Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie z wakacji. Batman jak MacGyver

Radosław Brzostek
Batman przez lata prezentował się wraz ze swoim pojazdem na parkingu w Mścicach.
Batman przez lata prezentował się wraz ze swoim pojazdem na parkingu w Mścicach. Radosław Brzostek
Był tak charakterystycznym elementem krajobrazu, jak na plaży - piasek. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Batman, którego przez lata można było spotkać w Mścicach, jest w Mielnie!
Batman przez lata prezentował się wraz ze swoim pojazdem na parkingu w Mścicach.
Batman przez lata prezentował się wraz ze swoim pojazdem na parkingu w Mścicach.
Radosław Brzostek

Batman przez lata prezentował się wraz ze swoim pojazdem na parkingu w Mścicach.

(fot. Radosław Brzostek )

A dokładnie w Klubie Morskim Tramp przy ul. Chrobrego. Tam parkuje swojego trójkołowca. Jest już bez czarnego stroju, bez maski. Można namówić go na małą przejażdżkę unikatowym - bo własnej produkcji, wyjątkowo wystylizowanym, ozdobionym skórzanymi frędzlami motocyklem. 52-letni Stanisław to słynny Batman, z którym setki, jeśli nie tysiące osób co sezon robiły sobie pamiątkowe zdjęcia na parkingu przy nieistniejącym już zajeździe "Za Lasem" w Mścicach (w miejscu, gdzie dziś działa stacja paliw). Choć dziś ma na sobie niebieskie dżinsy, koszulkę, skórzaną kurtkę i kapelusz, ksywa pozostała - wszyscy wołają na niego Batman.

Stanisław zgodził się z nami powspominać dawne czasy. - Kiedy tak sobie siedzimy i rozmawiamy przy brzegu Jamna, zaczynam jakby... na nowo odkrywać siebie. Znajduję odpowiedzi na różne pytania, które dotyczą mojej młodości - uśmiecha się nasz rozmówca. A przeszłość to ciekawa.

To jedno zdjęcie
Dlaczego Batman? - Myślisz pewnie, że powiem, że w 89 roku zobaczyłem film Tima Burtona z Michaelem Keatonem i powiedziałem: to jest to! - mówi Stach. - Może coś w tym filmie było, może poruszył mnie ten mroczny klimat, ale nie tak zaczyna się ta opowieść - wyciąga papierośnicę. - Tak naprawdę początkiem było jedno czarnobiałe zdjęcie. Sedno tkwi bowiem w pojazdach, w mechanice, a nie w postaci. Była to końcówka lat siedemdziesiątych. Staszek na ostatniej stronie czasopisma "Motor" zauważył fotografię.

- Pokazywały się tam ciekawostki ze świata. Na zdjęciu zobaczyłem motocykl z koszem bocznym, który kładł się na zakręcie razem z motorem. Była też krótka notatka, że to zdjęcie motocykla, w którym Polak - jako pierwszy na świecie - opatentował łączenie kosza na zasadzie trapezu. Zrobił pewien błąd, bo wykorzystał oryginalny kosz, który miał koło z boku. Powinien mieć na środku przyczepki, bo wtedy ciężar pasażera nie miałby wpływu na jej stabilność. Co się z tym patentem stało - możemy się domyślić. To były czasy komuny. Nikt nie dbał o takie rzeczy. Próbuję dotrzeć do tego zdjęcia, bo chciałbym poznać historię człowieka, który tam mocno wpłynął... na moją historię - mówi Batman.

Zdjęcie stało się dla niego inspiracją. Skończył technikum budowy i eksploatacji maszyn i urządzeń mechanicznych. - Czyli nic o wszystkim i wszystko i niczym! - śmieje się. Aż któregoś dnia szwagier przyjechał pięknym Junakiem. Staszek skonstruował przyczepkę na zasadzie opisanej w gazecie konstrukcji. I była przebojem! - Siedziało się w niej, jak w samolocie. Tym pomysłem Polak mógł podbić Europę! Mógł... - wspomina. A potem pomyślał, skoro jedna się sprawdza, to czemu... nie dwie. I tak drugi Junak jeździł już z parą przyczep.

Wielki przypadek
Po Junakach przyszedł czas na własną konstrukcję - od podstaw. - Nigdy nie uważałem, że wystarczy dać maszynie przód od czegoś, tył od czegoś, zespawać i koniec. Chciałem zrobić coś sam - opowiada. Tak zaczął powstawać batmobil. Trajka z silnikiem Syrenki, samoróba na Zaporożcu, rolnicze koła z tyłu, własna hydraulika. Kolejne było zadaszenie. Stylizacja. I to maszyna podsunęła pomysł na człowieka - nietoperza. Potrzebny był jednak kostium. W czasach, kiedy wielu materiałów nie można było zdobyć!

