Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszędzie grypa świńska, we Lwowie - kalifornijska

Tomasz Wójciszyn [email protected]
Komunikaty o grypie zrobiły swoje. Na ulicach Lwowa przechodzień w maseczce to normalny widok.
Komunikaty o grypie zrobiły swoje. Na ulicach Lwowa przechodzień w maseczce to normalny widok. Fot. Jacek Szydłowski
Lwów podzielił się na dwa obozy. Tych, którzy noszą maseczki, i tych mówiących, że grypa to wymysł polityków. Tych pierwszych przybywa wraz z nowymi danymi: już milion osób na Ukrainie choruje na grypę, ponad 150 zmarło.

18 tysięcy chorych, z czego osiem tysięcy to dzieci. To dane ze Lwowa (z pierwszego tygodnia listopada), gdzie z powodu powikłań pogrypowych czy zapalenia płuc zmarło już 10 osób. Jak twierdzi dyżurny lekarz Lwowa, sytuacja nie jest najlepsza, ale zachorowania się nie nasilają.

Granica prawie szczelna
Przekraczając granicę zdziwiliśmy się, bo ruch na przejściu granicznym w Hrebennem w kierunku Ukrainy był bardzo mały. W pierwszym momencie wjeżdżając na terminal myśleliśmy, że może w czasie naszej drogi tutaj służby całkowicie zamknęły granicę. Nie było żadnego samochodu osobowego. Szlaban był zamknięty, w terminalu nikogo nie było widać - żadnego strażnika czy celnika. Dopiero po chwili podjechały inne samochody.
- Gdzie jedziecie? - rzucił polski celnik, który nagle się pojawił.
- Do Lwowa.
- A po co, przecież tam grypa jest?
Ale żaden z celników nie pracował w masce czy nawet w rękawiczkach.
Kolejna odprawa, tym razem po ukraińskiej stronie. - Jest u was Tamiflu, bo u nas nigdzie nie można dostać - pyta celnik. - To jedyny dobry środek na kalifornijską grypę (tak na Ukrainie potocznie nazywa się grypę spowodowaną wirusem A/H1N1 - dop. red.).
Na pierwszej stacji paliw pracownicy najpierw byli bez masek, ale po chwili - żartując sobie z grypy i epidemii - je założyli.

Ospałe miasto bez turystów
Lwów. W zwykłe dni, kiedy nie ma doniesień o epidemii, przejazd przez miasto dla turysty jest bardzo utrudniony. Korki, kierowcy jadący na oślep według tylko sobie znanych przepisów, chaos. Tym razem było znacznie spokojniej. W sposób widoczny turystów jest tu mniej.

Trafiliśmy do ratusza. W biurze prasowym kilka młodych osób. Wszyscy w maskach.
- Monitorujemy na bieżąco sytuację, telefony się urywają - mówi Andriy Moskalenko z biura prasowego i dodaje, że Lwów zwrócił się z prośbą o pomoc do ośmiu miast w Polsce i do czterech w Austrii. Pomoc od razu zaoferowały Wrocław i Kraków.
Kiedy z nim rozmawialiśmy, na granicy w Hrebennem i Dorohusku polskie władze województwa przekazywały 200 tysięcy masek i dwa respiratory. Przygotowywana była również inna pomoc z naszego kraju.

Maseczka za głos
Co jest teraz potrzebne na Ukrainie? - Brakuje lekarzy, łóżek w szpitalach i lekarstw. Dostajemy co prawda partie leków, ale może się okazać, że to nie wystarczy - wylicza Moskalenko. - Wygląda na to, że choruje już około 15 procent populacji Lwowa.
Na ulicach rozdawane są maseczki. Jednak nie rozdaje ich miasto czy szpitale, tylko politycy. - To element kampanii prezydenckiej - mówi nam o mężczyznach w niebieskich kamizelkach, do których ustawiła się kilkudziesięcioosobowa kolejka, Suzanna Bobkowa, dziennikarka lokalnego dziennika "Wysoki Zamek". Mężczyźni rozdawali maski w imieniu Partii Regionów, z której na urząd prezydenta startuje Wiktor Janukowycz.

Grypy się nie boimy, ale maski nosimy
Co o zagrożeniu sądzą mieszkańcy miasta? - W ubiegłym roku było gorzej i nikt nie ogłaszał epidemii, nie kazali nosić maseczek i kupować leków w aptekach - mówi pani Irena, która na jednym z bazarów handluje warzywami. - Czy się boję? Co ma być, to będzie, ale przyjść na bazar muszę, bo tak zarabiam na życie - spod kołnierza wystaje jej maseczka ochronna. I choć rozmawia z nieznajomymi, nie zakłada jej.
Jak reagują klienci? - Panie, a co to za epidemia, to politycy wymyślili - rzuca zza ramienia mężczyzna kupujący jabłka.

- Ja się zabezpieczam czosnkiem i cebulą - mówi kolejna klientka. - Mam do Lwowa, do pracy, jakieś dwie godziny drogi. Przez ten czas trzymałam w ustach czosnek. I jak do tej pory mnie grypa nie bierze.

Oleksandra, razem z innymi handlującymi, też narzeka. - Klientów jest mniej niż zazwyczaj. Większość siedzi w domu i słucha tych bredni, jakie serwują im politycy. Zastanawiam się, czemu ma to służyć.

Skąd się wzięła grypa na Ukrainie
- Ludzie chodzili do pracy, do szkoły. Nie dbali o to, czy mają katar, czy są osłabieni. Tak właśnie wirusy się rozprzestrzeniły - tłumaczy Krystyna Buczko, kierownik oddziału internistycznego Pierwszej Kliniki. - Zapalenia płuc? Ludzie późno zaczęli się leczyć i stąd te wszystkie choroby.

- Sytuacja jest niepocieszająca, ale nie tylko ze względu na ogrom pracy i dezinformację. Wydłużyliśmy czas pracy o 2 godziny i dyżurujemy do 20. Jednak w mediach publikowane były wręcz zakazy przychodzenia do przychodni czy szpitali. Trzeba dzwonić po lekarza, który przyjeżdża do domu chorego - opowiada szef kliniki, dr Igor Andrijovicz.

Leczą się sami
- Najwięcej osób zgłaszało się od piątku do niedzieli. W poniedziałek ich liczba spadła. Ale być może jest to spowodowane tym, że zamknięto szkoły i uniwersytety, a młodzież wyjechała do domów. Dodatkowo, w większości przypadków pacjenci wolą zostać w domach, lecząc się na własną rękę
- przyznaje Andrijovicz.

Diagnozy to głównie objawy grypopochodne. - Ale przy grypie nie ma mowy o katarze. A u większości zgłaszających się pacjentów leje się z nosa. Od pozostałych pobieramy wymazy, które wysyłamy do laboratoriów na badania. Niestety, nieleczony katar może się przeobrazić w coś poważniejszego, jak na przykład zapalenie płuc. A kataru przy tej pogodzie nietrudno się nabawić
- dodaje lekarz.

Lekarz w toyocie
- Na wyjazdy mer Lwowa przekazał lekarzom wszystkie swoje samochody. Może to dziwnie zabrzmi, ale teraz, zamiast starą wysłużoną karetką, jeździmy do chorych nowiutką toyotą - mówi Andrijovicz. - Ale nie to jest ważne. Najważniejsze jest to, że mimo wszystko możemy pomagać ludziom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!