrok w sprawie koszalińskiego adwokata Jacka M. Sąd Lustracyjny uznał, że Jacek M. skłamał w swoim oświadczeniu i w rzeczywistości współpracował z SB. Chodzi o lata 1983 - 84. W Sądzie Lustracyjnym zapewniono nas, że są na to dokumenty, które są dowodami nie do podważenia.

Oni też skłamali

W przeszłości za kłamców lustracyjnych zostali uznani m.in. były prezes Polskiego Radia Koszalin Ryszard Zalewski i nieżyjący już były wojewoda koszaliński i senator SLD Jerzy Mokrzycki. Przypomnijmy, R. Zalewski został oskarżony o współpracę z SB w latach 1984 - 86. Sąd Najwyższy uznał, że będąc wtedy głównym inżynierem rozgłośni, wynajmował swoje mieszkanie funkcjonariuszowi SB, a ten organizował w nim spotkania z konfidentami. R. Zalewski twierdził, że jest niewinny i że nie wiedział, w jakim celu jest wykorzystywane jego mieszkanie. Po wyroku zrezygnował jednak ze stanowiska.
J. Mokrzycki także wypierał się swojej współpracy ze służbami specjalnymi. Sąd Najwyższy uznał go jednak za agenta SB. Parlamentarzysta musiał złożyć mandat senatora.

Autorytet poległ

Niedawno głośno też było o ks. prof. Michale Czajkowskim, pochodzącym ze Świdwina duchownym, który był m.in. wykładowcą w Seminarium Duchownym w Koszalinie. Uznany autorytet został posądzony o współpracę z SB. Ks. Czajkowski przyznał się ostatecznie do współpracy. W latach 1960 - 84 donosił m.in. na ks. Popiełuszkę. Rozmawiał tez z funkcjonariuszami SB o Janie Pawle II. Od 1972 roku oficerami prowadzącymi księdza byli esbecy wysokiego szczebla. W ich charakterystyce był określany jako "chętny do współpracy". Jednocześnie czynił ludziom wiele dobra i był zaangażowany po stronie "Solidarności".

W regionie słupskim

Instytut Pamięci Narodowej w Gdańsku nie przygotowuje aktualnie żadnego aktu oskarżenia przeciwko któremuś z mieszkańców regionu słupskiego. Nie wyklucza jednak, że w przyszłości mogą być takie sporządzane.
- Jedyna sprawa, jaką prowadziliśmy, dotyczyła Janusza B., byłego funkcjonariusza powiatowych struktur Urzędu Bezpieczeństwa w Lęborku - wyjaśnia prokurator Maciej Schultz, naczelnik oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Gdańsku. - Sędziwy dziś funkcjonariusz bezpieki stanął przed Sądem Rejonowym w Lęborku i został skazany prawomocnie na dwa lata więzienia za znęcania się pod koniec 1949 roku nad dwoma aresztantami. Sąd zawiesił wykonanie kary na pięć lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!