Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybrzeże - miejsce na duży biznes

JÓZEF NARKOWICZ
Obróbka śledzi w zakładzie Mieszko w Warszkowie koło Sławna – współwłaścicielem firmy jest Francuz.
Obróbka śledzi w zakładzie Mieszko w Warszkowie koło Sławna – współwłaścicielem firmy jest Francuz. Józef Narkowicz
Duża część społeczeństwa polskiego, a także część władz, z rezerwą spogląda na firmy zagraniczne w polskim przetwórstwie rybnym. Szczególnie na te, które dopiero zamierzają usadowić się w Polsce bez większego kapitału własnego i sięgają po pieniądze zapisane w polskim programie operacyjnym rybołówstwa. Chcą one zabrać pieniądze, o które ubiegają się istniejące od dawna zakłady rybne.

Udział kapitału zagranicznego w polskim przetwórstwie jest liczący się, ale nie decydujący. Większość wyrobów rybnych na naszych stołach oraz eksportowanych pochodzi jednak z zakładów z polskim kapitałem. Firmy zagraniczne weszły do Polski dawno, na początku lub w połowie lat dziewięćdziesiątych. Przykładem jest spółka z kapitałem niemieckim Lisner w Poznaniu, która rozpoczęła działalność w 1991 r. Jest to duży zakład, mający renomę na rynku krajowym, zatrudnia około 800 osób, eksportuje wyroby do Niemiec, Holandii, Węgier, Czech, Austrii, Kanady.
Podobną metrykę ma znacząca na rynku polskim firma Rieber Foods Polska S.A. w Gniewinie w woj. pomorskim (kapitał norweski z Bergen). Obie firmy - niemiecka i norweska - przyjechały do Polski dlatego, bo to kraj blisko 40-milionowy, więc wielki rynek zbytu i możliwość zrobienia dużego biznesu.

Przykład Espersena

Kilka firm zagranicznych zainteresowało się upadającymi państwowymi zakładami rybnymi w naszym regionie. Charakterystyczny pod tym względem jest przykład Espersena z Bornholmu (istnieje od 1937 r.). Firma ta przejęła upadającą Centralę Rybną w Koszalinie. Zakład rozbudowała, zatrudnia ponad 600 osób, praca toczy się na dwie zmiany. Droga Espersena do Koszalina była naturalna. Od lat siedemdziesiątych z Espersenem współpracowało wielu rybaków i zakładów połowowych. Na Bornholm szły ryby lądem, a później z łowisk zawijały tam nasze kutry. Gdy więc kurczyło się duńskie rybołówstwo z powodu złomowania statków, Espersen uruchomił produkcję najbliżej surowca dorszowego - w Polsce i na Litwie. Dziś jest firmą, która skupuje przeważającą część dorszy na polskim wybrzeżu, ma dobrą opinię u rybaków.
Bliskość surowca była powodem stworzenia przez Niemców mniejszych zakładów Pommernfisch w Tychowie koło Białogardu i Excelsior w Kowalewicach koło Darłowa. Specjalizują się w produkcji wędzonych filetów pstrągowych, a największa liczba stawów pstrągowych (około 50% produkcji krajowej) znajduje się w regionie koszalińskim i słupskim.

Zagraniczny szyld

Natomiast w dość nietypowy sposób w ręce Norwegów przeszedł duży zakład przetwórstwa rybnego Superfish (obecna pisownia SuperFish) w Kukini koło Ustronia Morskiego. Został on stworzony od zera przez braci Wojciecha i Jana Stróżynów. Fabryka rozwinęła szeroki wachlarz produkcji. Zatrudniała od 600 do 800 osób. Superfish wykupił w porcie Kołobrzeg nabrzeże z placem, gdzie przyjmował zagraniczne statki z rybami. Właściciele firmy potrzebowali dużych pieniędzy na przystosowanie Superfisha do wymogów unijnych. Nie otrzymali dogodnych kredytów bankowych. W tej sytuacji postanowili fabrykę sprzedać. Trafiła w ręce norweskiego koncernu, który już wcześniej w Świnoujściu zorganizował bazę wyładunkową łososi z norweskich ferm.
Kapitał zagraniczny jest obecny w kilku mniejszych firmach rybnych, jak Mieszko w Warszkowie koło Sławna (francuski współwłaściciel), w Suempolu w Bielsku Podlaskim (współpraca z Niemcami). Z udziałem kapitału z Dalekiego Wschodu ma powstać duży zakład Lucky Union Foods Euro w Goleniowie.

Nasze, z renomą

O przemyśle rybnym w naszym kraju decydują duże i mniejsze zakłady polskie, z tradycjami i europejską renomą, obecne na dorocznych targach rybnych w Brukseli. Są to m.in. Proryb w Rumii Bożeny i Zygmunta Dyzmańskich; Graal w Wejherowie i Łosoś w Ustce mające 20 - 30-procentowe udziały w rynku konserw rybnych w kraju; Wilbo (Gdynia i Władysławowo) - pierwsza rybna spółka na giełdzie; Szkuner Władysławowo (połowy i przetwórstwo), Solmar w Darłowie, DOS w Lęborku (zakład w Łebie), Pirs w Darłowie, Stanpol w Słupsku (trzy zakłady w regionie koszalińskim), Tasman w Lidzbarku Warmińskim, Chłodnia Olsztyn, Abramczyk w Bydgoszczy. Ponadto koło Koszalina i Słupska, w Ustce i okolicach, w Darłowie i pobliskich miejscowościach, w Kołobrzegu i w powiecie znajduje się kilkadziesiąt zakładów rybnych, zdrowych ekonomicznie, zatrudniających po 50 - 150 osób.
Firmy zagraniczne, jak Espersen, Lisner, Rieber wzbogaciły ofertę wyrobów rybnych, stworzyły w naszym kraju kilka tysięcy miejsc pracy. Wpływają na sytuację materialną rybaków, kupując od nich nie tylko dorsze i flądry, ale - jak SuperFish i Rieber - także śledzie. Zachęciły one polskie zakłady do produkcji wyrobów delikatesowych, z wykorzystaniem surowców egzotycznych.
Czy firmy zagraniczne są konkurencją dla zakładów rodzimych w przechwytywaniu ryb z Bałtyku? - Nie - zdecydowanie odpowiada Jerzy Safader, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb. - Około 80 procent przerabianego w Polsce surowca rybnego pochodzi z zagranicy. Bywa on czasem tańszy, niż u naszych rybaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!