- Ci z Hollywoodu są nie do podrobienia! Poza tym filmowy Batman miał z 40 strojów do wyboru. Co scena, zakładał kolejny, bo poprzedni pękał. A ja musiałem zrobić coś trwałego - mówi Batman.

Pierwszą maskę w końcu lat 80. Stach zrobił z bandaży i butaprenu. - Stojąc na słońcu wąchałem butapren i może dlatego... życie wydawało się takie kolorowe! - żartuje sobie.

Jak to się stało, że zawitał do podkoszalińskich Mścic? - Znajomy zaprosił mnie nad morze, do Świnoujścia. Miał tam być pokaz dzikich zwierząt. Wsadziłem do kieszeni paczkę papierosów, zatankowałem bak do połowy i pojechałem - opisuje. Pojechał już jako Batman. - Jak brakowało paliwa, zjeżdżałem na parking na dwie, trzy godziny. Zawsze ktoś się zatrzymał. I mogłem parę groszy zarobić. Ale w tym Świnoujściu tak potwornie lało, że postanowiłem wrócić do domu. Pamiętałem, że po drodze był parking, gdzie wiele osób się gromadziło. Szukałem i odnalazłem. I to były właśnie Mścice.

Przypadek sprawił, że zadomowił się przy mścickim zajeździe. Przez lata setki osób zatrzymywały się tu, by zrobić sobie zdjęcie z Batmanem. - Jak on w tym stroju wytrzymuje na słońcu? - padały komentarze. O to samo pytamy.

- Lycra, taka myszkowata, rozciągliwa. To był mój pierwszy strój. Rok 94 albo 95. To było o tyle dobre, że ciało oddychało. Ale efekt był mizerny. I pracownik firmy spod Poznania sam przywiózł mi kawałek materiału, z którego mogłem uszyć nowy strój. To robiło już wrażenie, choć... Chudłem. Po sezonie pojawiały się żeberka. Człowiek się w tym gotował.

Po jednym sezonie strój nadawał się do wyrzucenia. Słońce paliło, materiał blaknął, wycierał się. Co rok Batman szył nową szatę. Jednak któregoś lata zniknął. - Z dziesięć lat temu. Korki były coraz większe. Szukałem miejsca, żeby ludzie nie zjeżdżali tak z ulicy. Pojechałem więc do Władysławowa. Zaczepiłem się przy wesołym miasteczku. Tam Batman jednak się nie sprawdził. Zadeptywali mnie! - śmieje się nasz rozmówca. - Musiałbym mieć drugiego człowieka, który by trzymał na dystans ludzi. I nie każdy był uczciwy. Zdjęcie, film - tego ludzie chcieli. Ale kilku złotych dla fotografowanego już żałowali. Było też mało miejsca, by jeździć po miejscowości trajką. - Wtedy zadzwoniłem do Jarka Jaśkiewicza, wicekomandora z Trampa. Zapytałem, co tam w Mielnie, a on w odpowiedzi mnie zaprosił - wspomina Stanisław.

Jak MacGyver
Wrócił, ale nie jako Batman. Bez czarnego stroju, na innym trójkołowcu. - To jedna z lepszych maszyn. Nie do zajeżdżenia. Na Zaporożcu, ze skrzynią biegów od mercedesa autobusu, pięć gęstych biegów, jedno wyjście na główkę od tylnego mostu od Robura, tirowskie gumy - wylicza.

Batman nie ma już maski i można zauważyć podobieństwo - a jakże inaczej - do Richarda Deana Andersona, czyli MacGyvera. To chyba nie przypadek! 52-latek może pochwalić się niejedną autorską konstrukcją. W tym sezonie na Jamnie zwodował zbudowaną przez siebie łódź. Jako Batman próbował też latać. Z tego ostatniego pomysłu jednak zrezygnował.

Czym zajmuje się prywatnie? - Teraz opiekuję się rodzicami. Oj starość nie wyszła panu Bogu... - odpowiada. Wcześniej był Batmanem przez okrągły rok. Latem w Mścicach, poza sezonem pod Toruniem. - Za 2 lata powrócę do kostiumu. Przyjadę nową maszyną. To będzie wielka niespodzianka - uchyla rąbka tajemnicy. Wtedy spotkamy się znów, by podpytać o kolejną autorską konstrukcję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!