Uderzyła go plecy, uraz okazał się na tyle poważny, że poszkodowanego musiał do szpitala transportować śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Wypadek miał miejsce nie podczas meczu czy treningu, w tym dniu graliśmy mecz wyjazdowy – mówi Mariusz Rychter, trener grającego w klasie okręgowej zespołu Wiarus Żółtnica. – Nie byłem na miejscu, nie znam dokładnych okoliczności zdarzenia, ale ponoć dzieci, z którymi był ten pan wchodziły na siatkę bramki i chciał je z niej zdjąć. W tym momencie cała konstrukcja bramki miała przewrócić się do tyłu i uderzyć go w plecy. Bramki są aluminiowe, duże i przenośne. Posiadają atest, na mecz lub do treningu stabilizuje się je przy pomocy worków z piasku i według mojej wiedzy, jeżeli bramka miałaby się przewrócić to tylko w przód, a nie do tyłu, bo nie ma takiej możliwości. Boisko jest gminne, klub ma je jedynie w użyczeniu.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?