Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 4 czerwca 1989 roku w opinii politologa

archiwum
O znaczeniu wyborów 89., zmianach, jakie nastąpiły w naszym kraju i w bloku wschodnim mówi dr Marek Górka, politolog z Koszalina:
O znaczeniu wyborów 89., zmianach, jakie nastąpiły w naszym kraju i w bloku wschodnim mówi dr Marek Górka, politolog z Koszalina: archiwum
O znaczeniu wyborów 89., zmianach, jakie nastąpiły w naszym kraju i w bloku wschodnim mówi dr Marek Górka, politolog z Koszalina:

- Z dzisiejszego punktu widzenia niezwykle łatwo jest wydawać opinie i sądy na temat uczestników wydarzeń, które miały miejsce 25 lat temu. Należy pamiętać, że w 1989 roku podejmowano działania, których skutków nikt do końca nie potrafił przewidzieć.

Sygnatariusze Okrągłego Stołu nie zakładali możliwości wyłonienia rządu na czele z opozycyjnym premierem, ani też nie zamierzali likwidować ustroju PRL. Dowodem na to jest podział miejsc w przyszłym parlamencie. Biorąc pod uwagę, iż zgodnie z ustaleniami stron "okrągłego stołu" wynik wyborów miał być z góry przesądzony, trzeba powiedzieć, że kontrakt procentowy (65% mandatów dla PZPR, SD, i ZSL oraz 35% dla obozu solidarnościowego), chociaż gwarantujący przewagę stronie rządzącej, po samym akcie wyborczym stracił jednak realne znaczenie. Czas jednak pokazał, że systemu autorytarnego nie da się zreformować i przy każdej próbie naprawy system taki rozsypie się.

O ile na płaszczyźnie politycznej możemy mówić o ewolucyjnym procesie zmian, to na płaszczyźnie ekonomiczno-gospodarczej doszło wręcz do rewolucji. To, co można zarzucić, to brak dialogu społecznego, lecz w tej konkretnej sytuacji, nie mogło go być. Zmiany, jakie rozpoczął Okrągły Stół, dokonywały się ponad głowami zwykłych obywateli. Z powodów politycznych nie było możliwości przeprowadzenia w pełni wolnych wyborów, gdyż było na to jeszcze za wcześnie. Pewien charakter plebiscytowy, w którym obywatele mogli wyrazić swoje poparcie lub niezadowolenie wobec PRL-u, miały wybory z 4 czerwca.
Jednym z zarzutów formułowanych przez radykalną prawicę było to, że sygnatariusze zarówno z Solidarności, jak i PZPR położyli podwaliny pod budowę elit III RP. To oni stali się beneficjantami nowego systemu, zajęli wysokie pozycje w państwie, gospodarce, przedsiębiorstwach, a zwykli członkowie, czy to z Solidarności, czy też z PZPR, mieli tylko akceptować ich decyzje. Narodził się pewien konflikt pomiędzy nowo powstałymi elitami a masami, które weszły w nową rzeczywistość z poczuciem krzywdy. Następne procesy tylko pogłębiły i z potęgowały uczucie zawodu i zapomnienia. Znany politolog Timothy Garton Ash stwierdził, że "demokratyzacja w Polsce trwała dziesięć lat, na Węgrzech - dziesięć miesięcy, w NRD - dziesięć tygodni, w Czechosłowacji - dziesięć dni, zaś w Rumunii - dziesięć godzin".

Ale bez Okrągłego Stołu nie byłoby wyborów 4 czerwca i rządu Tadeusza Mazowieckeigo. Tym samym Okrągły Stół był momentem zwrotnym, choć jego konsekwencje były dużym zaskoczeniem. Zwycięstwo stało się jeszcze większym wyzwaniem dla obu stron, niż samo przystąpienie do rozmów Okrągłego Stołu. Wynik wyborczy z 4 czerwca wcale niczego jeszcze nie przesądzał. Nikomu pod koniec lat 80. nie mieściło się w głowie, że wkrótce przestanie istnieć imperium radzieckie.

W kontekście wydarzeń, jakie miały miejsce 4 czerwca na placu Tiananmen w Pekinie, takie obawy były całkiem uzasadnione. Przywódcy Solidarności, którzy uwzględniali taki rozwój wydarzeń, zdawali sobie sprawę z ewentualności takiego biegu wydarzeń w Polsce. Wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce, były całkowicie indywidualne i nowe, dlatego rozmowy Okrągłego Stołu oraz wybory czerwcowe postrzegano przez inne kraje bloku sowieckiego jako swoisty test na reakcję Moskwy.

Aby zrozumieć, iż postulaty rewolucyjnego zerwania z PRL są niepoważnymi życzeniami, warto przypomnieć, jak brzmiały 25 lat temu opozycyjne postulaty i jaka była proporcja sił pomiędzy Solidarnością i władzą. Otóż władza nie leżała na ulicy, a system, jeśli chylił się ku upadkowi, to z pewnością jego agonia mogła trwać jeszcze długo, a i świadomość o tym procesie wcale nie musiałaby być taka oczywista w kręgach opozycyjnych. Tym bardziej, że niezadowolenie społeczne z rządów PZPR, które nasilało się pod koniec lat 80., wcale nie przekładało się na aktywny sprzeciw wobec władzy. Dowodem na to jest frekwencja wyborcza: jak na wydarzenie przełomowe do tej pory, kiedy można było wyrazić swój sprzeciw wobec 44 lat PRL, frekwencja 4 czerwca wyniosła - 62,7%, a 18 czerwca zaledwie 25%. Oczywiście wynik wyborczy był ogromnym sukcesem strony Solidarnościowej. Jednak zapomina się często, iż zaledwie - biorąc pod uwagę plebiscytowy charakter wyborów - 60% z głosujących oddało głos na kandydatów opozycji. Prosta kalkulacja daje nam wynik 36% dezaprobaty wobec PRL.

Chcąc nie chcąc, uruchomiono proces, który stał się momentem zwrotnym, dającym impuls dla procesów demokratyzacji. Wybuchła "Jesień Narodów" która przyniosła wolność Europie Środkowo-Wschodniej. A wszystko zaczęło się w Polsce.
Porozumienia zawarte przy Okrągłym Stole szybko się zdezaktualizowały. Wydarzenia potoczyły się własnym torem, lecz z pewnością nie miałyby miejsca bez Okrągłego Stołu, który nadał im impuls. Strona Solidarnościowa za każdym razem łamała zawarte ustalenia. Prezydent Jaruzelski przestał pełnić obowiązki przed upływem połowy kadencji, a w 1991 roku odbyły się pierwsze w pełni wolne wybory do parlamentu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!