Zgodnie z tzw. szkolnym kalendarzem, maturzyści już teraz musieli wybrać maturalne przedmioty. - Ta deklaracja jest ważna przede wszystkim dla samych uczniów - mówi Zofia Hryhorowicz, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu, której podlegają szkoły w województwie zachodniopomorskim. Dlaczego? - Bo składając ją, uczniowie zakreślają sobie plan przygotowań do matury. Poza tym łączy się to z terminem wyboru ustnych prezentacji. To z kolei jest ważne dla szkół, które będą wiedziały, jak technicznie przygotować się do tego egzaminu - tłumaczy Zofia Hryhorowicz.
Szybciej, nie znaczy lepiej
Ale dla uczniów takie "przyspieszenie" nie jest na rękę. Dlaczego? Bo wybór przedmiotów oraz to, czy wybiorą trudniejszy poziom rozszerzony, czy łatwiejszy podstawowy, może zaważyć na całym ich przyszłym życiu. - Wiadomo, że każdy kieruje się przede wszystkim tym, na jakie studia chce iść i jakie przedmioty na wybranych kierunkach są brane pod uwagę przy rekrutacji. A niektóre uczelnie jeszcze tych kryteriów nie opublikowały. Stąd trafiają się strzały w ciemno. A tego nikt nie lubi. W zeszłym roku wiele uniwersytetów brało pod uwagę także tzw. przedmioty dodatkowe. Nie wiadomo, czy teraz będzie podobnie. Trochę nas to martwi - opowiada Karolina Jagielska, tegoroczna maturzystka.
Do roboty
Zofia Hryhorowicz uspokaja zaś, że wybrane przedmioty będzie można zmienić do 7 lutego przyszłego roku. Po tym dniu wszelkie zamiany będą wykluczone. A nauczyciele radzą lekko spanikowanym uczniom, by przy wyborze kierowali się zdrowym rozsądkiem, mierzyli siły na zamiary i od października brali się ostro do roboty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?