Medal z dedykacją

Z piątkowymi zmaganiami w stolicy Finlandii wiązaliśmy ogromne nadzieje. Po medal miała sięgnąć nie tylko Pyrek, lecz również jej koleżanka po fachu Anna Rogowska oraz młociarka Kamila Skolimowska.

W finale skoku o tyczce ostra selekcja zaczęła się na wysokości 4,50. Oczywiście Isinbajewa zaliczyła ją z ogromnym zapasem w pierwszej próbie. O dziwo, od razu uporała się z nią też Czeszka Pavla Hamackova, co dało jej brąz. W konkursie pozostały także: Pyrek (pokonała poprzeczkę za drugim podejściem, w pierwszym zraniła się w prawą dłoń), Rosjanka Tatiana Polnowa i Chinka Shuying Gao. Rogowska, która w tym sezonie skakała już 4,80, trzy razy strąciła.
Ale na następnej wysokości klasę pokazała Pyrek, w pierwszej próbie zaliczyła 4,60 i mogła cieszyć się ze srebra. Później dwukrotnie atakowała jeszcze 4,70 i raz 4,75. Bez powodzenia. Medal zadedykowała m.in. trenerowi Wiaczesławowi Kaliniczence, tym, którzy trzymali za nią kciuki, i dzieciom chorym na dystrofię mięśniową.
Gdy Polka zakończyła występ, w konkursie pozostała już tylko Isinbajewa. Rosjanka zrobiła to, do czego nas przyzwyczaiła. Poprosiła o wysokość 5,01 i za drugim podejściem z wielkim zapasem po raz piąty w tym sezonie poprawiła własny rekord świata na otwartym stadionie.

Kibiców najbardziej zawiodła Skolimowska. Wynik 68,96, przy rekordzie życiowym i Polski z tego sezonu 74,27, to po prostu katastrofa. - To, co się dziś stało, nie powinno mieć w ogóle miejsca, żałuję, że zawiodłam - powiedziała mistrzyni olimpijska z Sydney.

MEDALIŚCI I POLACY

KOBIETY: 200 m: 1. Allyson Felix - 22,17, 2. Rachelle Boone-Smith (obie USA) - 22,31 3. Christine Arron (Francja) - 22,31; tyczka: 1. Jelena Isinbajewa (Rosja) - 5,01 (rekord świata), 2. Monika Pyrek (Polska) - 4,60, 3. Pavla Hamackova (Czechy) - 4,50, 6. Anna Rogowska (Polska) - 4,35; młot: 1. Olga Kuzenkowa (Rosja) - 75,10, 2. Yipsi Moreno (Kuba) - 73,08, 3. Tatiana Łysenko (Rosja) - 72,46, 7. Kamila Skolimowska (Polska) - 68,96.
MĘŻCZYĆNI: 400 m: 1. Jeremy Wariner - 43,93, 2. Andrew Rock (obaj USA) - 44,35, 3. Tyler Christopher (Kanada) - 44,44; 110 m ppł.: 1. Ladji Doucoure (Francja) - 13,07, 2. Xiang Liu (Chiny) - 13,08, 3. Allen Johnson (USA) - 13,10; chód na 50 km: 1. Siergiej Kirdjapkin - 3.38.08, 2. Aleksiej Wojewodin (obaj Rosja) - 3.41.25, 3. Alex Schwazer (Włochy) - 3.41.54, 7. Roman Magdziarczyk (Polska) - 3.49.55.

- Przyznam, że dziś spałem przez 500 m. Biegłem z zamkniętymi oczami. Czułem się fatalnie, może przez tę anormalną pogodę w środku lata. Ale podobnie było na mistrzostwach świata w Edmonton. Wtedy także męczyłem się w kwalifikacjach, a w półfinale nogi same mnie niosły. Myślę, że w Helsinkach będzie tak samo - powiedział Paweł Czapiewski z Lubusza Słubice - filia Strzelce Kraj. w czwartek, po eliminacyjnym biegu na 800 m.
Niestety, słowa naszego zawodnika nie okazały się prorocze. W swym półfinale (awansowało po dwóch najszybszych z każdego wyścigu plus dwóch z najlepszymi wynikami) "Czapi" był czwarty z czasem 1.46,33. O awansie z rezultatem nie było mowy, bo bieg z udziałem Polaka okazał się najwolniejszy. By znaleźć się w rozgrywce decydującej o podziale medali, 27-letni Czapiewski musiałby być szybszy o ponad 1,5 s!
- Absolutnie sprawiedliwie nie awansowałem do finału - przyznał Paweł. - Chłopaki zaczęły biegać bardzo szybko, a ja na takie wyniki nie byłem przygotowany. Przepraszam wszystkich, których oczekiwań nie spełniłem. Może kiedyś jeszcze się odkuję.