Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek motocyklisty koło Sławoborza. Wciąż nie wiadomo, kto zawinił

Inga Domurat
25 sierpnia 2013, droga między Sławoborzem a Słowenkowem. Po wypadku na motocyklu Radosław Brzozowicz w stanie bardzo ciężkim zostałśmigłowcem odtransportowany do szpitala, ale lekarzom nie udało się uratować mu życia. Zostawił żonę i malutką córeczkę.
25 sierpnia 2013, droga między Sławoborzem a Słowenkowem. Po wypadku na motocyklu Radosław Brzozowicz w stanie bardzo ciężkim zostałśmigłowcem odtransportowany do szpitala, ale lekarzom nie udało się uratować mu życia. Zostawił żonę i malutką córeczkę. Internauta
Gdyby Agnieszka Brzozowicz mogła z ubiegłorocznego kalendarza usunąć dzień 25 sierpnia, zrobiłaby to pewno. Tego dnia w wypadku motocyklowym zginął jej mąż. Wciąż nie wiadomo, kto zawinił.

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 25 sierpnia 2013 roku, w niedzielę, kilkanaście minut po godz. 12 na prostym odcinku drogi między Sławoborzem a Słowenkowem. 33-letni Radosław Brzozowicz z Gorawina (gmina Rymań) jechał w stronę domu swoim motocyklem kawasaki. Nie wiadomo, czy już od Sławoborza zamykał kolumnę pojazdów, czy dołączył do niej tuż przez rozpoczęciem manewru wyprzedzania. Pewne jest to, że wyprzedzanie dla 33-latka okazało się śmiertelne w skutkach.

Jadący swoim kawasaki z prędkścią ok. 120 km/h, zahaczył o lewe pobocze i utracił panowanie nad torem jazdy. Wrócił na jezdnię, hamował, ale ostatecznie przeciął prawy pas ruchu, przejechał przez rów, bokiem uderzył o pień drzewa. Motocykl koziołkował, a kierowca upadł na pole. Radosław Brzozowicz w stanie bardzo ciężkim został śmigłowcem odtransportowany do szpitala, ale lekarzom nie udało się uratować mu życia. Zostawił żonę i malutką córeczkę. Prokuratura białogardzka rozpoczęła postępowanie wyjaśniające okoliczności tego śmiertelnego wypadku. Powołany został biegły z zakresu ruchu drogowego.

Wypadek koło Sławoborza. Zginął motocyklista

Określił dwa warianty, w jakich mogło dojść do wypadku. W pierwszym biegły założył, że kierująca oplem zafirą kobieta jako pierwsza rozpoczęła manewr wyprzedzania jadącej przed nią i będącej na czele kolumny skody octavii. Kierujący motocyklem wyprzedzał kolejne auta i kontynuował ten manewr, chcąc "na trzeciego" wyprzedzić opla zafirę. Gdy dostrzegła to kierująca oplem, zahamowała i wróciła na prawy pas. Motocyklista zdążył jednak zahaczyć lewe pobocze, co było początkiem dramatu.

Gdyby przyjąć ten wariant, winnym wypadku byłby jedynie motocyklista. Jednak w drugim wariancie biegły sugeruje, że to motocyklista wyprzedzał jako pierwszy, a kierująca oplemnie zauważyła go i sama zaczęła wyprzedzać. Wtedy to motocyklista, któremu opel zajechał drogę, chcąc uniknąć wypadku, ratował się, zjeżdżając na lewe pobocze z tragicznym skutkiem. Gdyby przyjąć ten wariant, główną winną wypadku byłaby kierująca oplem. Motocykliście można by przypisać współwinę za przekroczenie dozwolonej prędkości. Żadnej z tych wersji prokuraturze nie udało się potwierdzić.

Nie udało się ustalić, kto jako pierwszy rozpoczął manewr wyprzedzania. Kierowca skody i pasażerka opla nie dali na to pytanie odpowiedzi. Kierująca oplem była przekonana, że to ona wyprzedzała jako pierwsza. Innego zdania był kierowca audi A3, który jechał w kolumnie pojazdów jako czwarty. On zeznał, że pierwszy manewr rozpoczął motocyklista.

Ze względu na niespójność zeznań i ostatecznie brak dowodów bezspornej winy, prokuratura umorzyła postępowanie. - Zaskarżyliśmy to postanowienie, ale 26 stycznia sąd w Świdwinie je podtrzymał, zaznaczając, że jeżeli pojawią się jakieś nowe okoliczności w tej sprawie, to postępowanie zostanie wszczęte ponownie - mówi Agnieszka Brzozowicz, wdowa po zmarłym motocykliście. - Zależy mi na jednym, by poznać, jak było naprawdę. Jeśli to mąż był winny, chcę to wiedzieć. Jeśli nie, również. Taki koniec tej sprawy jest dla mnie najgorszym z możliwych. Zwłaszcza, że w Polsce jest takie przekonanie, że jak jest wypadek z udziałem motocyklisty, to na pewno on był winny. A bywa różnie. Agnieszka Brzozowicz zapewnia, że próbowała dociec prawdy. - Wiedziałam, że za oplem w kolumnie jechał biały bus, którego kierowca nie został po wypadku do czasu przyjazdu policji. A cały dramat wydarzył się właściwie przed maską tego busa. Za audi jechały jeszcze inne samochody. Ich kierowcy też nie zostali przesłuchani. Z rodzina uznaliśmy, że każdy z nich mógłby wnieść do śledztwa coś nowego. Wiedząc, że kolumna aut jechała od Sławoborza, liczyliśmy na to, że pomocny okaże się monitoring zamontowany przy rondzie w tej miejscowości. Ale za późno wystąpiliśmy o nagranie.

Okazało się, że zapis kasuje się po dwóch tygodniach od nagrania. Spóźniliśmy się o kilka dni. Policja też go nie zabezpieczyła. Dlatego jedyną nadzieją na to, że uda mi się poznać prawdę o wypadku, w którym zginął mój mąż, jest to, że ten artykuł przeczyta ktoś, kto widział całe zdarzenie. Może kierowca tego niezidentyfikowanego białego busa, kierowcy innych aut, którzy jechali w tej kolumnie 25 sierpnia 2013 roku? Może wszystko widział ktoś z mieszkańców pobliskiej wsi, może jakiś rowerzysta? Po prostu, chcę wiedzieć, jak było.

Osoby, które były świadkami tego wypadku, a nie zostały przesłuchane w tej sprawie, mogą pomóc Agnieszce Brzozowskiej w wyjaśnieniu okoliczności śmierci jej męża, proszone są o kontakt e-mailowy z redakcją "Głosu Koszalińskiego" na adres: [email protected].

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!